Słowik. Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Słowik - Kristin Hannah страница 26

Название: Słowik

Автор: Kristin Hannah

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788380313729

isbn:

СКАЧАТЬ Zauważył mnie pan?

      – Jestem pewien, że każdy pełnokrwisty mężczyzna w naszym pułku zwrócił na panią uwagę. – Uśmiech stał się szerszy.

      – Ciekawe, że wspomina pan o krwi – wycedziła Isabelle.

      Vianne szturchnęła ją pod żebro.

      – Przepraszam, kapitanie. Moja młodsza siostra bywa nieuprzejma. Chodzi o to, że jestem mężatką, mój mąż przebywa na froncie, mieszkam tu tylko z siostrą i córeczką, więc sam pan widzi, jak niewłaściwe byłoby przebywanie pana z nami pod wspólnym dachem.

      – A zatem woli pani zostawić mi dom. To musi być dla pani trudna sytuacja.

      – Zostawić? – powtórzyła Vianne, nie pojmując sensu jego słów.

      – Nie zrozumiałaś pana kapitana – wtrąciła Isabelle, mierząc go twardym spojrzeniem. – On chce się tu wprowadzić, zająć twój dom, a to pismo to nakaz rekwizycji, który mu na to pozwala. I rozejm Pétaina, oczywiście. Mamy do wyboru albo dać mu pokój, albo wynieść się z domu, który od pokoleń należy do naszej rodziny.

      – Tak to, niestety, wygląda. – Oficer miał lekko zakłopotaną minę. – Obawiam się, że wielu mieszkańców Carriveau ma podobny problem.

      – Jeśli opuścimy dom, to czy go odzyskamy? – chciała wiedzieć Isabelle.

      – Nie wydaje mi się.

      Vianne odważyła się postąpić krok w jego stronę. Może jednak zdoła się z nim porozumieć.

      – Przypuszczam, że mój mąż na dniach się tu pojawi. Czy nie mógłby pan zaczekać do jego przybycia?

      – Niestety, jestem tylko kapitanem Wehrmachtu, a nie generałem… Nie wydaję rozkazów, lecz je wykonuję. A otrzymałem rozkaz zakwaterowania tutaj. Zapewniam jednak, że jestem osobą cywilizowaną.

      – Wyjedziemy – oznajmiła Isabelle.

      – Wyjedziemy? – zapytała Vianne z niedowierzaniem. – Przecież to jest mój dom. Czy mogę – zwróciła się do kapitana – liczyć, że będzie się pan zachowywał jak człowiek honoru?

      – Oczywiście, madame.

      Vianne spojrzała na siostrę, która wolno pokręciła głową.

      Vianne wiedziała, że nie ma wyboru. Przede wszystkim musi zapewnić bezpieczeństwo Sophie, póki Antoine nie wróci z frontu. Niech on się zajmie tą niedogodnością. Skoro rozejm został podpisany, mąż będzie w domu lada dzień.

      – Na parterze jest nieużywany pokój. Będzie tam panu wygodnie.

      – Dziękuję pani. – Kapitan skinął głową. – Przyniosę swoje rzeczy.

      – Czyś ty oszalała? – zapytała Isabelle, gdy tylko drzwi się za nim zamknęły. – Nie możemy mieszkać pod jednym dachem z hitlerowcem!

      – Powiedział, że jest z Wehrmachtu. Czy to to samo?

      – Mało mnie obchodzi ich schemat organizacyjny! Nie wiesz, do czego oni są zdolni, Vianne. Ja wiem, bo widziałam. Musimy opuścić dom. Przeniesiemy się obok, do Rachel. Możemy zamieszkać u niej.

      – Dom Rachel jest za mały, nie pomieści nas wszystkich. A zresztą nie zostawię domu na pastwę Niemców.

      Na to Isabelle nie znalazła odpowiedzi.

      Niepokój sprawił, że Vianne poczuła znajome swędzenie w okolicy krtani. Dawny nerwowy nawyk drapania powrócił.

      – Ty możesz wyjechać, ale ja muszę czekać na Antoine’a. Skapitulowaliśmy, więc niebawem wróci do domu.

      – Vianne, proszę cię…

      Rozległo się głośne stukanie do drzwi.

      Vianne chwiejnie podeszła i drżącą dłonią nacisnęła klamkę.

      W drzwiach stał kapitan Beck z wojskową czapką pod pachą i małą skórzaną walizką w ręku.

      – Witam ponownie – rzucił niemal poufale.

      Vianne bezwiednie podrapała się po szyi. Pod spojrzeniem tego mężczyzny czuła się dziwnie bezbronna.

      – Tędy, panie kapitanie.

      Powiodła wzrokiem po salonie dekorowanym przez trzy pokolenia mieszkających tu kobiet. Ściany koloru świeżo upieczonej brioszki, złotawe sztukaterie, posadzka z szarego kamienia, przykryta dywanem z Aubusson, obite wzorzystym materiałem ciężkie meble, porcelanowe lampy, grube złotoczerwone zasłony, kosztowne bibeloty z czasów, gdy ród Rossignolów był zamożny i zajmował się handlem. Do niedawna ściany zdobiły cenne obrazy. Obecnie zostało trochę malowideł bez wartości. Cenniejsze Isabelle ukryła w stodole.

      Vianne zaprowadziła kapitana do niewielkiego pokoju pod schodami. Po lewej znajdowała się dobudowana na początku dwudziestego wieku łazienka. Przystanęła, zanim chwyciła za klamkę. Za plecami słyszała jego oddech.

      Otworzyła drzwi. Ukazał się dość wąski pokój z dużym oknem obramowanym sięgającymi podłogi niebieskoszarymi zasłonami. Na malowanej komodzie były niebieska misa i dzban. W kącie stara dębowa szafa z lustrzanymi drzwiami. Przy podwójnym łóżku stał nocny stolik, na nim zabytkowy zegar z pozłacanego brązu. Ku zaskoczeniu Vianne wszędzie walały się ubrania Isabelle, jakby siostra pakowała się na długie wakacje. Vianne zebrała je pośpiesznie z przepraszającym uśmiechem.

      Kapitan postawił walizkę na podłodze. Vianne uśmiechnęła się blado z czystej uprzejmości.

      – Nie musi się pani obawiać – powiedział łagodnie. – Upominano nas, żebyśmy się zachowywali przyzwoicie. Moja matka też by tego żądała, a szczerze mówiąc, boję się jej bardziej niż dowódcy. – Powiedział to tak zwyczajnie, że Vianne poczuła się zaskoczona.

      Nie wiedziała, co odpowiedzieć temu obcemu, ubranemu jak wróg, a wyglądającemu jak młody mężczyzna, którego mogłaby spotkać w miejscowym kościele. I jaka była cena za powiedzenie czegoś niewłaściwego?

      – Przepraszam panią za wszelkie niedogodności – dodał kapitan.

      – Mój mąż niebawem będzie w domu.

      – Wszyscy mamy nadzieję być niebawem w domu.

      Jeszcze jedna zwykła uwaga. Vianne skinęła uprzejmie i zostawiła go samego, zamykając za sobą drzwi.

      – Powiedz, że on nie zostanie. – Isabelle podskoczyła do niej, gdy tylko przekroczyła próg.

      – Twierdzi, że zostanie – odparła Vianne ze znużeniem, nerwowo poprawiając włosy. Uświadomiła sobie nagle, że cała drży. – Wiem, co czujesz wobec tych całych hitlerowców. СКАЧАТЬ