Tajemnice Marszałka Śmigłego_Rydza. Tymoteusz Pawłowski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tajemnice Marszałka Śmigłego_Rydza - Tymoteusz Pawłowski страница 11

Название: Tajemnice Marszałka Śmigłego_Rydza

Автор: Tymoteusz Pawłowski

Издательство: PDW

Жанр: Документальная литература

Серия:

isbn: 9788366252196

isbn:

СКАЧАТЬ powstającego państwa sytuacja wyglądała na względnie stabilną. Na zachodzie i północy rozciągały się Niemcy, wprawdzie pokonane w wielkiej wojnie, jednak wciąż znacznie silniejsze od Polski. Ale w Warszawie spodziewano się, że zgodnie z czternastoma punktami orędzia amerykańskiego prezydenta Woodrowa Wilsona odzyskamy ziemie „bezsprzecznie polskie” oraz dostęp do morza. Na południu sytuacja była zmienna: na gruzach monarchii austro-węgierskiej powstało państwo czeskie, z którym podpisano porozumienie w sprawie Śląska Cieszyńskiego. Niepewna była natomiast przyszłość Słowaków – nigdy wcześniej nie posiadali bowiem własnego państwa, a w Pradze projektowano federację czesko-słowacką. Natomiast na wschodzie, na terenach Litwy i Białorusi, jeszcze przez kilka miesięcy miały stacjonować okupacyjne wojska niemieckie, których obecność zapewniała tam względny spokój.

      Jesienią 1918 roku wojna o granice trwała jedynie na południowym wschodzie, ale na szczęcie dla Polski Ukraińcy nie potrafili się zjednoczyć. Ich państwo powstało wprawdzie wcześniej, niż odrodziła się Rzeczypospolita, zorganizowano nawet ćwierćmilionową armię, ale kraj ten stał się areną krwawej wojny domowej, która zamieniła go w ruinę. O władzę walczyło tam kilka rządów, dzięki czemu Polacy mogli stawić czoła podzielonemu i skłóconemu wewnętrznie przeciwnikowi. Lwów atakowały siły Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej, a Wołyń – Ukraińskiej Republiki Ludowej.

      Główną odsiecz dla Lwowa organizowano w Krakowie. Przyczyny takiej decyzji były pragmatyczne – z Krakowa do Lwowa prowadziły dobrej jakości drogi i szlaki kolejowe, gdyż przez ponad stulecie oba miasta znajdowały się w granicach jednego państwa. Lublin natomiast był oddzielony od Lwowa dawną granicą rosyjsko-austriacką, co znacznie utrudniało komunikację. Dlatego też z Lublina można było wykonać wyłącznie pomocnicze uderzenie na Lwów i powstrzymywać Ukraińców na Wołyniu. Takie też zadanie otrzymał właśnie Edward Śmigły-Rydz.

      17 listopada 1918 roku Piłsudski formalnie mianował go dowódcą lubelskiego Okręgu Generalnego, a cztery dni później wreszcie zatwierdził jego stopień generalski (jednocześnie awans dostał Kazimierz Sosnkowski). Nowa funkcja nakładała na „Śmigłego” zupełnie inne obowiązki niż dotychczas. Podczas wojny walczył na froncie i sprawdził się tam najlepiej z grona dowódców legionowych, potem przeszedł do konspiracji. Natomiast dowodzenie Okręgiem Generalnym oznaczało zwierzchnictwo nad administracją terenową wojska, a także organizację nowych formacji. Warto też zauważyć, że tylko jeden z pięciu powstałych wówczas okręgów miał prowadzić działania wojenne na terenie bezpośrednio sobie podległym – właśnie ten podporządkowany „Śmigłemu”. Piłsudski nigdy nie dokonywał nominacji bez głębszego uzasadnienia, najwyraźniej doceniał zarówno frontowe, jak i organizacyjne talenty nowo mianowanego generała.

      Nie zawiódł się, „Śmigłemu” udało się zorganizować kilkanaście batalionów piechoty oraz kilka baterii artylerii (jedną z nich dowodził późniejszy minister spraw zagranicznych Józef Beck), które zostały skierowane na odsiecz Lwowa.

      W dodatku, gdy tuż przed Bożym Narodzeniem na grypę hiszpankę zapadł dowódca warszawskiego Okręgu Generalnego Kazimierz Sosnkowski, „Śmigły” czasowo przejął jego obowiązki. Z tego powodu przez ponad miesiąc podróżował pomiędzy Lublinem a stolicą, przygotowując jednocześnie operację wymierzoną w zagrażające Lubelszczyźnie wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej.

      Starcia zbrojne na Wołyniu w niewielkim stopniu przypominały klasyczne wyobrażenia o współczesnej wojnie. Działania toczyły się na olbrzymim terenie, używano stosunkowo niewielkich sił. „Śmigły” dysponował zaledwie 5 tysiącami żołnierzy (Wołyńska Grupa Operacyjna), ale przewagę dawało mu posiadanie kilku samolotów. Dzięki rozpoznaniu lotniczemu mógł szachować wroga patrolami kawalerii, skupiając całość sił na pojedynczych akcjach.

      Udało mu się ustabilizować sytuację, po czym zaatakował przeciwnika na południu. Oddziały „Śmigłego” weszły na tyły przeciwnika, odcinając mu dostęp do zaplecza, dzięki czemu pod koniec stycznia wyzwolono Włodzimierz Wołyński. Następnie opanowano Kowel, by wreszcie dotrzeć do nieprzebytych o tej porze roku bagien Polesia. Zdobyto wiele zapasów i sprzętu wojennego, ponoszono jednak też poważne straty. W Torczynie, pomiędzy Włodzimierzem Wołyńskim a Łuckiem, zginął legendarny pułkownik Lis-Kula, dawny lokator Marty Thomas-Zaleskiej. Miał zaledwie 23 lata, ale był już znakomitym żołnierzem i dowódcą.

      I chociaż walki przeciwko Ukraińcom miały jeszcze trwać przez kilka tygodni, czasem przybierając dramatyczny przebieg, losy wojny były już rozstrzygnięte. Na początku kwietnia „Śmigły” został odwołany ze stanowiska – skierowano go bowiem do znacznie ważniejszych zadań.

      Wilno po raz pierwszy

      Niestety, wojna z Ukraińcami zapoczątkowała ciąg konfliktów zbrojnych z niemal wszystkimi sąsiadami odradzającego się państwa – władze w Warszawie nie miały zresztą wyboru. Czesi dążyli do aneksji całego Śląska Cieszyńskiego, gdyż przez ziemie zamieszkiwane przez Polaków przebiegała jedyna linia kolejowa łącząca ich terytorium ze Słowacją. Natomiast Niemcy nie zamierzali zrezygnować z Pomorza, Wielkopolski i ze Śląska.

      Polscy politycy nie mogli tolerować ambicji sąsiadów, gdyż w ten sposób stworzyliby państwo składające się wyłącznie z Mazowsza (ale bez Suwalszczyzny i Podlasia) oraz z Małopolski (jednak bez Chełmszczyzny, Beskidów i Podhala). Taki twór nie mógłby oczywiście funkcjonować, a wielu naszych rodaków pozostałoby poza granicami odrodzonej Rzeczpospolitej.

      Gdy wiosną 1919 roku „Śmigły” zakończył kampanię wołyńską, państwo polskie cieszyło się już uznaniem międzynarodowym, a nawet było traktowane jako jedno z pełnoprawnych państw ententy. Okrzepły również polskie siły zbrojne, a Józef Piłsudski, jako wódz naczelny Wojska Polskiego, objął bezpośrednie dowództwo nad Wojskiem Wielkopolskim oraz Błękitną Armią Hallera z Francji. Kraj czekała jednak wielka próba, gdyż w lutym 1919 roku doszło do pierwszych starć z bolszewikami.

      Armia Czerwona stopniowo zajmowała teren opuszczany przez okupacyjne wojska niemieckie i niebawem weszła w kontakt operacyjny z Wojskiem Polskim. Początkowo walki toczyły się bez zbytniego zaangażowania, bolszewicy mieli własne problemy, w Rosji trwała wojna domowa. Nie oznaczało to jednak, że zaprzestali eksportu rewolucji na bagnetach Armii Czerwonej i gdy nadarzyła się okazja opanowania Wilna opuszczanego przez Niemców, natychmiast z niej skorzystali.

      Piłsudski był realistą, doskonale wiedział, że kwestia zachodnich granic rozegra się na konferencji paryskiej i będzie zależała wyłącznie od woli zwycięskich mocarstw. Natomiast na wschodzie granice należało sobie wywalczyć, tym bardziej że sowieckie porządki oznaczały zagładę dla polskiego żywiołu na Kresach. Ponadto Komendant pochodził z Wileńszczyzny, w mieście nad Wilią spędził młode lata i miał do Wilna stosunek sentymentalny. Zdawał sobie także sprawę, że w polityce czasami liczą się fakty dokonane, postanowił zatem opanować to miasto wraz z okolicami. Obawiając się jednak reakcji Sejmu, bardziej zainteresowanego sprawami Lwowa i Galicji Wschodniej, zdecydował się przeprowadzić akcję wileńską podczas przerwy wielkanocnej.

      Należało się spieszyć z jeszcze jednego powodu: Armia Czerwona, idąc na zachód, nie tylko niosła śmierć i pożogę, lecz także przejmowała pozostawione przez Niemców wyposażenie i uzbrojenie. Kilka miesięcy wcześniej Rosja bolszewicka mogła wystawić jedynie słabo uzbrojone bandy terrorystyczne, natomiast wiosną – już dobrze uzbrojoną armię. Dlatego pochód Sowietów należało zatrzymać jak najdalej od granicy Polski.

      Wyznaczenie akcji na połowę kwietnia dawało szansę na zaskoczenie przeciwnika. Rosjanie (podobnie jak aspirujący do Wilna Litwini) wprawdzie СКАЧАТЬ