Название: Tajemnice Marszałka Śmigłego_Rydza
Автор: Tymoteusz Pawłowski
Издательство: PDW
Жанр: Документальная литература
isbn: 9788366252196
isbn:
Na wyższym szczeblu również pojawiły się problemy. Formalnym organizatorem Legionów Polskich był Naczelny Komitet Narodowy, grupujący polskich polityków działających w parlamencie austriackim. Uważali oni, że silne, karne i jak najliczniejsze Legiony zwiększą znaczenie polskich parlamentarzystów w Wiedniu i pozytywnie wpłyną na wysiłek wojenny Austrii. Prestiż Piłsudskiego uważano więc za konkurencję. Nad rekrutacją czuwał lojalny wobec NKN pułkownik Władysław Sikorski, miał on osobiste ambicje polityczne i pozostawał w konflikcie z Piłsudskim i jego oficerami. Natomiast Komendant uważał, że Legiony udowodniły już swoje znaczenie i nie ma sensu zwiększać ich liczebności, bowiem kolejni żołnierze będą tylko austriackim mięsem armatnim.
Niechęć do Sikorskiego wśród oficerów Pierwszej Brygady była powszechna, a nieoceniony Wieniawa miał okazję dać temu wyraz. Sikorski unikał bowiem służby na froncie, zajmując się wojną zza biurka – już samo to było wystarczającym powodem do jego krytyki. Natomiast sprzeciwianie się woli Piłsudskiego w sprawie rekrutacji do Legionów przez oficerów Pierwszej Brygady zakrawało wręcz na świętokradztwo! Nic zatem dziwnego, że ogromną popularnością cieszyły się piosenki Wieniawy (Za biurkiem w Piotrkowie, Pan pułkownik idzie na front):
Bom piękny jak posąg w parku,
głowę mam na giętkim karku,
no a plecy aż w Cieszynie
– taki na wojnie nie zginie.
Wprawdzie szczęście mam duże,
lecz nie we wszystkim są szanse,
że wydajniej gdzieś służę,
świadczą moje awanse.
Iść do szturmu to rzecz bydła,
trudniej w… kieszeń leźć bez mydła
– nie byłoby całej chwały,
gdyby nie me memoriały.
Zresztą noszę srebrny kołnierz
i bądź co bądź jestem żołnierz,
wiem, jak ludzie w polu giną
– raz widziałem to gdzieś w kino.
Sikorski miał tego nigdy nie zapomnieć. Nie tylko Wieniawie, lecz także reszcie oficerów Piłsudskiego, w tym „Śmigłemu”.
Tymczasem zamieszanie wokół Legionów nie ustawało. Pod względem wojskowym podlegały one Naczelnej Komendzie Armii (Armeeoberkommando), która prowadziła własną politykę – czasami popierała Piłsudskiego, by osłabić polityków spod znaku NKN, a czasami dążyła do marginalizacji roli Komendanta. Na to wszystko nakładała się jeszcze rywalizacja Austriaków z Niemcami, gdyż to właśnie wojska niemieckie zajęły Warszawę i politycy z Berlina zaczęli się uważać za jedynych uprawnionych do podejmowania decyzji w sprawie Polski i Polaków.
Na początku lutego 1916 roku w gronie dowódców pułków III Brygady pojawił się pomysł, by zwołać Radę Pułkowników, czyli najstarszych polskich oficerów legionowych. Pierwsze spotkanie odbyło się w połowie miesiąca, a kolejne dwa w następnych tygodniach. Uzgodniono wówczas ujednolicenie umundurowania i oznak, a większość z nich została zaprojektowana przez malarza z zawodu – podpułkownika Edwarda Śmigłego-Rydza. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że ujednolicenie umundurowania miało niewielki zakres i ograniczyło się do nakryć głowy, guzików oraz dystynkcji. Było to spowodowane względami finansowymi, ale w miarę możliwości podkreślało polskość Legionów oraz ich odrębność od armii austriackiej.
Nie wszystkim to się jednak podobało – ówczesny komendant Legionów, generał Stanisław Puchalski, lojalny oficer Habsburgów, stwierdził, że w III Brygadzie nie wolno nosić oznak takich jak w Pierwszej Brygadzie, i nakazał powrót do poprzednich. Rozkazu nie wykonano, wobec czego niektórzy oficerowie zostali aresztowani. W tej sytuacji Rada Pułkowników zaleciła wszystkim legionistom założenie oznak Pierwszej Brygady. Puchalski powtórzył swój rozkaz o powrocie do starych oznaczeń. Nie zdążono go jednak wykonać, gdyż na nowo wybuchły walki na froncie. W lipcu 1916 roku do wielkiej ofensywy przeszli Rosjanie, pod ich uderzeniem rozsypały się niemal wszystkie związki armii cesarsko-królewskiej. Z wyjątkiem Legionów Polskich.
Krwawe walki – nazywane bitwą pod Kostiuchnówką – przeszły do legendy. Wzięły w niej udział I oraz III Brygada dowodzone przez Józefa Piłsudskiego, natomiast II Brygada pozostawała w odwodzie austriackim. Gdy wycofali się Węgrzy stojący na polskim skrzydle, legionistom przyszło walczyć z siłami trzykrotnie liczniejszymi. Pomimo krwawych strat wytrwali na pozycjach, dzięki czemu uratowali ciągłość frontu. Przy okazji warto też dodać, że podczas odwrotu spod Kostiuchnówki nieomal utopił się w bagnie młody podporucznik Pierwszej Brygady, Stefan Rowecki, późniejszy „Grot”.
Walki pod Kostiuchnówką stanowiły część ofensywy Brusiłowa, która przyniosła olbrzymie straty zarówno Rosji, jak i Austrii. Miała także niezwykle istotne znaczenie dla Polaków, gdyż oba państwa były tak wyczerpane wojną, że o losie Polski decydowali już tylko Niemcy. Szczególnie że ich generałowie zwrócili uwagę na polskich żołnierzy i ich męstwo wykazane na Wołyniu.
Jesienią 1916 roku na polecenie cesarza Franciszka Józefa przeformowano Legiony w Polski Korpus Posiłkowy, którego pułki miały nosić sztandary z wizerunkiem Matki Bożej i Orła Białego. Jednocześnie jednak dymisję otrzymał Józef Piłsudski uznany za zbyt niezależnego oficera. Dowódcą Pierwszej Brygady – i zwierzchnikiem Edwarda Śmigłego-Rydza – został Marian Żegota-Januszajtis, pułkownik z II Brygady. Legiony zostały wycofane z frontu i rozlokowane na zapleczu. Było to związane z wydanym przez władców Niemiec i Austrii aktem 5 listopada, zapowiadającym odbudowę Królestwa Polskiego. Od grudnia 1916 roku pułk „Śmigłego” – wraz ze swoim dowódcą – stacjonował w Łomży. Następne miesiące miały przynieść jeszcze większe zmiany.
Kryzys przysięgowy
Polityka Piłsudskiego, polegająca na podkreślaniu wartości polskiego żołnierza przy jednoczesnym ograniczaniu jego liczebności na froncie, zaczęła przynosić rezultaty. Niemcy i Austriacy potrzebowali typowego mięsa armatniego, zatem musieli zrobić coś ze sprawą polską. Politycy z Wiednia i Berlina doszli do słusznego wniosku, że nie stworzą bitnej armii bez odbudowania państwa polskiego. Dlatego 5 listopada 1916 roku wspomnianym aktem dwóch cesarzy ogłoszono powstanie niezależnego Królestwa Polskiego.
Nie było to jednak możliwe bez Piłsudskiego i jego autorytetu, zatem naprawiono błąd, powołując Piłsudskiego do Tymczasowej Rady Stanu – powstałej w styczniu 1917 roku namiastki polskiego parlamentu. Zresztą Komendant pojawił się w stolicy już kilka tygodni wcześniej – zgotowano mu entuzjastyczne przyjęcie, młodzież wyprzęgła nawet konie z powozu, zaciągając własnoręcznie pojazd do hotelu.
W Tymczasowej Radzie Stanu Piłsudski kierował pracami Komisji Wojskowej. Władze niemieckie nie miały jednak do niego zaufania, podejrzewając (całkiem zresztą słusznie), że jego celem jest budowa niezależnych sił zbrojnych. Trwały jałowe dyskusje, Piłsudski kluczył, grał na zwłokę. I – jak zwykle – nie zawiodło go przeczucie: w marcu nadeszły informacje o wybuchu rewolucji w Rosji i detronizacji Romanowów.
Państwo СКАЧАТЬ