Название: Komando śmierci
Автор: Janusz Szostak
Издательство: PDW
Жанр: Биографии и Мемуары
isbn: 9788366252028
isbn:
Mężczyzna ma podstawy, by obawiać się o swoje życie. Wtedy przychodzą mu z pomocą ludzie „Wojtasa”. Najpierw „Biały” ukrywał się u „Konia”, a później u „Ternita”. Ci dwaj członkowie gangu ursynowskiego stanęli zresztą na bramce dyskoteki w Chynowie, co uspokoiło atmosferę.
Kilka tygodni później z więzienia wychodzi Rafał B., znany bardziej jako „Bukaciak”. Ten gangster z Konstancina przysporzy wkrótce „Wojtasowi” wiele problemów. „Bukaciak” szybko orientuje się, że w Konstancinie rządzi Marek K., pseudonim „Muł”, z osławionego gangu „Mutantów”.
Grupa ta, na czele której stali Robert C. „Robson” i Jerzy B. „Mutant”, wywodziła się z Piastowa i bardzo szybko opanowała południowe obrzeża Warszawy. Konflikt interesów z grupą Rafała B. jest tu wyraźny.
„Mutanci” byli przeciwnikami, których nie można było zlekceważyć. W ciągu kilku miesięcy zyskali sławę bezwzględnych i gotowych na wszystko bandytów. Doszło nawet do tego, że w kwietniu 2001 roku porwali Bogusława K. „Bola”, księgowego gangu mokotowskiego, i zażądali za niego 200 tysięcy dolarów. Tym samym wypowiedzieli wojnę największej w tym czasie grupie przestępczej w Polsce.
– Jednak po tym, jak nasi oprawili „Maksa” i „Postka”, „Mutanci” się obsrali i wypuścili „Bola” – objaśni były członek grupy mokotowskiej.
Do zabójstwa „Maksa” i „Postka” jeszcze wrócimy. Bo to nie tylko jeden z najbardziej dramatycznych epizodów wojny gangów, lecz także wciąż nie do końca wyjaśniona zbrodnia.
W owym czasie „Mutanci” mieli na koncie kilka trupów. Później wsławili się strzelaniną z policją w podwarszawskich Parolach, gdzie funkcjonariusze odnaleźli zrabowaną dzień wcześniej ciężarówkę z telewizorami. Przestępcy próbowali ją odbić. Wtedy w wymianie ognia zginął jeden z policjantów. W 2003 roku dwaj członkowie gangu „Mutantów” zaminowali swoją kryjówkę w Magdalence. Gdy dom otoczyła policja, odpalili bomby pułapki. Zginęło wówczas dwóch antyterrorystów, a 16 zostało rannych. Jednak wydarzenia w Parolach i Magdalence miały dopiero nastąpić.
– „Bukaciak” był za krótki, by się przeciwstawić „Mułowi” i „Mutantom”. Doskonale wiedział, że może mieć poważny problem z handlem narkotykami na ich terenie. A z czegoś musiał żyć. Mimo że uchodził za twardziela, panicznie bał się konkurenta – nie ma wątpliwości jeden z byłych mokotowskich policjantów.
– „Bukaciak” tak naprawdę bał się własnego cienia. To był leszcz, nikt się z nim nie liczył – twierdzi Grzegorz K. „Ojciec”. – Mordował ludzi i dlatego urosła jego legenda.
Rafał B. szukał sprzymierzeńca. Najpierw prosił o pomoc Jacka K., „Młodego Klepaka”, syna zastrzelonego w Gamie Mariana K., bossa „Wołomina”. Jednak Jacek K. nie ma już takiego bandyckiego poważania, jakim cieszył się w warszawskim półświatku jego ojciec. Obiecuje jednak, że na temat problemów „Bukaciaka” porozmawia z „Korkiem”.
Wkrótce nadchodzi wsparcie. Do Rafała B. zadzwonił „Wojtas”. To właśnie on ma wybawić „Bukaciaka” z kłopotów. Nawet nie przeczuwa, że ściągnie je na siebie. Wówczas wydawał się zafascynowany gangsterem z Konstancina.
– Trafił swój na swego. Rafał jest bezwzględny i twardy jak ja – miał mówić „Wojtas” o nowym znajomym.
Jednak, gdy zapytałem go o to i przyjaźń z „Bukaciakiem”, odciął się od niego.
– „Przyjaciele” to słowo na wyrost, byliśmy znajomymi. Dużo wcześniej ostrzegałem przed nim chłopaków, mówiłem, by na niego uważać. Wiedziałem, jaki jest wredny i niebezpieczny.
Tymczasem współpraca ursynowsko-konstancińska stała się faktem. Gangsterzy wspólnie handlowali narkotykami i ściągali haracze. Wadził im tylko „Muł”. Należało zatem sprawdzić, na ile jest mocny i kogo ma po swojej stronie. Mógł się w tym orientować Grzegorz Z. „Pająk”, który utrzymywał z „Mułem” bliskie kontakty. Grzegorz Z. niedawno wyszedł z więzienia, gdzie siedział razem z „Bukaciakiem”. Jego pozycja w świecie przestępczym nie była zbyt imponująca, był złodziejem na dorobku. Niemniej uznano, że właśnie on może pomóc w rozpracowaniu „Muła”.
„Pająk” lubił się bawić na dyskotece w Chynowie, która należała do „Białego”. Ursynowscy uznali, że tym samym może mieć również coś wspólnego z nękaniem „Białego” i strzelaniem do właściciela klubu. Co gorsza, ludzie „Muła” zabili 15-letniego Pawła B., siostrzeńca „Białego”. We wsi Dobiesz pod Piasecznem ostrzelali samochód, który prowadził nastolatek. Do Pawła B. oddano serię strzałów z kałasznikowa. Zginął, gdyż – jak na swój wiek – był nazbyt dobrze zbudowany i z daleka przypominał „Białego”.
Zapadła zatem decyzja, że trzeba się zająć „Pająkiem”, a przez niego osaczyć „Muła”.
– Mamy plan, że „Pająk” już nie będzie wracał. Weź wykop wcześniej dół. To będzie test twojej lojalności – tak zdaniem „Bukaciaka” zwrócił się do niego „Wojtas”. Co miało definitywnie przesądzić o losie „Pająka”.
W nocy z 2 na 3 lutego 2002 roku do dyskoteki Na Górce weszło kilku uzbrojonych i zamaskowanych mężczyzn. Prawdopodobnie byli wśród nich „Wojtas” i „Janek”. Mimo że na bramce stali „Koniu” i „Ternit”, rzekomo nie rozpoznali swoich kolegów. A ci szybko wyłuskali spośród dyskotekowych gości „Pająka” i Jarosława P., któremu zabrali pistolet CZ, kluczyki do samochodu, i puścili go wolno. „Pająka” wrzucili do auta i odjechali z nim nad Wisłę, do Dębówki, gdzie często wędkował „Bukaciak”. Rafał B. organizował tam także zawody wędkarskie dla znajomych z koła wędkarskiego. I zakopywał swoje ofiary. Tam też Rafał B. czekał na „Pająka” w towarzystwie swoich ludzi – Łukasza A., pseudonim „Łuki”, i Norberta K. Wcześniej tym dwóm kazał wykopać dół.
– Rafał powiedział, żebym wziął szpadel i zaznaczył nim miejsce wykopu. To był dół szeroki na metr i długi na dwa metry oraz głęboki na około półtora metra – zeznawał wywodzący się spod Sochaczewa „Łuki”. – Pytaliśmy, po co ten dół, ale on odpowiedział, że to nieważne. Baliśmy się, że może chce komuś zrobić krzywdę. Rafał źle traktował Norberta. Wyzywał go od debili – dodaje „Łuki”.
To ustronne miejsce znakomicie nadawało się na bandyckie przesłuchanie.
Z auta wyciągnęli „Pająka” w czarnym worku na głowie. Ręce miał związane z tyłu i dodatkowo był jeszcze opleciony linką holowniczą. Nie mógł iść sam – „Łuki” i Norbert K. w zasadzie go nieśli. A on, jakby przeczuwając, co ma się zdarzyć, błagał o litość. Właściwie rozpaczliwie płakał.
Potem nastąpiło przesłuchanie, podczas którego słychać było przeraźliwe jęki, płacz i prośby „Pająka”. Jednak „Bukaciak” był nieczuły na błagania niedawnego kumpla spod celi. Bandyci chcieli wiedzieć, co łączy go z „Mułem”, ale pytali także o Heliosa B. To jeden z gangsterów СКАЧАТЬ