Komando śmierci. Janusz Szostak
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Komando śmierci - Janusz Szostak страница 7

Название: Komando śmierci

Автор: Janusz Szostak

Издательство: PDW

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788366252028

isbn:

СКАЧАТЬ „Indor”

      █ Marcin F. – „Franek”

      █ Piotr M. – „Osama”, „Mielcarz”

      █ Grzegorz K. – „Kolarz”

      █ Roman Ś. – „Globus”

      █ Andrzej G. – „Wacia”

      █ Albert P. – „Abel”

      █ Wojciech F. – „Mały Wojtek”

      █ Adam K. – „Kamyk”

      █ Maciej S. – „Konik”

      █ Krzysztof K. – „Kruszynka”

      █ Tomasz P. – „Tomson”

      █ Krzysztof K. – „Kucharz”

      █ Wojciech S. – „Szela”

      █ Krzysztof K. – „Benek”

      █ Andrzej Ł. – „Adzia”

      █ Ernest W. – „Wara”, „Lord Vader”

      █ Anna S. – „Andzia”

      █ Piotr S. – „Świr”

      █ Rafał M. – „Święty”

      █ Norbert D. – „Szlugu”

      █ Andrzej S. – „Rocky”

      █ Dariusz S. – „Steryd”

      █ Artur N. – „Jogi”

      █ Jacek P. – „Rowerek”

      █ Andrzej D. – „Levis”

      █ Artur K. – „Karpiu”

      █ Robert G. – „Kurczak”, „KFC”

      █ Tomasz L. – „Chińczyk”, „Petarda”

      To, rzecz jasna, nie wszystkie osoby powiązane z tą grupą, część z nich w ogóle nie używała pseudonimów. Jednak także znajdą się w tej książce.

      ROZDZIAŁ 3. Gangsterska legenda

      Gangsterska legenda

      Wojciech S., znany jako „Wojtas” i „Kierownik”, według śledczych miał kierować na początku lat dwutysięcznych wojną grupy mokotowskiej z innymi gangami w stolicy. Przypisuje mu się także, iż stał na czele komanda śmierci „Mokotowa”, które zajmowało się likwidowaniem niewygodnych dla gangu osób. To on również, zdaniem śledczych, współtworzył owiany ponurą sławą gang obcinaczy palców.

      Jednak „Wojtas” stara się mnie przekonać, że w Warszawie nie toczyła się żadna wojna gangów, a osławione komando śmierci jest jedynie mitem:

      – To legenda wymyślona przez media – stwierdza krótko.

      Oczywiście nie oczekuję, by mój rozmówca przyznał się, że stał na czele grupy bezwzględnych egzekutorów, których obawiał się nie tylko cały warszawski półświatek, lecz także policjanci, prokuratorzy i sędziowie. A to za sprawą osławionej listy śmierci, która także przeszła do legendy. Choć wtajemniczeni twierdzą, że nie była to lista śmierci, lecz płac.

      Wojciech S. jest z zawodu mechanikiem silników samochodowych, oficjalnie miał się zatrudniać dorywczo w budownictwie i z tego utrzymywać. Gdy pytam go o staż pracy, nie chce rozwijać tego wątku, przyznaje jedynie, że nie miał zbyt wielu okazji w życiu, by pracować. Zajął się inną działalnością, która dała mu bandycką sławę, pieniądze i długoletnie wyroki. Prawdopodobnie nigdy nie opuści więziennych murów.

      – Teoretycznie mogę siedzieć do końca życia. Jestem w stanie przystosować się do każdej sytuacji – wyznał podczas jednej z naszych rozmów.

      Przestępcza kariera „Wojtasa” zaczęła się ponoć od kradzieży samochodów. Najpierw uprawiał ten proceder na własną rękę. Wkrótce skrzyknął znajomych z osiedla i od tego czasu rządził Ursynowem. Do jego gangu należeli m.in. Janusz M., pseudonim „Janek”, Robert M. „Ternit”, Tomasz R. „Morgan”, Andrzej K. „Koniu”. I wielu innych.

      – Niewątpliwie na Ursynowie ksywka „Wojtasa” wzbudzała lęk – mówi jeden z byłych policjantów z Mokotowa.

      Chociaż sam „Wojtas” nie wygląda groźnie. Andrzej W. „Dony” przy okazji składania zeznań w sprawie zabicia Anny M., żony „Bajbusa”, tak opisał „Wojtasa”:

      „To był numer jeden. Był niższy ode mnie, miał ładną buzię, nie miał takiej zbójeckiej mordy jak większość, tylko normalną, przeklinał też mniej od pozostałych (…)”.

      Z czasem wpływy Wojciecha S. rosły w całej Warszawie i okolicy. Stało się tak głównie po tym, gdy zaczął pracować dla Zbigniewa C., pseudonim „Daks”, jednego z mokotowskich bossów. Zdaniem śledczych „Kierownik” należał do najbardziej zaufanych ludzi bossów „Mokotowa” – „Korka” i właśnie „Daksa”. Ochraniał dyskoteki, puby oraz agencje towarzyskie, wymuszał haracze. Niebawem stał się niekwestionowanym przywódcą młodego „Mokotowa”.

      Janusz M. „Janek” tak opisał w swoich zeznaniach początek gangu ursynowskiego:

      „Najpierw z Wojtkiem kradliśmy samochody. Potem on zaproponował, abyśmy pracowali dla Zbyszka C. »Daksa« z »Mokotowa«. Od tego momentu pilnowaliśmy dyskotek, pubów oraz agencji towarzyskich. Chodziliśmy też po knajpach i sklepach, wymuszając haracz. Potem zwerbowaliśmy do grupy znajomych z osiedla. »Wojtas« był szefem grupy na Ursynowie, na usługach »Daksa«. Ja byłem jego prawą ręką”– dodaje „Janek”.

      – My jednak czuliśmy się zawsze bardziej jako „Ursynów” niż „Mokotów” – wyjaśnia Andrzej K., pseudonim „Koniu”, jeden z członków „Ursynowa” i gangu obcinaczy palców.

      „Co do naszego przejścia do grupy mokotowskiej, to nie było granicy, że dziś jesteśmy z »Ursynowa« i raptem stajemy się »Mokotowem«, to się stało płynnie. »Mokotów« oraz »Ursynów« nawzajem się uzupełniały” – zeznał „Janek”.

      Jak się okazuje, „Ursynów” wprowadził dumpingowe ceny za swoje usługi, co przysporzyło tej grupie licznych klientów.

      – Mieliśmy niższe stawki, a efekt był ten sam albo lepszy niż przy opłacaniu się innej grupie – objaśnił mi jeden z byłych ursynowskich gangsterów.

      – Więc jakie mieliście stawki? – usiłuję doprecyzować.

      – To nie były wielkie kwoty, w granicach kilkuset dolarów miesięcznie. Wie pan, dlaczego właściciele agencji towarzyskich czy СКАЧАТЬ