Król darknetu. Nick Bilton
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Król darknetu - Nick Bilton страница 11

Название: Król darknetu

Автор: Nick Bilton

Издательство: PDW

Жанр: Документальная литература

Серия: Amerykańska

isbn: 9788381910095

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Jedną minutę i sto stopni później Julia usłyszała odgłos otwieranego zamka w drzwiach. Ross zaprowadził ją jeszcze kilka kroków naprzód, po czym zsunął dziewczynie opaskę.

      Najpierw oślepiło ją światło. Po chwili rozejrzała się po pomieszczeniu, usiłując zrozumieć, co chciał jej pokazać. Spojrzała w lewo i w prawo, zdezorientowana otaczającą ją pustką. Znajdowali się w niewielkiej obskurnej przestrzeni przypominającej opuszczone sanatorium. Jedyne naturalne światło padało z małego okna na przeciwległym końcu, częściowo zasłoniętego tekturą dla zachowania prywatności. Nigdzie nie było ani jednego mebla, tylko stosy pudeł i fiolek z chemikaliami. Julia poczuła woń zwierzęcych odchodów.

      – Co to jest? – zapytała. – Gdzie my jesteśmy?

      – Chodź ze mną – odparł Ross, a potem zaprowadził ją do sypialni przylegającej do tego nijakiego pokoju.

      Kiedy skręcili za róg, uderzył w nich podmuch zimnego powietrza z klimatyzatora. Potem, gdy Julia weszła do drugiego pomieszczenia, wszystko nabrało sensu, zupełnie jakby wreszcie poznała zakończenie ekscytującego kryminału. Zrozumiała, dlaczego Ross zawiązał jej oczy i dlaczego wiedza o tym, gdzie się znajdują, była niebezpieczna.

      – Musiałem to komuś pokazać – powiedział.

      Na ścianie po lewej stronie kolejne okno również zasłaniał kawałek tektury. Pokój był pusty, znajdował się tu tylko wysoki krzywy regał, który wyglądał tak, jakby nie przesuwano go od dziesięciu lat. No i ten zapach. Ta sama ostra ziemista woń, która powitała Julię, kiedy dziewczyna weszła do mieszkania i Ross zdjął jej opaskę. Tylko że teraz pachniało znacznie silniej, jakby wilgotną glebą w lesie.

      Julia obejrzała półki, a potem odwróciła się do Rossa i uśmiechnęła. Nie musiał jej tłumaczyć, na co patrzy; już wcześniej widziała, jak jej chłopak bawi się w szalonego naukowca. Na mniejszą skalę eksperymentował rok wcześniej w ich mieszkaniu, a rezultaty trzymał w czarnym worku na śmieci w szafie, między bielizną Julii a jej butami na wysokim obcasie. Ale to… Czegoś tak wielkiego i okazałego w życiu nie widziała! Wszystko nabrało sensu – to całe znikanie Rossa. Zrozumiała, że przyjeżdżał tutaj.

      Chłopak kipiał energią. Schylił się do jednej z dolnych półek i wskazał jakąś tackę.

      – Popatrz na ten – odezwał się, po czym przesunął palcem w powietrzu. – I jeszcze ten, zobacz.

      Julia dostrzegła, że na każdej półce stoi biała tacka o średnicy około sześćdziesięciu centymetrów – łącznie było ich kilkanaście – w środku zaś znajdowały się setki maleńkich pędów. Z daleka przypominały one półmiski z młodymi jeżozwierzami. Podeszła bliżej i zajrzała wprost do jednej z białych tacek. Oszołomiła ją mnogość brązowo-białych trzonów grzybów. To nie były zwyczajne grzyby. Doskonale o tym wiedziała.

      – Zobacz ten tutaj – rzucił promiennie Ross.

      Julia obróciła się i zobaczyła, na co wskazywał: pulchną orzechowomleczną pieczarkę, która wyglądała tak, jakby natychmiast można ją było zerwać i wrzucić do sałatki. Ross był jak dumny ojciec.

      W miarę oględzin Julia nabierała wyobrażenia o tym, ile grzybków hoduje tutaj jej chłopak: na pewno ponad tysiąc, może nawet dwa tysiące. Po wyrwaniu ich z plastikowych białych domków spokojnie wypełniłby duży czarny worek na śmieci albo wręcz dwa.

      – Ile płacisz za to miejsce? – zapytała.

      – Czterysta pięćdziesiąt dolarów miesięcznie.

      – Co za zasrana nora.

      Ross parsknął śmiechem. Zupełnie mu to nie przeszkadzało. Bądź co bądź zasrana nora to idealna lokalizacja dla tajnego laboratorium narkotykowego.

      Całe to przedsięwzięcie – potężna grzybiarnia, którą miał nadzieję uczynić zalążkiem rozkwitającego imperium Silk Road – ostatecznie kosztowało go ponad siedemnaście tysięcy dolarów, wliczając w to czynsz i wszystkie artykuły, których lista się nie kończyła: szalki Petriego, taśma i pistolet do kleju, składniki, w tym torf, gips i żyto, a także artykuły kuchenne takie jak szybkowar i minutnik. Ceny tych wszystkich produktów szybko się kumulowały. Jeśli zaś chodziło o stopę zwrotu, Ross szacował, że za gram grzybków może dostać piętnaście dolarów. Ponieważ cała hodowla miała dać kilka kilogramów towaru, potencjalny zysk sięgał kilkudziesięciu tysięcy. Ale – i było to bardzo duże „ale” – do sprzedania miało być bardzo dużo grzybów, a powodzenie strony Rossa wcale nie było oczywiste. Czy ludzie będą chcieli kupować magiczne grzybki od nieznajomego z internetu?

      – Nie boisz się, że cię złapią? – zapytała Julia.

      – Naturalnie – odpowiedział, jakby zadała najbardziej oczywiste pytanie świata. – Ale potrzebuję towaru na stronę.

      Przypomniał jej, że o kryjówce nie wie nikt inny. Zadbał o niezbędne środki ostrożności, żeby hodowla grzybów pozostała sekretem, przeczytał nawet książkę pod tytułem The Construction and Operation of Clandestine Drug Laboratories [Budowa i działanie tajnych laboratoriów narkotykowych], będącą w zasadzie poradnikiem dla opornych, uczącym, jak uruchomić nielegalną produkcję dragów.

      Chociaż większość osób byłaby zszokowana, zrozpaczona albo zupełnie przerażona odkryciem, że ich chłopak prowadzi tajną farmę narkotyków, Julię to intrygowało – czuła się jak ktoś wtajemniczony w sekret, którego nie powinien poznać nikt inny. Co prawda wiedziała, że gdyby Rossa nakryli, miałby kłopoty, nie przypuszczała jednak, by konsekwencje były zbyt poważne; bądź co bądź nie przywiózł jej do tajnego laboratorium metamfetaminy ani fabryki heroiny z tuzinem półnagich pracowników. Chodziło tylko o parę tacek grzybków.

      Ross natomiast miał pełną świadomość tego, co go czeka, jeśli ktoś się dowie. Zgodnie z bezlitosnym prawem Teksasu za czterysta gramów grzybów groziło od pięciu do dziewięćdziesięciu pięciu lat więzienia. W tej chwili na jego tajnej farmie rosło ich ponad czterdzieści kilogramów.

      – Powinniśmy już jechać – powiedział do Julii, kiedy wracali do pokoju dziennego. Tam ponownie przewiązał jej oczy czarnym materiałem i mocno zacisnął węzeł, żeby nie przedostawało się światło.

      Pstryknął zamek; potem Julia usłyszała brzęk kluczy, gdy Ross ryglował za nimi drzwi nory.

      9

      Dzień otwarcia Silk Road

      To był ten moment, do diaska! Witaj, roku 2011. Wreszcie nadszedł koniec stycznia. Ponad rok temu w głowie Rossa narodził się pierwszy zalążek idei, kilka miesięcy temu dotarło do niego, że to się może udać, a parę tygodni temu pokazał Julii swoją tajną grzybiarnię. Teraz do odsłonięcia strony Silk Road przed światem zostały już tylko godziny.

      Na wszelki wypadek należało sprawdzić każdy szczegół. Towar, czyli te niewielkie apetyczne grzybki w dużym czarnym worku na śmieci, był gotów do sprzedaży. (Ross przetestował grzyby w lesie z kolegą, by mieć pewność, że są w porządku. Okazały się niesamowite). Backendowa СКАЧАТЬ