Prawda zapisana w popiołach. Tom 1: Milczenie aniołów. Joanna Jax
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Prawda zapisana w popiołach. Tom 1: Milczenie aniołów - Joanna Jax страница 7

СКАЧАТЬ w domu może nieco pokrzyżować plany małżonki dotyczące świętego spokoju, o przydziale na taki lokal już nie wspominając.

***

      Następnego dnia jak co dzień Błażej Piotrowski udał się do pracy, by brać udział w doniosłym przedsięwzięciu, jakim było odbudowanie Starego Miasta. Ten dzień jednak różnił się tym od innych, że zaraz po pracy miał pójść na spotkanie z tajemniczym jegomościem.

      Restauracja Pod Żaglami umiejscowiona była w dziewiętnastowiecznym budynku Domu Towarzyskiego „Kopernik”. Błażej nie pamiętał, czy kiedykolwiek miał okazję być w tak eleganckim lokalu. Jeszcze przed wojną raz wstąpił do holu wileńskiego George’a, ale tylko dlatego, że umówiony był tam z miejscowym paserem. Nie miał pojęcia o etykiecie przy restauracyjnym stole i modlił się, by ów gość, z którym się umówił, nie zaproponował mu obiadu. Na szczęście człowiek zamówił jedynie kawę. Gabrysia zawsze rugała Błażeja, że zbyt głośno miesza cukier w herbacie, bezlitośnie obstukując szklanki i kubki, oraz za to, że nie wyjmuje z nich łyżeczki, gdy pije. Kiedy więc kelner postawił przed nim szklankę z parującą kawą, Błażej myślał jedynie o tym, by nie wyjść na prostaka. Postanowił, że w ogóle nie osłodzi kawy i dzięki temu problem sam się rozwiąże. Pociągnął łyk napoju i skrzywił się. Była gorzka jak diabli.

      – Obywatelu Piotrowski, będziecie pracowali dla wojska. Ludowego wojska, żeby była jasność. Od tego momentu wszystko, o czym rozmawiamy i co obywatel zobaczy, objęte jest tajemnicą państwową. Nikt, nawet wasza żona, nie może się dowiedzieć, gdzie i dla kogo pracujecie.

      – Mam być kapusiem? – zapytał hardo Błażej.

      Mężczyzna westchnął.

      – Macie być stolarzem. Na mnie mówcie towarzysz Janek, a miejsce, o którym mowa, nosi kryptonim W-1. Jutro zgłosicie się do jednostki wojskowej przy Warszawskiej, stamtąd samochód zabierze was do miejsca przeznaczenia.

      – Zgadzam się – wydukał niepewnie Błażej, bo propozycja człowieka, który wcześniej nawet mu się nie przedstawił, zaczęła wydawać się coraz bardziej tajemnicza.

      Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem. Zapewne dlatego, że zgoda Błażeja nie była mu do niczego potrzebna. Piotrowski był bowiem rezerwistą i pewnego dnia po prostu mógł otrzymać rozkaz. Zerknął na zegarek i oznajmił:

      – Muszę już iść. Zostańcie i dokończcie kawę.

      Kiedy „towarzysz Janek” opuścił lokal, Błażej od razu sięgnął po cukiernicę i wsypał do szklanki trzy łyżeczki cukru, a potem skupił się na lekcjach savoir-vivre’u, których udzielała mu Gabrysia. Musiał przyznać, że posiadanie takiej żony miało swoje zalety. W ciągu dekady wielu rzeczy się nauczył, a zwłaszcza poprawnego mówienia. Nie miał do niej żalu o ciągłe strofowanie go, wręcz przeciwnie, sam prosił, by zwracała mu uwagę, gdy będzie zachowywał się lub wysławiał niewłaściwie. Nie wiedział, dlaczego tak mu na tym zależało. Chyba dlatego, żeby Gabriela nigdy nie musiała się za niego wstydzić. W końcu ożenił się z córką rotmistrza Kąckiego, a to zobowiązywało, nawet jeśli nastały inne czasy. Takie, kiedy to tacy jak on byli najbardziej doceniani.

      Wyszedł z restauracji i piechotą udał się do domu. Przechodząc drewnianym wiaduktem do swojej dzielnicy, czuł się, jakby przekraczał granicę państwa. A za nią był jego dom i rodzina, którą kochał bezgranicznie. Niekiedy uśmiechał się pod nosem na wspomnienie o tym, jak bardzo musiał walczyć o miłość panny Kąckiej. I w końcu dopiął swego. Niekiedy, gdy widział ją pogrążoną w zamyśleniu, obawiał się, że wciąż myśli o swoim dawnym narzeczonym, Hubercie Morawińskim, ale potem rugał się za podobne przypuszczenia. Młody dziedzic nie żył, podobnie jak rotmistrz Kącki, choć minęło jedenaście lat od zakończenia wojny i nadal nie było wiadomo, co się z nimi tak naprawdę stało. Gabriela na początku próbowała się dowiedzieć, ale ściągnęła jedynie na siebie uwagę Urzędu Bezpieczeństwa. Po kilkukrotnych przesłuchaniach ich obojga, w końcu dali im spokój, ale Błażej niemal każdego dnia obawiał się, że skończy w więzieniu, jak wielu innych.

      W mieszkaniu Piotrowskich panowało pandemonium. Kostkowi przeszła gorączka, więc dokazywał z Ludwikiem aż miło, a na dodatek wpadła do nich z wizytą Nina Ossowiecka z córeczką, nad którą chłopcy uwielbiali się znęcać.

      – I co? Opowiadaj. – Gabriela napadła go niemal od progu.

      – Nie mogę – bąknął Błażej i przywitał się z Niną.

      – Że czego nie możesz? Pracować tam? – zdziwiła się Gabriela.

      – Będę tam pracować, ale nie mogę powiedzieć gdzie. – Westchnął i zwrócił się do Niny, żeby zmienić temat: – Co słychać u Grzegorza?

      – To, co zwykle. Chodzi do pracy, a potem zajmuje się Basią, gdy ja idę na spektakl – westchnęła Nina i uśmiechnęła się.

      Wyglądała na szczęśliwą i spełnioną, chociaż kiedyś zapewne nieco inaczej wyobrażała sobie powojenną przyszłość. Mieli z Grzegorzem mieszkać w Ameryce, jednak po tym, co przeszli, potrafili docenić fakt, że w ogóle mogą być razem. Później nadeszły smutne chwile w domu Ossowieckich, bo tuż po Bożym Narodzeniu pięćdziesiątego drugiego aresztowano Grzegorza. Dostał piętnaście lat za „podejrzane kontakty z imperialistami”, jednak w marcu pięćdziesiątego szóstego ogłoszono amnestię i porucznika Ossowieckiego wypuszczono na wolność.

      – Nie tęskni za wojskiem? – zapytał Błażej, bo pomyślał, że jeśli w Polsce następują tak duże zmiany, może i w wojsku coś drgnie.

      – Chyba już nie, ale namawiają go, by wrócił do armii, do wojsk łączności. Brakuje im fachowców, a podobno okres „błędów i wypaczeń” nie powinien już powrócić. Nawet Chruszczow skrytykował rządy terroru swojego poprzednika… – westchnęła Nina. – Tak mówią, ale ja teraz to już w nic nie wierzę.

      – Plotki krążą różne – niepewnie odparł Błażej, który sam niekiedy tęsknił za służbą wojskową. – Ale gdyby się zgodził, to od razu mieszkanie większe by się znalazło i deputaty.

      – Wierzysz w to, co piszą? Wierzysz Chruszczowowi? Na Boga, Błażej, ci ludzie przelewali krew za ojczyznę. Jak ty. I nagle stali się szpiegami obcego mocarstwa? A teraz udają, że to był okres „błędów i wypaczeń”? To niech pogonią Rokossowskiego i innych radzieckich generałów do domu, wtedy może uwierzę, że coś się zmieni.

      – Może nie będzie tak źle – mruknął bez przekonania Błażej.

      – Bzdura! Nikt drugi raz nie dałby się na to nabrać. Przeklęta Ewka… – syknęła ze złością Nina.

      Tak, Nina była zła, że musieli zostać w Polsce. Ogarniała ją wściekłość, że wrócili po wojnie do kraju, bo kochanka jej pierwszego męża nie powiedziała słowa o tym, iż Paweł Zawiślański po prostu założył nową rodzinę, a ją już od dawna miał w nosie. Gdyby ta kobieta wyjawiła prawdę wcześniej, nigdy nie powróciliby do kraju, Grzegorz nie poszedłby siedzieć, a ona nie musiałaby znosić kolejnej rozłąki.

      – Masz kochankę? – wypaliła СКАЧАТЬ