Prawda zapisana w popiołach. Tom 1: Milczenie aniołów. Joanna Jax
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Prawda zapisana w popiołach. Tom 1: Milczenie aniołów - Joanna Jax страница 11

СКАЧАТЬ myli.

      – Tak, Kuba, to ja – odpowiedziała drżącym głosem, a potem zaczęła uciekać.

      Poszedł za nią, ale gdy miał ją już na wyciągnięcie ręki, przebiegła na drugą stronę ulicy. Chciał uczynić to samo, ale przeszkodziła mu w tym nadjeżdżająca furgonetka. Kiedy ulica była już pusta, po Laurze nie pozostał ślad. Przeszedł na drugą stronę, gdzie stały domy z czerwonej cegły zamieszkiwane przez kolejarzy, ale nigdzie nie znalazł Laury. Może ukryła się w jednym z nich, a może pobiegła w stronę placu Armii Czerwonej. Tego nie wiedział, ale już nie wrócił na dworzec i nie pojechał do Sieradza.

      Kręcił się nerwowo po okolicy przez kolejne dwie godziny, w nadziei, że znowu ją zobaczy. Musiał jej pomóc, bo na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie wiedzie się jej najlepiej. W końcu zrezygnowany powrócił do siebie i postanowił popytać w knajpie, gdzie jeszcze kręcą się kobiety podejrzanej konduity.

      Usiadł na krześle, po czym wyciągnął z szafki butelkę Starki i wlewał w siebie, dopóki obraz wyniszczonej przez alkohol Laury nie zniknął mu sprzed oczu. Kim teraz była, z czego żyła? Jego Laura… Najpiękniejsza kobieta na świecie, która po dziesięciu latach wyglądała jak karykatura samej siebie. W pijackim widzie patrzył w lusterko przytwierdzone do ściany tuż przy drzwiach i pytał samego siebie, czy wciąż ją kochał, czy może jedynie wzbudziła w nim litość? A potem zasnął, zmożony alkoholem, i nie myślał już o niczym.

      7. Warszawa, 1956

      – Powiedz, Szymek, dlaczego my się ciągle kłócimy? – zapytała Zosia ze smutkiem w głosie, gdy mąż z synem powrócili ze spaceru.

      Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Wielokrotnie sam je sobie zadawał. Nie miał pojęcia, dlaczego nie umieli już ze sobą normalnie rozmawiać.

      – Może dlatego, że mamy odmienne poglądy, których zaciekle bronimy. A to zawsze prowadzi do konfrontacji i awantur, bo żadne z nas nie chce odpuścić – westchnął.

      – Wiesz, Szymek, ja po prostu się boję. Ale zupełnie czegoś innego niż ty. Obawiam się, że Niemcy znowu powrócą. I rozpętają wojnę. A Stalin był gwarantem pokoju. Ciągle śnią mi się po nocach niemieccy żołnierze. W tych swoich eleganckich mundurach, patrzący na nas z pogardą. Widzę ich z wycelowanymi lufami karabinów, wciąż mam w głowie te halthände hoch. Kiedy słyszę niemiecki, naprawdę mam ochotę zwymiotować. Gdy weszli Rosjanie, poczułam spokój, a teraz znowuż zaczynam się martwić, bo po śmierci „Ojca Narodów” pojawili się wichrzyciele i zdrajcy. I boję się, że takim zachowaniem ponownie sprowokujemy jakiegoś szaleńca, który zechce nas wykończyć.

      Zosia mówiła cicho, ale Szymek wyczuł w jej głosie panikę. Ona naprawdę nienawidziła Niemców i bała się ich tak bardzo, że była gotowa popierać obecność Rosjan do ostatniego tchnienia.

      – Tych Niemców, o których mówisz, już nie ma, Zosiu. A Hitler nie żyje. Tymczasem my nadal musimy oglądać się za siebie. Tylu niewinnych ludzi zamordowano albo posadzono na długie lata do więzienia… Żyliśmy przez sześć lat w strachu i mamy wciąż się bać? Nowego okupanta? Może nie ma już obozów koncentracyjnych i łapanek, ale każdy następny dzień jest równie niepewny. Teraz coś się zmienia, wszyscy widzą, że to, co robił Stalin, było równie złe. Nie my mordowaliśmy Żydów, nie my wsadzaliśmy ich do komór gazowych, wielu ludzi narażało życie, by ich ratować, a potem okazało się, że po wojnie to oni najbardziej nas gnębili. Trzydzieści pięć procent funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa to są właśnie Żydzi. Tak jakby ofiara zamieniła się w kata. Tylko dlaczego w naszego kata? Armia Krajowa walczyła o wolność, walczyła z Niemcami, a oni ich wszystkich zniszczyli. Powiedz mi za co. – Szymek zaczynał się denerwować, bo naprawdę nie rozumiał Zosi, chociaż tak bardzo się starał.

      – Oni nie walczą z Armią Krajową, tylko z tymi, którzy chcą powrotu do czasów niesprawiedliwości społecznej. Kimże byś był, gdyby nie doceniono tych ubogich, bezbronnych? Drobnym kombinatorem? A ja? Dziewczyna z sierocińca? Mogłabym co najwyżej iść na służbę i usługiwać bogaczom i wyzyskiwaczom. Czy wyobrażasz sobie, że mogłabym pójść na studia? Ja nie. Dlatego uważam, że teraz jest lepiej i trzeba usunąć tych, którym to się nie podoba. A mieć za sojusznika tak potężny kraj, jak Związek Radziecki, jest dla nas jedynym rozwiązaniem, by nigdy nie powtórzyło się to, co miało miejsce piętnaście lat temu. – Zosia była nieprzejednana.

      – Dlatego tak bardzo nienawidzisz, gdy bronię takich ludzi? Uważasz, że morderca i złodziej zasłużyli na to, by mieć solidnego obrońcę w sądzie, ale ci, co myślą inaczej, już nie? – zapytał z goryczą.

      – Nie o to chodzi… Nie chcę po prostu, by ktoś pomyślał, że jesteś taki jak oni.

      – A może jestem? Przecież walczyłem w powstaniu, na własnych plecach wynosiłem z getta żydowskie dzieci…

      Szymek miał zamiar kolejny raz zatopić się w opowieściach, które nie tyle były nieprawdziwe, co nieco podkoloryzowane. Po latach sam powoli zaczynał wierzyć, że jako młody chłopak walczył z okupantem i nie zajmował się niczym innym. Jakby chciał wyprzeć z pamięci, że do getta przedostawał się w zupełnie innym celu. Nie czuł wówczas specjalnej solidarności z Żydami, po prostu zarabiał na nich, sprzedając im jedzenie za bajońskie kwoty. A że kiedyś pomógł Alicji Rosińskiej wydostać się z jakimś żydowskim dzieciakiem z getta, było zupełnie przypadkowe. Jednakże to zdarzenie pozwoliło mu zrozumieć, że bycie porządnym i dobrym człowiekiem może sprawiać radość. Nie miał do siebie żalu, ani o to, że kiedyś był drobnym złodziejaszkiem, ani o to, że niekiedy zabierał Żydom ostatnie pieniądze za bochenek chleba, jednak w pewnym momencie doskonale sobie uświadomił różnicę pomiędzy dobrem i złem. Musiał sam do tego punktu dotrzeć, bowiem jego mentor i opiekun, Emil Lewin, zupełnie zatarł tę granicę. Życie Lewina pokazało Szymkowi, że zatracanie się w tym, co podłe i niegodziwe, potrafi wystawić wysoki rachunek i człowiek pewnego dnia budzi się z poczuciem zniewolenia. A Szymek nade wszystko cenił sobie wolność. Chyba jak każdy, komu dane było przeżyć ostatnią wojnę. Zosia rozumiała tę wolność w nieco inny sposób niż on. Była gotowa podporządkować się, on nie. Jego rogata dusza jakby wyczuwała, kiedy ktoś chciał mu tę wolność zabrać albo mocno ograniczyć. Wiedział, że się naraża, ale to było wpisane w jego życiorys już od dzieciństwa.

      Na początku nie traktowano go poważnie. W sądzie wręcz patrzono z pogardą, uznając, że młody aplikant jest jedynie atrapą adwokata. Mieli chyba rację, ona sam także nie miałby zaufania do kogoś, kto pojawia się w zastępstwie procesowym. Najczęściej takie osoby zjawiały się w sądzie jedynie po to, by procedurom stało się zadość, Szymon jednak poważnie traktował swój fach. I zamiast siedzieć cicho, zajadle bronił klientów. Nie zyskał tym sympatii drugiej strony, ale jego patron był z niego coraz bardziej dumny.

      – Jesteś odważny, Szymek. Nie jesteś koniunkturalistą, a to oznacza, że oskarżony może liczyć na rzetelność i uczciwość z twojej strony. Musisz jednak uważać, bo ten system może cię zniszczyć, tak jak zniszczył wielu świetnych przedwojennych adwokatów.

      – Uważam, panie mecenasie, i wiem, na co mogę sobie pozwolić, chociaż niekiedy mam poczucie bezradności… Teraz jednak widzę, że pewne rzeczy się zmieniają i muszę to wykorzystać.

      – Tak, СКАЧАТЬ