Nóż. Jo Nesbo
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nóż - Jo Nesbo страница 28

Название: Nóż

Автор: Jo Nesbo

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Harry Hole

isbn: 9788327159571

isbn:

СКАЧАТЬ Harry wyobraził już sobie, jak agent nieruchomości, przejęty i rozpaczliwie taktowny, sugeruje usunięcie kredowych linii przed pokazywaniem domu ewentualnym nabywcom.

      Harry stanął przy kuchennym oknie i patrzył, jak niebo blaknie, jak znika żar. Zastępowała go ciemność. Był trzeźwy od dwudziestu ośmiu godzin, a Rakel nie żyła od co najmniej stu czterdziestu jeden.

      Wyszedł na środek, stanął nad rysunkiem. Klęknął. Powiódł palcem po szorstkiej drewnianej podłodze. Położył się, wczołgał w obrys, skulił w pozycji płodu, próbując się zmieścić w obrębie białych kresek.

      I wreszcie wezbrał w nim płacz. Jeśli to w ogóle był płacz, bo nie popłynęły żadne łzy, a jedynie ochrypły krzyk, który zaczynał się w piersi, narastał i musiał wydostać się przez zbyt ściśnięte gardło, nim wreszcie wypełnił pomieszczenie, brzmiący jak krzyk człowieka, który walczy ze śmiercią. Kiedy Harry przestał krzyczeć, odwrócił się na plecy, żeby oddychać. Dopiero wtedy przyszły łzy. A przez łzy zobaczył tuż nad sobą rozmyty jak we śnie kryształowy żyrandol. Kryształki układały się w kształt litery S.

      14

      Na Lyder Sagens gate ptaki śpiewały ze szczęścia.

      Może dlatego, że była dziewiąta rano i nic jeszcze nie zdążyło zepsuć tego dnia. Może dlatego, że świeciło słońce, zapowiadając idealny początek weekendu, na który prognozowano ładną pogodę. A może dlatego, że na Lyder Sagens gate nawet ptaki były szczęśliwsze niż gdzie indziej na świecie. Bo nawet w kraju, który regularnie trafiał na szczyt listy najszczęśliwszych krajów na świecie, ta niezbyt imponująca ulica, której nadano imię pewnego nauczyciela z Bergen, stanowiła wyjątkowy szczyt szczęścia. Czterysta siedemdziesiąt metrów szczęścia uwolnionego nie tylko od trosk finansowych, lecz również od wyścigu nieposkromionego materializmu, ze starymi, niezbyt wyrafinowanymi, pozbawionymi ekstrawaganckich ozdób willami i wielkimi, nieprzesadnie zadbanymi ogrodami, w których dziecięce zabawki leżały rozrzucone w odpowiednio czarujący sposób, aby nikt nie miał wątpliwości co do priorytetów mieszkających tu rodzin. W stylu bohemy, ale z nowym audi, chociaż nie takim, które za bardzo rzuca się w oczy, w garażu pełnym starych, ciężkich i cudownie niepraktycznych mebli ogrodowych z bejcowanego drewna. Lyder Sagens gate była prawdopodobnie jedną z najdroższych ulic w kraju, lecz tutaj za ideał uchodził artysta, który odziedziczył dom po babci, w każdym razie mieszkańcy na ogół prezentowali się jako dobrzy socjaldemokraci, wierzący w zrównoważony rozwój i wartości równie solidne jak przesadnej wielkości drewniane belki, które tu i ówdzie wystawały z willi w stylu szwajcarskim.

      Harry pchnął furtkę, której jęk zabrzmiał niczym echo z przeszłości. Wszystko było jak dawniej. Trzeszczenie drewnianych schodów prowadzących do drzwi, dzwonek bez tabliczki z nazwiskiem. Męskie buty w rozmiarze czterdzieści sześć, które Kaja Solness wystawiała na zewnątrz, aby zniechęcić włamywaczy i innych nieproszonych gości.

      Otworzyła i odgarnęła z twarzy wybielone słońcem pasemko włosów.

      Nawet okrywający skrzyżowane na piersi ręce za duży wełniany sweter i dziurawe filcowe kapcie były te same.

      – Harry – odezwała się.

      – Ponieważ mieszkasz w odległości spaceru od mojego mieszkania, pomyślałem, że zajrzę, zamiast dzwonić.

      – Co? – Przechyliła głowę.

      – Tak powiedziałem, kiedy pierwszy raz dzwoniłem do tych drzwi.

      – Jak możesz to pamiętać?

      Ponieważ długo się zastanawiałem nad tymi słowami i długo je ćwiczyłem, pomyślał Harry, a z uśmiechem powiedział:

      – Mam mózg, do którego wszystko się przykleja. Mogę wejść?

      Dostrzegł w jej oczach trwające zaledwie moment wahanie i uświadomił sobie, że nawet nie przyszło mu do głowy, że ona może kogoś mieć. Partnera. Kochanka. Albo jakiś inny powód, aby zatrzymać go po właściwej stronie progu.

      – Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.

      – Nie, nie, tylko… tylko że to tak nagle.

      – Mogę wrócić trochę później.

      – Nie. Boże, przecież mówiłam, że możesz przyjść. – Otworzyła drzwi i odsunęła się na bok.

      Kaja postawiła na stole przed Harrym kubek parującej herbaty, a sama usiadła na kanapie, podwijając długie nogi pod siebie. Harry zawiesił wzrok na książce leżącej grzbietem do góry. Dziwne losy Jane Eyre Charlotte Brontë. Przypominał sobie coś o młodej kobiecie, która zakochuje się w ponurym rozwiedzionym samotniku, po czym okazuje się, że facet ciągle przetrzymuje żonę w zamknięciu.

      – Nie pozwalają mi prowadzić śledztwa w sprawie tego zabójstwa – powiedział. – Chociaż wyeliminowali mnie z kręgu podejrzanych.

      – To chyba zwykła procedura w takich wypadkach.

      – Nie wiem, czy są jakieś procedury obowiązujące śledczych, których żony zostały zabite. A ja wiem, kto to zrobił.

      – Wiesz?

      – Jestem całkiem pewny.

      – Jakieś dowody?

      – Intuicja.

      – Jak wszyscy inni, z którymi współpracowałeś, mam wielki szacunek dla twojej intuicji, Harry, ale czy jesteś pewien, że można jej ufać, kiedy chodzi o twoją żonę?

      – To nie tylko kwestia intuicji. Wykluczyłem wszystkie inne ewentualności.

      – Wszystkie? – Kaja obejmowała dłońmi kubek, ale nie piła, jakby zrobiła sobie herbatę głównie po to, by ogrzać ręce. – Chyba przypominam sobie, że miałam mentora o imieniu Harry, który mówił, że zawsze istnieją inne ewentualności, a wnioski oparte na dedukcji cieszą się niezasłużenie dobrą sławą.

      – Rakel nie miała innych wrogów oprócz tego jednego. Który nie był też jej wrogiem, ale moim. Nazywa się Svein Finne. A znany jest również jako Narzeczony.

      – Kto to jest?

      – Gwałciciel i zabójca. Mówi się o nim Narzeczony, ponieważ zapładnia swoje ofiary i zabija je, jeśli nie donoszą jego potomstwa. Byłem młodym śledczym, pracowałem dzień i noc, żeby go złapać. To mój pierwszy. I śmiałem się z radości, kiedy zatrzaskiwałem mu kajdanki na rękach. – Harry spojrzał na własne dłonie. – To był prawdopodobnie ostatni raz, kiedy przy aresztowaniu czułem taką radość.

      – Tak? Dlaczego?

      Spojrzenie Harry’ego powędrowało po ślicznej starej tapecie w kwiatowy wzór.

      – Zapewne z wielu powodów, a moja wiedza o samym sobie jest przecież ograniczona. Ale jedną z przyczyn może być zapewne to, że gdy tylko Finne odsiedział wyrok, zgwałcił dziewiętnastoletnią dziewczynę i zagroził, że ją zabije, jeśli podda СКАЧАТЬ