Название: Wspomnienie o przeszłości Ziemi
Автор: Cixin Liu
Издательство: PDW
Жанр: Научная фантастика
Серия: s-f
isbn: 9788380629103
isbn:
Potem zapadła cisza.
Chociaż świętujący tłum wokół nich nadal tańczył i wymachiwał rękami, nie wydawał żadnych dźwięków. Wszyscy z Epoki Brązu słyszeli tylko głos kapitana floty. Na twarzy miał miły uśmiech, ale w tej niesamowitej ciszy jego głos dźwięczał ostro jak brzeszczot miecza.
– Informuje się was niniejszym, że zostaliście karnie wydaleni ze służby. Nie jesteście już członkami Floty Słonecznej. Nigdy nie da się zmyć plamy, którą pozostawiliście na jej honorze! Nigdy nie zobaczycie waszych ukochanych, bo nie mają oni ochoty się z wami widzieć. Wasi rodzice wstydzą się za was, żony i mężowie większości z was dawno się z wami rozwiedli. Mimo że społeczeństwo nie dyskryminowało waszych dzieci, przez ostatnich dziesięć lat dorastały one w cieniu waszej hańby. Gardzą wami! Zostajecie przekazani sądownictwu Floty Międzynarodowej.
Kapitan floty odszedł z zespołem dyżurnym. W tym samym czasie zniknęły witające ich tłumy, a w ich miejsce pojawiła się ciemność. Błądzące światła kilku reflektorów ukazywały otaczające załogę Epoki Brązu oddziały w pełni uzbrojonej policji. Stały z wymierzoną w nią bronią na platformach wokół szerokiego placu.
Niektórzy członkowie załogi obrócili się i zobaczyli, że wieńce unoszące się wokół Epoki Brązu nie są obrazami holograficznymi, lecz zrobione zostały z prawdziwych kwiatów. Teraz jednak w ich otoczeniu statek wydawał się ogromną trumną, która ma wkrótce spocząć w grobie.
Wyłączono elektryczne zasilanie magnetycznych butów załogi, więc pofrunęła w górę i unosiła się w powietrzu jak grupa manekinów czy atrap na strzelnicy.
– Wszyscy członkowie załogi mają natychmiast rzucić broń – przemówił skądś zimny głos. – Jeśli nie posłuchacie, nie będziemy mogli zagwarantować wam bezpieczeństwa. Jesteście aresztowani za morderstwo pierwszego stopnia i zbrodnie przeciw ludzkości.
13 rok ery odstraszania
Proces
Sprawę przeciwko Epoce Brązu prowadził sąd wojenny Floty Słonecznej. Chociaż główne obiekty Floty Międzynarodowej znajdowały się koło orbity Marsa, pasa asteroid i orbity Jowisza, ze względu na ogromne zainteresowanie sprawą ze strony Ziemi Międzynarodowej proces odbywał się na orbicie geosynchronicznej.
Aby pomieścić licznych obserwatorów z Ziemi, baza obracała się w celu wytworzenia sztucznej grawitacji. Za szerokimi oknami sali sądowej pojawiały się po kolei niebieska Ziemia, jasne Słońce i srebrzyste gwiazdy, tworząc kosmiczną metaforę starcia wartości. Proces trwał miesiąc w tych naprzemiennych okresach światła i mroku. Oto fragmenty protokołu.
SĘDZIA: Powróćmy do wydarzeń, które doprowadziły do podjęcia decyzji o ataku na Kwant.
SCOTT: Powtarzam: to była moja decyzja i to ja wydałem ten rozkaz. Wcześniej nie omawiałem jej z żadnym oficerem na statku.
SĘDZIA: Konsekwentnie stara się pan wziąć całą odpowiedzialność na siebie. Nie jest to jednak mądre i korzystne ani dla pana, ani dla tych, których stara się pan bronić.
PROKURATOR: Ustaliliśmy już, że przed atakiem odbyło się głosowanie całej załogi.
SCOTT: Jak wyjaśniłem, spośród tysiąca siedmiuset siedemdziesięciu pięciu członków załogi atak poparło tylko pięćdziesiąt dziewięć osób. To głosowanie nie było ani powodem, ani podstawą mojej decyzji o ataku.
SĘDZIA: Może pan przedstawić listę tych pięćdziesięciu dziewięciu osób?
SCOTT: Głosowanie przeprowadzono anonimowo w wewnętrznej sieci komunikacyjnej statku. Może pan zbadać dziennik pokładowy. Znajdzie pan tam potwierdzenie moich słów.
PROKURATOR: Kolejne kłamstwo. Mamy aż nadto dowodów przemawiających za tym, że głosowanie nie było anonimowe. Co więcej, wynik był zupełnie inny, niż pan twierdzi. Po fakcie sfałszował pan zapisy w dzienniku pokładowym.
SĘDZIA: Musi nam pan przedstawić prawdziwy wynik głosowania.
SCOTT: Nie mam tego, czego pan chce. Wynik, który podałem, jest prawdziwy.
SĘDZIA: Panie Scott, pozwoli pan, że przypomnę panu: jeśli nadal będzie pan utrudniał pracę sądowi, skrzywdzi pan niewinnych członków swojej załogi. Niektórzy głosowali przeciw atakowi, ale bez dowodów, które tylko pan może dostarczyć, nie możemy oczyścić ich z zarzutów i będziemy musieli uznać wszystkich oficerów, podoficerów i szeregowych z Epoki Brązu za winnych.
SCOTT: O czym pan mówi? Jest pan prawdziwym sędzią? To prawdziwy sąd? A co z domniemaniem niewinności?
SĘDZIA: Takiego domniemania nie stosuje się do zbrodni przeciwko ludzkości. To zasada prawa międzynarodowego ustalona na początku ery kryzysu. Ma ona gwarantować, że zdrajcy ludzkości nie unikną kary.
SCOTT: Nie jesteśmy zdrajcami ludzkości! Gdzie pan był, kiedy walczyliśmy o Ziemię?
PROKURATOR: Bez dwóch zdań jesteście zdrajcami! Dwieście lat temu RZT zdradził tylko interesy ludzkości, natomiast wy zdradziliście nasze najbardziej podstawowe zasady moralne, co jest o wiele większą zbrodnią.
SCOTT: (milczenie)
SĘDZIA: Chcę, by zrozumiał pan konsekwencje fałszowania dowodów. Na początku procesu odczytał pan w imieniu wszystkich oskarżonych oświadczenie, w którym wyraziliście skruchę z powodu śmierci tysiąca ośmiuset czterdziestu siedmiu mężczyzn i kobiet na Kwancie. Pora wreszcie okazać tę skruchę.
SCOTT (po długim milczeniu): Dobrze. Przedstawię prawdziwe wyniki. Możecie je znaleźć w zaszyfrowanym zapisie w dzienniku pokładowym Epoki Brązu.
PROKURATOR: Natychmiast je odnajdziemy. Może mi pan podać w przybliżeniu, ilu członków załogi opowiedziało się za atakiem na Kwant?
SCOTT: Tysiąc sześciuset siedemdziesięciu. Dziewięćdziesiąt procent załogi.
SĘDZIA: Spokój! Proszę o spokój na sali! Przypominam publiczności, że podczas rozprawy należy zachowywać milczenie.
SCOTT: Ale to i tak nie miałoby znaczenia. Przystąpiłbym do ataku, nawet gdyby opowiedziało się za nim mniej niż pięćdziesiąt procent. Ostateczna decyzja należała do mnie.
PROKURATOR: Stara się pan bronić załogę, ale Epoka Brązu nie była podobna do nowszych statków, które znajdowały się po drugiej stronie Układu Słonecznego, takich jak Dobór Naturalny. Sztuczna inteligencja na pańskim statku była prymitywna. Bez współpracy tych, którymi pan dowodził, nie mógłby pan zaatakować.