Название: Wspomnienie o przeszłości Ziemi
Автор: Cixin Liu
Издательство: PDW
Жанр: Научная фантастика
Серия: s-f
isbn: 9788380629103
isbn:
Podobnie ludzie przestaną być ludźmi, gdy naprawdę wkroczą w kosmos i uwolnią się od Ziemi. A więc do wszystkich tu obecnych kieruję te słowa: Kiedy pomyślicie o wylocie w przestrzeń kosmiczną bez oglądania się za siebie, zastanówcie się, proszę, co robicie. Cena, jaką będziecie musieli zapłacić, jest dużo wyższa, niż sobie wyobrażacie.
Ostatecznie dowódcę Neila Scotta i sześciu innych wyższych oficerów uznano winnymi morderstwa oraz zbrodni przeciwko ludzkości i skazano na dożywocie. Z pozostałych tysiąca siedmiuset sześćdziesięciu ośmiu członków załogi uniewinniono tylko stu trzydziestu ośmiu. Reszta otrzymała wyroki od dwudziestu do trzystu lat więzienia.
Więzienie Floty Międzynarodowej znajdowało się w pasie asteroid, pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Tak więc skazani musieli ponownie opuścić Ziemię. Chociaż Epoka Brązu dotarła na orbitę geosynchroniczną, więźniom nie dane było przebyć ostatnich trzydziestu tysięcy kilometrów ich liczącej trzysta pięćdziesiąt miliardów kilometrów podróży do domu.
Kiedy statek więźniarka przyspieszył, znowu poszybowali w górę i opadli na okna na rufie niczym jesienne liście, które nigdy nie osiądą przy korzeniach drzewa.
Przed opuszczeniem bazy floty były komandor porucznik Rovinski, były komandor podporucznik Schneider i około dziesięciu innych oficerów wróciło po raz ostatni, pod strażą, na Epokę Brązu, by przekazać statek jego nowej załodze.
Przez ponad dziesięć lat był on całym ich światem. Starannie przystroili jego wnętrze hologramami łąk, lasów i oceanów, uprawiali na nim prawdziwe ogrody, zbudowali nawet stawy rybne i fontanny, przekształcając go w prawdziwy dom. Ale teraz to już zniknęło. Usunięto wszystkie ślady ich istnienia. Epoka Brązu stała się znowu zwykłym, zimnym statkiem klasy gwiezdnej.
Wszyscy, na których natknęli się w korytarzach, patrzyli na nich chłodno albo po prostu ich ignorowali. Ci, którzy salutowali, dokładali starań, by ich wzrok nie błądził i by więźniowie mieli jasność, że salutowano nie im, lecz eskortującym ich żandarmom.
Schneidera wprowadzono do sferycznej kabiny, by przekazał trzem oficerom szczegóły systemu namierzania celu. Cała trójka traktowała go jak komputer. Zadawali mu pytania głosami wypranymi z emocji i czekali na odpowiedzi. Nie było w nich ani cienia uprzejmości, nie dodano ani jednego zbędnego słowa.
Po godzinie zakończono procedurę. Schneider stuknął kilka razy w unoszący się przed nim interfejs, jakby z przyzwyczajenia zamykał kilka okien. Nagle odepchnął się mocno nogą od sferycznej ściany i poleciał na drugi koniec kabiny. Jednocześnie ściany się przesunęły i podzieliły kabinę na dwie połowy. Trzej oficerowie i żandarm zostali uwięzieni w jednej, Schneider znalazł się sam w drugiej.
Wywołał szybujące okno. Stukał w nie tak szybko, że jego palce tworzyły zamazany obraz. Był to interfejs sterujący systemem komunikacji. Schneider uruchomił antenę do komunikacji międzygwiezdnej.
Rozległ się słaby trzask. W ścianie kabiny pojawiła się mała dziurka i kabinę wypełnił biały dym. W otworze ukazała się lufa pistoletu żandarma i skierowała się na Schneidera.
– To ostatnie ostrzeżenie. Natychmiast przestań i otwórz drzwi.
– Błękitna Przestrzeń, tu Epoka Brązu. – Schneider mówił cichym głosem. Wiedział, że to, jak daleko popłynie ta wiadomość, nie ma nic wspólnego z głośnością.
Pierś Schneidera przeszył promień lasera. Z rany wydobyła się czerwona para powstała z jego krwi. Otoczony czerwoną mgłą Schneider wychrypiał ostatnie słowa:
– Nie wracajcie. To już nie jest wasz dom!
Błękitna Przestrzeń zawsze odpowiadała na usilne prośby Ziemi z większym wahaniem i podejrzliwością niż Epoka Brązu, więc hamowali powoli. Tak więc kiedy otrzymali ostrzeżenie od Schneidera, wciąż oddalali się od Układu Słonecznego. Po tej wiadomości natychmiast przeszli od hamowania do przyspieszania i z pełną prędkością skierowali się naprzód.
Gdy Ziemia dowiedziała się o tym od trisolariańskich sofonów, obie cywilizacje po raz pierwszy w historii miały wspólnego wroga.
Pewną pociechą dla Ziemi i Trisolaris był fakt, że Błękitna Przestrzeń nie mogła obecnie przesłać informacji o położeniu ich układów słonecznych w głąb ciemnego lasu. Nawet gdyby próbowała to zrobić z użyciem całej dostępnej mocy przekazu, było prawie niemożliwe, żeby ktokolwiek je usłyszał. Dotarcie do Gwiazdy Barnarda, najbliższej, którą Błękitna Przestrzeń mogłaby wykorzystać jako superantenę, powtarzając wyczyn Ye Wenjie, zajęłoby jej trzysta lat. Jednak statek nie zmienił kursu. Zamiast w stronę Gwiazdy Barnarda nadal kierował się ku NH558J2, do której nie mógł dotrzeć wcześniej niż za dwa tysiące lat.
Natychmiast ruszyła za nim w pościg Grawitacja, jako jedyny statek w Układzie Słonecznym zdolny do odbywania podróży międzygwiezdnych. Trisolaris wystąpiła z pomysłem wysłania szybkiej kropli – która oficjalnie zwana była sondą kosmiczną, zbudowaną z cząstek powiązanych oddziaływaniem silnym – w celu dogonienia i zniszczenia Błękitnej Przestrzeni, ale Ziemia jednoznacznie odrzuciła tę propozycję. Z punktu widzenia ludzkości problem z Błękitną Przestrzenią był jej sprawą wewnętrzną, natomiast bitwa w dniu Sądu Ostatecznego jej największą raną, która mimo upływu ponad dziesięciu lat nadal się nie zabliźniła. Udzielenie pozwolenia na to, by kropla po raz drugi zaatakowała ludzi, zupełnie nie wchodziło w rachubę. Chociaż w umysłach większości załoga Błękitnej Przestrzeni stała się obcymi, tylko ludzkość mogła wymierzyć jej sprawiedliwość.
Ponieważ musiałoby minąć dużo czasu, zanim Błękitna Przestrzeń mogłaby im zagrażać, Trisolarianie przystali na to. Podkreślali jednak, że skoro Grawitacja może przesyłać wiadomości na falach grawitacyjnych, jej bezpieczeństwo jest dla nich sprawą życia i śmierci, więc krople mogłyby stanowić jej eskortę, a poza tym zapewniłyby jej miażdżącą przewagę nad ściganymi.
W rezultacie Grawitacja leciała w szyku z dwiema oddalonymi od niej o kilka tysięcy metrów kroplami. Kontrast pomiędzy rozmiarami tych dwóch typów statków nie mógłby być większy. Jeśli ktoś oddaliłby się na tyle, by zobaczyć Grawitację w całej okazałości, krople stałyby się dla niego niewidoczne, a jeśli zbliżyłby się do jednej z kropel na tyle, by się jej dobrze przyjrzeć, w jej gładkiej powierzchni ujrzałby wyraźne odbicie Grawitacji.
Zbudowano ją dziesięć lat po Błękitnej Przestrzeni. Poza anteną fal grawitacyjnych niewiele różniło ją od poprzedniczki. Na przykład jej układy napędowe miały tylko trochę większą moc. Wiara w to, że dopadnie ofiarę, opierała się na dużo większych zbiornikach paliwa.
Mimo to ze względu na obecne prędkości obu statków pochwycenie Błękitnej Przestrzeni miało zająć Grawitacji pięćdziesiąt lat.
61 rok ery odstraszania
Dzierżyciel Miecza
Cheng Xin patrzyła ze szczytu gigantycznego drzewa na swoją gwiazdę. To ze względu na nią ją obudzono.
Podczas СКАЧАТЬ