.
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу - страница 26

Название:

Автор:

Издательство:

Жанр:

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ rzędzie, odwrócił się i spojrzał na Cheng Xin. Rozkoszował się jej rozpaczą i bólem. Jego oczy zdawały się mówić:

      „Teraz sama widzisz, co to za człowiek”.

      „A jeśli mówi prawdę?”

      „Skoro nawet my mu wierzymy, wróg też uwierzy”.

      Wade obrócił się z powrotem w stronę podium, ale potem, jakby przypomniało mu się coś ważnego, ponownie zerknął na Cheng Xin.

      „Niezła zabawa, co?”

      Niespodziewana odmowa złożenia przysięgi przez Tianminga zmieniła atmosferę w sali. Ostatnia kandydatka, nosicielka wirusa HIV, czterdziestotrzyletnia inżynier NASA nazwiskiem Joyner, również odmówiła złożenia przysięgi. Wyjaśniła, że wcale nie chciała tam być, ale czuła się do tego zmuszona, bo gdyby się nie zgodziła, przyjaciele i rodzina wyrzekliby się jej i umarłaby w samotności. Nikt nie wiedział, czy mówi prawdę, czy zainspirował ją Tianming.

      Następnej nocy stan Joyner nagle się pogorszył. Wskutek infekcji, która przerodziła się w zapalenie płuc, przestała oddychać i przed świtem zmarła. Zespół medyczny nie miał dość czasu, by przygotować jej mózg do szybkiego zamrożenia, w związku z czym nie nadawał się do użytku.

      Do wykonania misji Klatka Schodowa wybrano Tianminga.

      Ta chwila nadeszła. Cheng Xin dowiedziała się, że stan Tianminga gwałtownie się pogorszył i że trzeba natychmiast usunąć mu mózg. Zabieg ten zaplanowano przeprowadzić w Westchester Medical Center.

      Cheng Xin zawahała się przed szpitalem. Nie miała odwagi wejść, ale coś ją powstrzymywało przed odejściem. Mogła tylko czekać i cierpieć. Wade, który z nią tam przyszedł, pomaszerował sam do wejścia. Zatrzymał się, odwrócił i napawał się jej bólem. Potem zadowolony zadał ostatni cios.

      – A, mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. To on dał ci tę gwiazdę.

      Cheng Xin na chwilę zastygła w bezruchu. Wydawało się, że wszystko wokół niej się zmieniło. Rzeczy, które widziała wcześniej, były tylko cieniami; dopiero teraz pojawiły się prawdziwe kolory życia. Pod naporem emocji zachwiała się, jakby usunął się jej grunt pod nogami.

      Wbiegła do szpitala i popędziła długimi, krętymi korytarzami. Zatrzymali ją dwaj strażnicy przed oddziałem neurochirurgii. Zaczęła się im wyrywać, ale trzymali ją mocno. Wymacała swój dowód tożsamości, machnęła nim i kontynuowała szalony bieg ku sali operacyjnej. Tłum zdziwionych ludzi przed salą rozstąpił się przed nią. Wpadła jak burza przez drzwi z migającymi nad nimi czerwonymi lampkami.

      Spóźniła się.

      W jej stronę odwróciła się grupa mężczyzn i kobiet w białych kitlach. Ciało usunięto już z sali. Pośrodku stał stół laboratoryjny, a na nim izolowany cylindryczny pojemnik z nierdzewnej stali wysokości około metra. Właśnie został zamknięty i jeszcze niezupełnie rozwiała się biała mgła wytworzona przez ciekły hel. Powoli osiadała na powierzchni cylindra, przesuwała się nad stołem, przelewała przez jego krawędź niczym miniaturowy wodospad i zbierała na podłodze, gdzie się w końcu rozpraszała. Cylinder wyglądał w niej jak przedmiot z obcego świata.

      Cheng Xin rzuciła się na stół, rozrywając obłok mgły, i ogarnął ją na parę sekund przenikliwy ziąb. Poczuła się tak, jakby przelotnie dotknęła czegoś, czego szukała, po czym straciła to na zawsze na rzecz innego czasu i innego miejsca.

      Leżąc przed pojemnikiem z ciekłym helem, szlochała. Jej smutek wypełnił salę operacyjną, rozlał się na cały budynek, zatopił Nowy Jork. Stał się jeziorem, potem oceanem, a ona miała wrażenie, że tonie i opada na jego dno.

      Nie wiedziała, ile czasu minęło, zanim poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Może ta dłoń spoczywała tam już od dawna, może ten, do kogo należała, też przemawiał do niej już od dawna.

      – Jest nadzieja. – Był to głos starszego mężczyzny, cichy i łagodny. – Jest nadzieja.

      Nadal szlochająca Cheng Xin nie mogła złapać tchu, ale to, co ten głos powiedział potem, przyciągnęło jej uwagę.

      – Proszę pomyśleć! Co byłoby idealnym pojemnikiem dla tego mózgu, jeśli uda się im go ożywić?

      Ten głos nie prawił czczych frazesów, lecz zadał konkretne pytanie.

      Podniosła głowę i mimo że łzy mąciły jej spojrzenie, rozpoznała siwowłosego mężczyznę – czołowego neurochirurga na świecie, współpracującego z Harvard Medical School. To pod jego kierunkiem przeprowadzono ten zabieg.

      – Byłoby nim ciało, które nosiło ten mózg. Każda komórka mózgu zawiera wszystkie informacje genetyczne niezbędne dla zrekonstruowania ciała. Mogliby go sklonować, wszczepić klonowi mózg i w ten sposób znowu stałby się całością.

      Cheng Xin patrzyła na kontener z nierdzewnej stali. Po jej twarzy spływały łzy, ale nie dbała o to. Potem odzyskała panowanie nad sobą i zaskoczyła wszystkich.

      – A co on będzie jadł? – spytała.

      Wybiegła z sali w takim samym pośpiechu, z jakim tam wpadła.

      Następnego dnia Cheng Xin wróciła do gabinetu Wade’a i położyła kopertę na jego biurku. Była tak blada jak niektórzy nieuleczalnie chorzy.

      – Żądam, żeby te nasiona umieszczono w kapsule Klatki Schodowej.

      Wade otworzył kopertę i wysypał jej zawartość na biurko. Było tam kilkanaście małych torebek. Obejrzał je z zainteresowaniem.

      – Pszenica, kukurydza, ziemniaki, a te tutaj… to warzywa, tak? Hmm, papryka chili?

      Cheng Xin kiwnęła głową.

      – Jego ulubiona.

      Wade włożył z powrotem torebki do koperty i przesunął ją w stronę Cheng Xin.

      – Nie.

      – Dlaczego? W sumie ważą tylko osiemnaście gramów.

      – Musimy dołożyć wszelkich starań, by pozbyć się nawet jednej i ośmiu dziesiątych grama zbędnej masy.

      – Po prostu uznaj, że jego mózg jest o osiemnaście gramów cięższy!

      – Ale nie jest, prawda? Dodanie tego ciężaru doprowadziłoby do zmniejszenia końcowej prędkości sondy i o wiele lat opóźniło jej spotkanie z flotą trisolariańską. – Na twarzy Wade’a pojawił się znany zimny uśmieszek. – Poza tym on jest teraz tylko mózgiem, nie ma ust, żołądka. Jaki miałoby to sens? Nie wierz w te bajki o klonowaniu. Włożą po prostu mózg do miłego inkubatora i tam będą go utrzymywać przy życiu.

      Cheng Xin miała ochotę wyrwać Wade’owi cygaro z ręki i wepchnąć mu je rozżarzonym końcem w twarz, ale się opanowała.

      – Pominę cię i zwrócę się z tą prośbą do tych, którzy СКАЧАТЬ