Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin Liu страница 29

Название: Wspomnienie o przeszłości Ziemi

Автор: Cixin Liu

Издательство: PDW

Жанр: Научная фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788380628427

isbn:

СКАЧАТЬ pojawiającym się spekulacjom, iż mózg ma strukturę holograficzną. Hines został za to odkrycie nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki oraz fizjologii lub medycyny. Chociaż wyniki jego badań były zbyt zaskakujące, by przyznano mu tę nagrodę, w tym samym roku otrzymała ją w zakresie fizjologii lub medycyny Keiko Yamasuki – która tymczasem została jego żoną – za zastosowanie tej teorii w leczeniu amnezji i chorób psychicznych.

      W drugim okresie życia Hines zajął się polityką i przez dwa lata był przewodniczącym Rady Europejskiej. Miał opinię rozsądnego i doświadczonego polityka, ale w okresie sprawowania tego urzędu nie pojawiło się wiele wyzwań, które wystawiłyby na próbę jego umiejętności. Charakter działań Unii Europejskiej, które w owym czasie sprowadzały się w przeważającej mierze do koordynacji transakcji, sprawiał, że jego kwalifikacje do stawienia czoła poważnemu kryzysowi wypadały dość słabo w porównaniu z dwoma poprzednimi kandydatami. Mimo to przy wyborze Hinesa wzięto widocznie pod uwagę jego przygotowanie naukowe i polityczne, co stanowiło naprawdę rzadkie połączenie.

      Siedząca w ostatnim rzędzie Keiko Yamasuki, światowy autorytet w dziedzinie neurobiologii, spoglądała z miłością na swego męża stojącego na podium.

      W sali nadal panowała cisza, bo wszyscy czekali na przedstawienie ostatniego Wpatrującego się w Ścianę. Pierwszych trzech – Tyler, Rey Diaz i Hines – było świadectwem kompromisu i równowagi między politycznymi siłami Stanów Zjednoczonych, Europy i Trzeciego Świata, więc ostatnia kandydatura budziła zrozumiałe zaciekawienie. Gdy Luo Ji patrzył, jak Say wraca do kartki papieru w teczce, przychodziły mu na myśl różne sławne na całym świecie postacie. Ostatni Wpatrujący się w Ścianę będzie jedną z nich. Popatrzył ponad głowami osób siedzących w trzech rzędach przed nim na plecy ludzi, którzy zajmowali miejsca w pierwszym rzędzie. Tam siedzieli pierwsi trzej Wpatrujący się w Ścianę, zanim weszli na podium, ale z tej pozycji nie mógł się zorientować, czy znajduje się tam ktoś z tych, którzy przyszli mu do głowy. Ale czwarty Wpatrujący się w Ścianę na pewno tam był.

      Say podniosła powoli prawą rękę, ale bynajmniej nie wskazywała na miejsce w pierwszym rzędzie. Wskazywała na niego.

      – Czwartym Wpatrującym się w Ścianę jest Luo Ji.

      – To mój Hubble! – krzyknął Albert Ringier, klaszcząc w dłonie.

      We łzach wzbierających w jego oczach odbijała się odległa kula ognia, która dudniła przez kilka sekund, zanim się uniosła. Ringier i wiwatujący tłum astronomów i fizyków za nim powinni obserwować wystrzelenie rakiety ze znajdującej się bliżej miejsca startu platformy dla VIP-ów, ale ten cholerny urzędas NASA powiedział, że nie mają do tego uprawnień, bo obiekt wysyłany w niebo nie należy do nich. Potem urzędas obrócił się do grupy stojących sztywno, jakby połknęli kije, generałów i łasząc się jak pies, poprowadził ich obok posterunku wartowniczego na platformę widokową. Ringier i jego koledzy musieli zostać w tym odległym, oddzielonym jeziorem od płyty wyrzutni rakietowej miejscu, w którym w poprzednim stuleciu zbudowano zegar odliczający czas do startu. Miejsce to było dostępne dla publiczności, ale tym razem, późną nocą, nie było tam nikogo oprócz naukowców.

      Z tej odległości odpalenie rakiety wyglądało jak przyspieszony wschód słońca. Nie podążały za nią reflektory, więc jej masywny kadłub był niewyraźny, dobrze widoczne były tylko płomienie buchające z silników. Świat wypadł ze swej kryjówki w ciemnościach nocy i dał wspaniały pokaz świateł, a z atramentowo czarnej powierzchni jeziora wzbiły się złote fale, jakby te płomienie podpaliły wodę. Patrzyli, jak rakieta się wznosi. Gdy przelatywała przez chmury, zabarwiła połowę nieba nad Florydą na odcień czerwieni, który można ujrzeć tylko w snach, ale wkrótce blask zniknął i krótki świt ponownie pochłonęła noc.

      Kosmiczny teleskop Hubble II był urządzeniem drugiej generacji, z lustrem o średnicy 21 metrów, a więc dużo większym od średnicy lustra jego poprzednika, mierzącej 4,27 metra, co pięćdziesięciokrotnie potęgowało moc obserwacji. Do jego budowy wykorzystano technologię soczewek składanych z elementów wyprodukowanych na Ziemi i połączonych w przestrzeni kosmicznej. Przeniesienie ich wszystkich na orbitę wymagało jedenastu lotów, z których ten był ostatni. Składanie Hubble’a II w sąsiedztwie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zbliżało się do końca. Za dwa miesiące teleskop będzie mógł zajrzeć w głąb Wszechświata.

      – Banda złodziei! Ukradliście następną piękną rzecz – powiedział Ringier do wysokiego mężczyzny obok niego, jedynego z całej grupy, na którym wystrzelenie rakiety nie robiło żadnego wrażenia. George Fitzroy widział zbyt wiele takich startów. Cały czas stał oparty o zegar i palił papierosa. Po przejęciu przez wojsko Hubble’a II został jego przedstawicielem, ale ponieważ chodził przeważnie w ubraniu cywilnym, Ringier nie znał jego stopnia i nigdy nie zwracał się do niego per „panie generale”. Nazwanie złodzieja po imieniu było w sam raz.

      – Doktorze, podczas wojny wojsko ma prawo rekwirować cały sprzęt cywilny. Poza tym nie oszlifowaliście ani jednego elementu soczewki Hubble’a II, nie zaprojektowaliście ani jednej jego śrubki. Przybyliście tu po to, żeby cieszyć się sukcesem, nie żeby narzekać.

      Fitzroy ziewnął, jakby spieranie się z tą bandą nieudaczników było męczącym zajęciem.

      – Ale bez nas tego teleskopu w ogóle by nie było! Sprzęt cywilny? Widzi skraj Wszechświata, a wy, krótkowzroczne typy, chcecie go wykorzystać do obserwacji najbliższej gwiazdy!

      – Jak już powiedziałem, mamy wojnę. Wojnę w obronie całej ludzkości. Nawet jeśli pan zapomniał, że jest Amerykaninem, to chyba pamięta pan przynajmniej, że jest człowiekiem, co?

      Ringier jęknął i kiwnął głową, a potem potrząsnął nią z westchnieniem.

      – Ale co chcecie zobaczyć przez Hubble’a? Musi pan mieć świadomość, że ten teleskop nie dostrzeże planety Trisolarian.

      – Jest jeszcze gorzej – powiedział z westchnieniem Fitzroy. – Społeczeństwo myśli, że będzie można dostrzec przez niego flotę trisolariańską.

      – Wspaniale – rzekł Ringier.

      Chociaż Fitzroy w ciemnościach nie widział wyraźnie twarzy Ringiera, wyczuwał jego schadenfreude, co sprawiało, że jego towarzystwo było równie niemiłe jak ostry zapach, który dochodził z platformy startowej i wypełniał teraz powietrze.

      – Doktorze, powinien pan znać konsekwencje.

      – Jeśli społeczeństwo wiąże nadzieję z Hubble’em II, to prawdopodobnie nie uwierzy, że wróg naprawdę istnieje, dopóki nie zobaczy floty trisolariańskiej na własne oczy.

      – I uważa pan, że jest to do przyjęcia?

      – Wyjaśniliście to już ogółowi, prawda?

      – Oczywiście, że wyjaśniliśmy! Zorganizowaliśmy cztery konferencje prasowe i wielokrotnie wyjaśnialiśmy, że chociaż Hubble II jest o wiele rzędów potężniejszy od największych używanych obecnie teleskopów, nie ma mowy, żeby wykrył flotę trisolariańską. Jest za mała! Odkrycie z naszego Układu Słonecznego planety w innym układzie gwiezdnym przypominałoby odkrycie z Zachodniego Wybrzeża komara siedzącego na lampie na Wschodnim Wybrzeżu, a flota trisolariańska byłaby wielkości bakterii na jednej z nóg tego komara. Czy СКАЧАТЬ