Название: Stara Flota Tom 6 Wolność
Автор: Nick Webb
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
Серия: Stara Flota
isbn: 978-83-65661-97-5
isbn:
– Co widzisz, Liu?
– Zostańcie na nasłuchu – odpowiedziała tylko Fiona.
Minęło niemal pół minuty. Proctor zerknęła na Case’a.
– Trzy minuty – zameldował.
Z głośnika zabrzmiał głos Liu:
– Wszystkie systemy automatyczne są zniszczone, ale sterowanie ręczne wciąż działa. Myślę, że uda mi się ponownie ustawić przepływ chłodziwa. Właśnie tam idę. Czekajcie. – Zakasłała. A potem jeszcze raz, ale głośniej.
Komandor Carson pokręcił głową.
– Właśnie przyjmuje dawkę promieniowania dziesięć razy większą od śmiertelnej. Jeżeli skłamała o swoich ulepszeniach…
– Tak czy inaczej, podjęła decyzję. – Proctor nerwowo zabębniła palcami po podłokietniku fotela. Nienawidziła takich sytuacji. Nie znosiła, gdy nie miała kontroli nad swoim przeznaczeniem. I nie mogła w niczym pomóc. Jej życie zależało właśnie od umiejętności i szczęścia kogoś, kto już raz ją zdradził.
A przecież cały czas było podobnie. Za każdym razem, gdy kazała strzelać lub wykonać skok kwantowy, jej życie zależało od umiejętności i szczęścia oficerów jej mostka.
Co nie znaczyło, że Proctor się to podobało.
Z głośnika dobiegł znowu chrapliwy kaszel.
– Liu? Jak się czujesz? Melduj. Już.
Kiedy Fiona wreszcie się odezwała, miała ochrypły głos.
– Wykorzystałam sterowanie ręczne. Przywróciłam przepływ chłodziwa. – Znowu zaczęła kasłać. – Zaraz wywietrzę maszynownię, żeby pozbyć się tego napromieniowanego gówna.
Komandor Carson zerknął na odczyty i z sykiem wciągnął powietrze.
– Ona dosłownie wywietrzyła maszynownię. W pomieszczeniu nie ma już powietrza.
Proctor zerwała się z fotela.
– Liu! Jasna cholera. – Odwróciła się do Carsona. – Jak promieniowanie? Wróciło do normy?
– Prawie.
– Idź. Przywróć atmosferę. Sprawdź, czy można ją… – Nie chciała powiedzieć „uratować”, ale „zabrać” też nie pasowało. Carson tylko skinął głową, jakby wiedział dobrze, co miała na myśli, a potem wybiegł z mostka.
Proctor wzdrygnęła się w duchu. Dziwne, jak szybko przeszła od niechęci do kogoś, przez wdzięczność i podziw, aż do obawy o życie tej osoby. A wszystko w ciągu zaledwie trzech minut. Znowu nerwowo zabębniła palcami o fotel – kolejny raz musiała czekać, aż ktoś inny wypełni swój obowiązek.
I dzięki temu Proctor przeżyje. Przeżyje, aby znowu uratować Ziemię. Taką miała misję. Wiedziała o tym doskonale, przeczuwała to w głębi serca. Powrót Grangera w tak spektakularny sposób, i to dokładnie wtedy, gdy pojawił się Rój, mógł oznaczać tylko jedno.
Granger przybył, aby uratować ludzi. Czyli obowiązek Proctor też stał się całkowicie jasny.
Musiała mu w tym pomóc.
– Temperatura reaktora obniża się – zameldował Case. – Myślę, że przeżyjemy.
Proctor pochyliła się do pulpitu łączności.
– Komandorze Carson? – Spodziewała się, że w odpowiedzi usłyszy: „Ona nie żyje”.
– E-e… Ma’am? Nie uwierzy pani… Wpuściłem powietrze do maszynowni. Już tu jestem, a… Liu odzyskała przytomność. Po dekompresji jej twarz przypomina rzygi, ale zanim tu weszła, też nie grzeszyła urodą.
– Liu? – Proctor nie wierzyła własnym uszom. A przecież wiedziała, że młoda kobieta przeżyła zamach na Bolivarze. Ach, zażyła Księżycowe Dobranoc – pigułkę, która niemal całkowicie spowalnia pracę serca i innych głównych narządów, ale pozwala zachować świadomość na tyle, aby można się było ocknąć. – Niech zgadnę, jedna pigułka pomogła ci przeżyć w próżni?
– Tak – wycharczała Liu. Gardło miała podrażnione i wypełnione flegmą. – Miałam też magiczną pigułkę na radiację. Ale lepiej chroni przed neutronami niż przed promieniowaniem gamma. Będę potrzebowała lekarstw, żeby odbudować przewód pokarmowy.
Po tej deklaracji w komunikatorze zabrzmiały odgłosy gwałtownych torsji, a potem plaśnięcie jak rozbryzg płynu.
– Chyba właśnie wypluła swój przewód pokarmowy na podłogę. A może to czipsy, nie jestem pewien – w głosie Carsona zabrzmiała stłumiona odraza.
– Komandorze, zabierz ją do izby chorych. Podłącz ją do autodiagnostyki. – Proctor odwróciła się do Case’a. – Reaktor stabilny? A co z napędem kwantowym?
Porucznik sprawdził odczyty na pulpicie.
– Uderzenie pola z Tytana zepsuło wszystkie generatory pola kwantowego na poszyciu…
– Ale wciąż tam są? Żaden nie wybuchł ani nie odpadł?
– Nie, ma’am. Wciąż są na miejscu, ale nie działają.
Proctor wstała i ruszyła do wyjścia.
– Świetnie. Nareszcie coś, co tylko ja umiem naprawić.
Przekraczała właśnie próg, gdy zatrzymały ją słowa Case’a.
– Yyy… Ma’am? Mamy jeszcze jeden problem.
„Nieszczęścia chodzą parami”.
Nadludzkim wysiłkiem woli Proctor powstrzymała się od przekleństw.
– Co znowu?
Marines szkolono, aby zawsze pozostawali całkowicie niewzruszeni i zachowywali zimną krew w obliczu każdego niebezpieczeństwa. Jednak Case zbladł jak kreda.
– Piraci.
ROZDZIAŁ 9
W pobliżu Brytanii
Wewnątrz jednostki Roju
Mostek OZF „Niepodległość”
Porucznik Qwerty gwizdnął cicho, gdy na ekranie ukazał się obraz.
– Paskudne skurwysyny, nie?
Kapitan СКАЧАТЬ