Stara Flota Tom 6 Wolność. Nick Webb
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Stara Flota Tom 6 Wolność - Nick Webb страница 13

Название: Stara Flota Tom 6 Wolność

Автор: Nick Webb

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия: Stara Flota

isbn: 978-83-65661-97-5

isbn:

СКАЧАТЬ były wyjątkowo brzydkie. Przypominały potomstwo krokodyli z jakby dziecięco-żółwimi twarzami, tyle że to potomstwo cierpiało na trąd, zostało poparzone i poobijane naćwiekowaną pałką, a w każdej otwartej ranie, tylko na wpół zasklepionej, rozwinęła się gangrena.

      Była to tego rodzaju brzydota.

      – Jak dla mnie, to załatwia sprawę – zaczął Volz. Odwrócił się do komandor Whitehorse i zespołu taktycznego. – Wszystkie te poczwary mają zginąć. Choćby tylko z powodu wyglądu. Wypal ich do szczętu, Whitehorse.

      Zbliżali się właśnie do kolejnej baterii dział, które otworzyły ogień do myśliwca Zivika. Whitehorse skinęła głową.

      – Z przyjemnością, kapitanie. – Skinęła ręką na podwładnych, żeby wymierzyli broń.

      Szesnaście dział magnetycznych „Niepodległości” uporało się dość szybko z wieżyczkami Roju. A zaraz potem okręt znalazł się w pobliżu kolejnej baterii.

      – Kapitanie, przybył admirał Oppenheimer z flotą obronną Ziemi. Pojawił się też Ido. Dwie jednostki Roju już nie mierzą w Brytanię.

      – A w co mierzą?

      – Prosto w Ido. Nieźle dostaje. Ale trzeba mu przyznać, że oddaje z nawiązką.

      Ten zaimek „mu” odnosił się zapewne do Grangera, jakby ten mógł przebywać w dwóch miejscach jednocześnie. Albo w kilkunastu. Porucznik Qwerty należał do oficerów, którzy uwierzyli praktycznie bez wątpliwości w tę historię o Grangerze, który przeżył trzynaście miliardów lat i wrócił w chwale, aby zbawić ludzkość. Jakim cudem człowiek może przeżyć trzynaście miliardów lat, a do tego przetrwać przejście przez horyzont zdarzeń czarnej dziury, pozostawało poza zasięgiem poznawczym kapitana Volza.

      A jednak Shelby w to uwierzyła. Tak jak Qwerty, Riisa i połowa załogi mostka. Komandor porucznik Whitehorse, komandor Mumford, dowódca zespołu naukowego, a także Ethan należeli do tych, którzy uważali tę historię za kompletną bzdurę.

      Jednak księżyc Bolivara, Ido, pojawił się w pobliżu Brytanii, a wcześniej został zmieniony w ogromne działo. Kto go tak przekonstruował, pozostawało wielką niewiadomą. I ten księżyc ostrzeliwał właśnie trzy okręty Roju, z których każdy był o wiele potężniejszy niż cała flota wroga sprzed trzydziestu lat.

      – Jak sobie radzi Ido?

      Qwerty pokręcił głową.

      – Wykrywam fluktuacje w poziomie promieniowania z jego rdzenia. Wiązki Roju wbijają się głęboko, prawie do połowy płaszcza. Sieć zasilania, zainstalowana pod powierzchnią księżyca, czy cokolwiek to jest, właśnie się rozpada.

      – Nie ma innych księżyców?

      – Jeszcze nie – odparł Qwerty.

      – A ten trzeci okręt Roju właśnie się obraca, żeby wymierzyć iglice głównych dział w Brytanię – zauważyła Whitehorse. – Mamy mniej niż dwie minuty.

      Volz wskazał na ekran.

      – W samą porę. Dotarliśmy do końca drogi. Wezwij Sukinkota, niech wraca, żebyśmy mogli wysadzić ten sektor. Riisa, sprawdź współrzędne skoku kwantowego i czekaj. Jerusha? Przesyłka gotowa?

      Kolejna prowizoryczna paczka z ładunkiem antymaterii tym razem miała doczepione standardowe silniki myśliwca i prosty system naprowadzania na cel.

      – Ładownia melduje gotowość.

      – Zivik już dotarł.

      Whitehorse pokręciła głową.

      – Uch… Nie. Jest… O cholera.

      – Co?

      – Nie odpowiada. – Komandor przycisnęła kilka guzików na konsoli. – Oznaki życia w normie, po prostu nie odpowiada.

      Volz wstał i popatrzył na ekran, jakby chciał tam znaleźć myśliwiec syna.

      – Dostał?

      – Kilka razy. Ale systemy jego maszyny działają. Leci prosto do generatora przed nami.

      Whitehorse przerzuciła obraz na ekran i wszyscy mogli zobaczyć, jak myśliwiec Zivika mknie naprzód, nie zważając na wezwania z „Niepodległości”.

      – Na litość boską, co on wyprawia?

      ROZDZIAŁ 10

      Sektor 21-K

      Mostek OZF „Wyzwanie”

      – Zobaczyli nas? – Proctor podeszła do konsoli porucznika Davenporta i spojrzała na odczyty.

      – Nie mam pewności, ma’am.

      Proctor przewinęła dane diagnostyczne okrętu i odepchnęła żołnierza od pulpitu, nie było czasu na uprzejmości.

      – Bogu dzięki. Systemy maskowania pozostały nietknięte. Ale co tutaj robią ci dranie? Skąd się wzięli? Zwykle nie zapuszczają się w pobliże sektorów z placówkami nasłuchu Zjednoczonej Floty.

      Porucznik Davenport wzruszył ramionami.

      – Pewnie domyślili się, że flota jest bardzo zajęta.

      – I mieli rację. Ale dlaczego pojawili się tutaj?

      – No cóż – westchnął porucznik Case. – Proszę wybaczyć, ale… wyznaczono nagrodę za pani głowę. Plotka głosi, że admirał Oppenheimer i prezydent Sepulveda naprawdę się postarali, żeby panią złapać. Znajomy słyszał od swojego brata, który ma żonę spokrewnioną z jakimś szmuglerem, że nagroda wynosi pięćdziesiąt milionów, jeżeli dostarczy się panią żywą.

      – Pięćdziesiąt? Jestem pod wrażeniem. – Proctor zamyśliła się. – A za martwą?

      – Dwadzieścia milionów.

      Przez głowę przemknęło jej setki myśli. Brytania została zaatakowana przez trzy jednostki Roju. Okręt Proctor był niemal całkowicie bezużyteczny – wszystkie dziesięć generatorów pola kwantowego przestało działać, a reaktor tylko cudem znowu nie zaczął się topić. A na domiar złego pojawili się piraci.

      – Dobra, poradzimy sobie. Case? Włącz maskowanie. Proszę, powiedz, że systemy kamuflażu wciąż działają.

      – Tak jest, ma’am. I… tak, działają. – Porucznik wpisał komendy z taką wprawą, jakby to przećwiczył.

      – Davenport? Jaki jest stan naszego uzbrojenia? W normalnych okolicznościach moglibyśmy już strzelać. Jak wygląda obecna sytuacja?

      Porucznik pokręcił głową.

      – СКАЧАТЬ