Название: Czerń i purpura
Автор: Wojciech Dutka
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Книги о войне
isbn: 978-83-8125-641-4
isbn:
– No właśnie. Wszyscy do niego chodzą i zależy mu tylko na pieniądzach. Skoro jest takim dobrym lekarzem, to dlaczego nie zdiagnozował odpowiednio wcześnie wady serca Manfreda, żeby rodzice mogli podjąć prawidłowe leczenie? Wiesz, że forsa nie grała dla nas roli. Mogliśmy go wysłać na leczenie choćby i do Szwajcarii. Ale ten Żyd nie powiadomił nas wcześniej. To on jest winny jego śmierci.
– Przecież mówiłeś, że Manfred nigdy nie chorował na serce.
– Skoro w Saksonii stwierdzili, że był jednak chory, to musiało tak być. Przecież nie mieliby powodu kłamać, prawda?
Bastian wypowiedział ostatnie zdanie tonem nieznoszącym sprzeciwu, ale Franz dostrzegł, że pod tymi wyjaśnieniami krył się dramat przyjaciela. On wiedział, że oficjalny powód śmierci brata był nieprawdziwy, i właśnie dlatego najusilniej pragnął znaleźć jakieś proste i niesprzeczne wyjaśnienie. Franz zrozumiał, że Żydzi są obiektem nienawiści równie dobrym jak każdy inny, byle tylko zrzucić z siebie przytłaczające poczucie winy. Bastian mógł teraz zdjąć z siebie i ze swojej rodziny odpowiedzialność za śmierć Manfreda. Franz wiedział także, że nie powinien wkraczać w intymność tej rodziny. To nie moja sprawa, pomyślał.
– Skoro tak mówisz… – skwitował.
– Powiem ci więcej – rzekł Bastian, widząc wahanie przyjaciela. – Ojciec twierdzi, że Żydzi rządzą światowymi finansami i zależy im tylko na pieniądzach. Morgenstern, ta stara świnia, jest tego najlepszym przykładem.
Po zabawie Franz poczuł wyrzuty sumienia. Katolickie wychowanie, ale też własne oddanie Kościołowi skłoniły go do spowiedzi. Nie chciał żyć w poczuciu grzechu.
W niedzielę przed mszą, do której miał służyć jako ministrant, poprosił proboszcza o spowiedź. Ksiądz znał Franza od lat i się zdziwił. Był człowiekiem surowym i stanowczo potępiał praktykę spowiedzi podczas mszy. Według niego należało się spowiadać w czasie do tego przewidzianym. Jednak, mimo wahania, postanowił ulec prośbie swego najlepszego ministranta.
Franzowi serce nakazywało niezwłocznie oczyścić się z grzechu. Czuł, że tylko krata konfesjonału dzieli go od błogiego poczucia bożego przebaczenia. Wyznał wszystko, niczego nie zataił.
– Synu – rzekł ksiądz – rzeczywiście bardzo zgrzeszyłeś! Oglądałeś haniebne zdjęcia dziewcząt, najwyraźniej zapominając, że to najprostsza droga do wzgardzenia szóstym przykazaniem i popadnięcia w grzech nieczystości. Równie ciężkie grzechy to picie kradzionego alkoholu i palenie papierosów! Nie ma znaczenia, że nie ty go ukradłeś. Piłeś go, a to jakbyś go ukradł. Poza tym ukradłeś papierosy matce. Będziesz w stanie łaski uświęcającej, dopiero gdy odprawisz pokutę. Z tego powodu nie możesz dziś służyć do mszy świętej.
– Jaka będzie moja pokuta? – zapytał chłopiec.
– Muszę być surowy. Przyznasz się do popełnionych grzechów przed rodzicami oraz przed dyrektorem szkoły. Musisz wskazać także wszystkich uczestniczących w tym niezwykłym zgorszeniu.
– Błagam, proszę księdza! Nigdy nie przekroczyłem bożego prawa w żaden haniebny sposób. Nie boję się lania od ojca. Boję się napiętnowania przed wszystkimi. Bastian, chłopcy… nie mogę ich zdradzić. Ojciec Bastiana go zabije, jak się dowie! Proszę księdza. Błagam o inną pokutę!
– Niech on sam się martwi o swoją duszę – rzekł oschle proboszcz. – Ty masz się martwić o swoją. Ale widzę dziś niezwykłą hardość twego serca, Franz. Powinieneś był z pełną pokorą przyjąć nakazaną pokutę, bez słowa sprzeciwu!
– Proszę księdza, błagam, ksiądz mnie źle zrozumiał…
– Nie, rozumiem cię doskonale. Zawiodłem się na tobie. Nie będziesz służył do mszy, dopóki nie odprawisz pokuty. Wydaje mi się, że nie jesteś gotowy na rozgrzeszenie dzisiaj… Jesteś zdemoralizowany.
Ksiądz użył tego słowa, ponieważ nie znajdował innego na potępienie praktyk chłopców. Jednak Franz nic już nie rozumiał. Przyszedł przecież do spowiedzi ze szczerym żalem i pragnieniem ekspiacji. Msza była dla niego bardzo ważna. Gdyby był zdemoralizowany, nie przyszedłby do konfesjonału. Chłopiec poczuł straszliwy ciężar tego odrzucenia. Spróbował po raz ostatni namówić duchownego do zmiany pokuty.
– Proszę księdza, błagam! Nie mogę wyznać tego przed dyrektorem, bo zdradzę innych. Wyznałem szczerze wszystko. Proszę o rozgrzeszenie…
Chłopak był bliski rozpaczy. Nie spodziewał się aż takiej surowości. Słowa księdza nie pozostawiły jednak żadnych złudzeń.
– Milcz. Nie udzielam ci rozgrzeszenia. Odtąd żyjesz w grzechu.
Straszliwy żal chwycił chłopaka za serce. W tej chyba najtrudniejszej chwili w jego młodym i niewinnym życiu zaczynała się przemiana. W konfesjonale pragnął spotkać dobrego i wybaczającego Boga, a nie bezlitosnego, surowego ludzkiego sędziego. Franz zaczął płakać. Ale nie był to płacz wyzwolenia, tylko odtrącenia. Poczuł, że w jego duszy coś bezpowrotnie pękło. Nie liczyła się jego szczerość. Nie liczyło się jego poświęcenie dla Kościoła. Jeśli to miał być przejaw sprawiedliwości, to nie dla Franza. Chłostę od ojca zniósłby bez słowa sprzeciwu. Na zadenuncjowanie kolegów nie mógł się zgodzić. Nie zasłużył na los kapusia, na tak wielkie upokorzenie przed całym miasteczkiem. Zerwał się z klęczek i z płaczem uciekł z kościoła. Ale nie był to jeszcze koniec sprawy.
Tydzień później ojciec zlał go straszliwie rzemieniem. Franz zsikał się przy tym z bólu. Stary Weimert nawet nie próbował ustalać prawdy. Nie zapytał syna o nic. Jednak Franz był pewien, że nic ojcu nie powiedział. Skąd więc ten wiedział? Może któryś z chłopaków się wygadał? W końcu, zastanawiając się nad biegiem wypadków, doszedł do innego, nie mniej zaskakującego wniosku. Jedyną osobą, która mogła powiedzieć o wszystkim ojcu, był proboszcz. Zdradził tym samym tajemnicę spowiedzi, której miał bezwzględny obowiązek dochować. Tylko od niego ojciec mógł dowiedzieć się o wszystkim. Tej zdrady chłopak już księdzu nie wybaczył. Jeśli on zgrzeszył, to o ile ciężej zgrzeszył duchowny.
Franz, ku zdumieniu rodziców, sądzących, że po sprawiedliwym laniu posłuszny syn będzie jak co tydzień służył do mszy, już się nie pojawił przy ołtarzu. Babce się to bardzo nie podobało. Oczywiście chodził na nabożeństwa, ale od tej pory Franz Weimert nie przystępował do komunii.
Rozdział 4
NOWA WIARA
Wiedeń, początek lata 1939
Bastian i Franz w mundurach Hitlerjugend wysiedli z pociągu. Przybyli do Wiednia, dawnej cesarskiej stolicy, a teraz prowincjonalnego miasta wielkiej Rzeszy, na spotkanie austriackiej organizacji młodzieżowej z Baldurem von Schirachem, szefem Hitlerjugend. W Drasenhofen do organizacji należało już trzydziestu chłopców, czyli wszyscy spełniający przepisowe kryteria. Bastian pojechał do Wiednia jako najstarszy stopniem członek organizacji, a Franz jako jego zastępca.
Franz bardzo się zmienił przez kilka miesięcy, jakie upłynęły od incydentu СКАЧАТЬ