Nigdy nie pozwolę ci odejść. Katy Regnery
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nigdy nie pozwolę ci odejść - Katy Regnery страница 26

Название: Nigdy nie pozwolę ci odejść

Автор: Katy Regnery

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378898481

isbn:

СКАЧАТЬ do dnia, kiedy pierwszy raz go zobaczyła – gdy przeciwstawił się Billy’emu. Wiele razy prowokował Fostera, mówiąc mu, że nie nazywa się Seth, a Griselda nie jest Ruth. Kiedy mężczyzna podnosił rękę na Griseldę, Holden odpychał go i przyjmował ciosy za nią. Pewnego ranka, gdy mężczyzna znalazł ją w piwnicy w pomieszczeniu Holdena, pobił ją tak dotkliwie, że Holden skoczył mu na plecy, próbując go udusić i odciągnąć od Griseldy. W nagrodę dostał kilka obitych żeber oraz zakrwawione plecy.

      To nie Holden, upierała się, przeczesując dłonią włosy, aby poczuć posklejane zaschniętą krwią kosmyki. Lecz coś zaczęło już kiełkować w jej sercu – nadzieja, nadzieja, desperacka nadzieja.

      – Nie wróciłby tu. Ma tylko dwadzieścia trzy lata. Nigdy, przenigdy nie używałby imienia Seth – wyszeptała do siebie. – Tylko dlatego, że ty chcesz, żeby to był Holden, nie znaczy, że naprawdę nim jest.

      Przetarła palące od łez oczy. Popełniła błąd, pozwalając Jonahowi zmusić się do tego wyjazdu. Cała ta sytuacja namieszała jej w głowie, która teraz boleśnie pulsowała. Jak tylko Jonah wyjdzie spod prysznica, będzie nalegać, by spakowali się i wrócili do domu.

      Wyciągnęła z komody swoją torbę i rzuciła ją na łóżko, wyciągając z niej dżinsy, białą koszulkę i szarą bluzę z granatowym napisem „Georgetown”. Chociaż miała na włosach krew, nie interesował jej prysznic. Jedyne, co chciała zrobić, to wynieść się z Wirginii Zachodniej najszybciej, jak to tylko możliwe i wrócić do domu.

      Jonah wyszedł z łazienki, stojąc w drzwiach z ręcznikiem owiniętym wokół pasa, i przeczesał dłonią mokre włosy.

      – Jonah – rzekła, stojąc przy krawędzi łóżka. Patrzyła na niego, szukając w torbie czystej bielizny. – Chcę wyjechać. Chcę się stąd wydostać.

      – Kochanie, mamy wynajęty domek do szesnastej.

      – Nie. Teraz. Głowa zaraz mi wybuchnie. Chcę wrócić do domu.

      – Idę z Shawnem na ryby.

      – Jonah, nigdy cię o nic nie prosiłam.

      Przyjrzał się jej twarzy i wzruszył ramionami.

      – Porozmawiam o tym z Shawnem. Może będziemy mogli wyjechać trochę wcześniej. – Krzywiąc się, przetarł ucho patyczkiem higienicznym. – Cholera, ten zjeb darł mi się prosto do ucha, zanim upadł na ziemię. Nadal brzęczy mi w uszach.

      Podniosła twarz znad torby, przyglądając mu się. Każda komórka w jej ciele była w stanie zaalarmowania.

      – Jonah – powiedziała, ledwo oddychając. Miała zimne palce, jakby dokładnie znała odpowiedź jeszcze przed zadaniem pytania. – Co krzyczał?

      Jonah skrzywił się, marszcząc nos, kiedy wkładał patyczek do ucha.

      – Eee… brzmiało jak… Jezu, nie wiem. Grizz. Tak. Guh-guh-guh-Griiiiiiiizzzz. Coś w tym rodzaju. Cholernie głośno. – Wzruszył ramionami, odwracając się z powrotem w stronę łazienki.

      Cała nagle zdrętwiała. Zamarła przez mieszaninę szoku, niedowierzania i… wiary. Drzwi do łazienki zamknęły się z kliknięciem, a ona westchnęła Holden, zasłaniając usta dłonią. Chciała do niego pójść, wybiec z sypialni, z domu, w dół po schodach, prosto na ulicę. Biec i biec, i biec, aż go odnajdzie, stanie przed nim, spojrzy w jego niezgłębione szare oczy.

      Poczuła się słabo, zmiękły jej kolana i upadła na łóżko, kuląc się, jak gdyby chroniła się przed uderzeniami. Bolała ją ciężka, pulsująca głowa i wirowało jej przed oczami, a łzy spływały po policzkach.

      Szybko poddała się ciemności.

      Rozdział 8

      

      Zanim otworzył oczy, usłyszał jej cichy płacz. Wyciągnął dłoń i delikatnie dotknął jej głowy.

      – N-n-nie płacz, Gris – mruknął, głaskając ją po głowie. – Nie płacz.

      – Seth? Kochanie? O mój Boże. Nie śpisz już?

      – G-G-Gris? – wymamrotał, chociaż dobrze wiedział, że to nie jej głos. W takim razie, kto był przy nim i gdzie była ona?

      – Kochanie, to ja, Gemma.

      – N-n-nie – zaszlochał, mrugając oczami. Były zbyt spuchnięte, by całkowicie je otworzyć. – G-g-gdzie jest Gris?

      – Jaka Gris? Ja nie jestem… kochanie, dostałeś mocny cios w tył głowy. – Podniosła głos, żeby zawołać lekarza, po czym odwróciła się do niego, powoli mówiąc: – I zostałeś… zostałeś… zraniony kilka razy nożem. Seth, co w ogóle pamiętasz?

      – G-g-gdzie jest G-G-Gris? – wykrzyczał.

      Nastała ciemność.

***

      – G-g-gdzie jest G-G-Gris? – zawołał, siadając na motelowym łóżku. Żółtawe światło przebijało się przez tanie, poliestrowe zasłony, zalewając mały pokój pomarańczową poświatą. Pot napływał mu do oczu, więc wytarł czoło wolną dłonią.

      – Zamknij pysk! – krzyknął Caleb z łóżka obok, przewracając się na drugi bok i po paru sekundach znów chrapał.

      Seth pociągnął za kajdanki, które przykuwały jedną z jego rąk do ramy łóżka. Przyzwyczaił się do spania z ręką nad głową. Nawet jeśli przysięgał, że nie ucieknie, Caleb i tak każdego wieczoru, zanim wyszedł do baru, przywiązywał go do łóżka. Po pierwszej nocy Seth nauczył się, że nie powinien niczego pić przed pójściem do łóżka.

      Pewnego wieczoru Caleb zapomniał przykuć Setha do łóżka, gdy wychodził z motelu, lecz nie przyszło mu nawet na myśl, żeby uciekać. Nie miał do kogo zadzwonić ani dokąd uciec. Teoretycznie, mógłby użyć budki telefonicznej w motelu, zadzwonić na informację i poprosić o połączenie się z opieką społeczną. Mógłby im powiedzieć, że został porwany prawie cztery lata temu. Prawdopodobnie przyjechaliby i aresztowali Caleba, ale co potem? Odesłaliby go do stolicy, do opieki społecznej. Z powrotem do „rodziny”, gdzie istniało duże prawdopodobieństwo, że „rodzice” będą się znęcali albo nie poświęcali uwagi dzieciom. To, że stałoby mu się coś złego pod opieką innego, nieznanego potwora było tylko kwestią czasu.

      Caleb przynajmniej był znajomą jednostką.

      A przez ostatni rok jego agresywne zachowanie i narzekania znacznie ustąpiły, jakby zamordowanie Gris było magicznym lekarstwem na szaleństwo, na które cierpiał. Wreszcie wyglądał, jakby zaznał pewnego rodzaju spokoju w swoim życiu i osiągnął swój cel.

      Kiedy Seth tylko wspominał o Gris, od razu dostawał cios w twarz, jednak odkąd opuścili Wirginię Zachodnią, nie był już bity równie mocno, jak wcześniej. Caleb przestał też mówić tak często o Ruth. A myślenie, że naprawdę byli braćmi, СКАЧАТЬ