Nigdy nie pozwolę ci odejść. Katy Regnery
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nigdy nie pozwolę ci odejść - Katy Regnery страница 27

Название: Nigdy nie pozwolę ci odejść

Автор: Katy Regnery

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378898481

isbn:

СКАЧАТЬ odpocząć od bycia bitym, co przynosiło mu ogromną ulgę, więc się z nim nie kłócił. Kiedy Caleb mówił: „Mój brat chce grillowany ser, a ja…”, Seth nie oponował. Nie wyrażał żadnych emocji, jakby to, że są braćmi, których dzieli różnica wieku prawie czterech dekad, było najnormalniejszą rzeczą na świecie. Czasem zdarzało się, że kelnerki i ludzie w knajpach rzucali im zabawne spojrzenia, kiedy Caleb był opiekuńczy dla Setha, co wprawiało go w zakłopotanie.

      Gdy Caleb wracał wieczorami do samochodu lub pokoju motelowego po zakrapianej wizycie w barze, kładł się do łóżka i w półśnie mamrotał o tym, jak pozbył się choroby, która trawiła jego rodzinę, jak zniszczył zło i uratował Setha od wiecznego potępienia. I właśnie wtedy Seth zamykał oczy, zaciskając pięści w napływie ogromnej, przytłaczającej go nienawiści do Caleba, która szalała w jego nastoletnim ciele, dopóki się z niej nie otrząsnął. Wyobrażał sobie morderstwo Caleba lub wyrwanie mu z rąk kierownicy podczas jazdy. To zabiłoby ich obu. Wyobrażał sobie, że uderza młotkiem w jego głowę, gdy śpi. Te fantazje przynosiły mu ulgę i były niezmiernie przyjemne. Ale miał tylko czternaście lat i nie był mordercą. Nigdy nie urzeczywistnił swoich marzeń o zemście, przez co narastała w nim frustracja.

      Caleb ciągle powtarzał, że zmierzają w stronę morza, ale z tego, co zauważył Seth, nie podróżowali w linii prostej i zatrzymywali się w różnych miejscach na dzień lub dwa. Zazwyczaj spali w samochodzie, a czasami w motelach. Caleb trzymał pieniądze w metalowym pudełku, a klucz miał zawsze przy sobie. Seth nie wiedział, skąd miał pieniądze, ale posiadał ich tyle, że starczało im na życie. Żaden z nich nie pracował, oboje jedli dwa razy dziennie jak w zegarku, a Caleb co wieczór szedł pić do baru.

      Ta część serca Setha, w której przechowywał wszystkie swoje wspomnienia dotyczące Griseldy, nienawidziła Caleba z niepohamowaną pasją, lecz prawdą było również, że w ciągu roku pobytu sam na sam z potworem Seth pogodził się ze swoim losem. Griselda nie żyła, więc nie miał już o co walczyć ani dla kogo żyć. Był ciągany od miasta do miasta bez przyczyny, lecz przynajmniej miał jedzenie i dach nad głową, a gdy Caleb nie był pijany i nie krzyczał, był najcichszym towarzyszem, jakiego można sobie wyobrazić.

      Seth znał lepsze życie, ale znał również gorsze. Znał strach przed nieznanym i równoważył go pociechą związaną ze znanym.

      Z braku innego wyjścia znosił swoje życie, dopóki nie będzie na tyle dorosły i silny, że się od niego uwolni.

      Jedyną rzeczą, jakiej nie potrafił znieść, było to, że każdej nocy w jego snach powracała do niego Griselda – jej niebieskie oczy zalane łzami, małe pięści zaciśnięte mocno po bokach, przerażona twarz wykrzywiona w bólu, błagająca o życie, oddzielona od niego przez nurt rzeki.

***

      – Panie West?

      Jasny strumień świecił prosto w jego oczy, najpierw jedno, potem drugie. Skrzywił się, ponieważ bolała go od tego głowa.

      Pierwsza myśl, jaka przeszła mu przez głowę: Zabierz to pierdolone światełko z dala od mojej twarzy.

      Druga, która całkowicie stłumiła pierwszą, to:

      Gdzie jest Griselda?

      – Tak – wychrypiał, drapało go w gardle. Udało mu się prawie otworzyć jedno oko.

      – G-gdzie jestem?

      – W szpitalu, synu. Nie pamięta pan przybycia tu?

      – Nie, proszę pana. Wody.

      – Oczywiście. Siostro! Poproszę szklankę wody. – Mężczyzna położył dłonie na biodrach i wstał, by móc przyjrzeć się twarzy Setha. – Został pan wczoraj nieźle pobity. Cztery rany kłute. Na szczęście żadna nie naruszyła ważnych organów, ale wszystkie trzeba było zaszyć. Stracił pan dużo krwi, więc przetoczyliśmy panu pół litra świeżej. Miał pan wstrząśnienie mózgu oraz złamany nos, który już nastawiłem. Rana na policzku powinna się zagoić w ciągu kilku tygodni. Zaszyliśmy też kilka cięć na pańskiej twarzy. Przez jakiś czas będą pana boleć żebra, ale nie są złamane.

      Pielęgniarka wróciła ze szklanką wody, a Seth z wdzięcznością zabrał ją i przysunął do ust drżącymi rękami.

      – Była tu kobieta.

      Lekarz przytaknął.

      – Pańska dziewczyna, Gemma Hendricks.

      – Nikt więcej?

      – Quint i Clinton Davis przywieźli tu pana wczoraj i wpadli na chwilę rano, żeby sprawdzić, czy wszystko z panem w porządku.

      Seth skinął głową i wzdrygnął się.

      – Dziś rano? Która jest godzina?

      – Rozumiem pańskie zdezorientowanie. Przywieźli tu pana wczoraj około dziesiątej wieczorem. Pani Hendricks przyjechała dzisiaj wczesnym rankiem razem z braćmi Davis i zostali tu jeszcze przez około godzinę, po czym pojechali do pracy.

      – K-która jest godzina?

      Lekarz spojrzał na zegarek.

      – Po czternastej.

      – Nikt więcej nie przyszedł?

      Lekarz pokręcił powoli głową.

      – Nie, synu. Spodziewa się pan kogoś?

      – N-nie.

      Odwrócił swoją obolałą głowę i zamknął piekące oczy. Naprawdę ją widział? Czy może to tylko jego umysł płatał mu figle, gdy jego poturbowana głowa pragnęła uwierzyć, że nadal żyła? Wyglądała tak prawdziwie, ale tego typu omamy już kiedyś go nawiedzały.

      – Chcielibyśmy, żeby został tu pan jeszcze na jedną noc, żeby sprawdzić…

      – Wracam dziś do domu – rzekł stanowczo, otwierając oczy, aby spojrzeć na lekarza. Ledwo było go stać na leczenie, któremu już go poddano. Nie mógł zostać dłużej w szpitalu.

      – Zalecałbym pozostanie w szpitalu. Pańskie szwy mogłyby…

      – Poradzę sobie.

      Lekarz westchnął.

      – Nie czułbym się dobrze, wypisując pana.

      – A ja nie czułbym się komfortowo, zostając tu.

      – Naprawdę nie mogę…

      – Więc sam się wypiszę.

      Lekarz pokręcił głową z dezaprobatą.

      – Niech mi pan chociaż pozwoli przynieść świeże gazy i antybiotyki. Będzie musiał pan zmieniać opatrunek raz, może dwa razy dziennie. Mogę poinstruować panią Hendr…

      – Niech pan mnie poinstruuje.

      – Panie West, są СКАЧАТЬ