Zatrzymać czas. Anna Sakowicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zatrzymać czas - Anna Sakowicz страница 6

Название: Zatrzymać czas

Автор: Anna Sakowicz

Издательство: PDW

Жанр: Современная русская литература

Серия: Plan Agaty

isbn: 9788381774840

isbn:

СКАЧАТЬ momencie kelnerka wróciła do stolika z pytaniem, czy coś wybrali.Sławek przeprosił i od razu z Polą zanurzyli nosy w menu. Po chwilioboje zdecydowali. Pola wybrała makaron z krewetkami na palonym maśle.Do tej pory myślała, że masła palić nie należy, więc z chęcią sięprzekona, jak z tym masłem jest naprawdę. Za to Sławek jakotradycjonalista zdecydował się na stek wołowy, który idealnie pasował mudo coca-coli. Gdy złożyli zamówienie, spojrzeli na siebie i od razukażde z nich podniosło kąciki ust.

      – Chciałabym urodzić dziecko – powiedziała. – Ale nie wiem, czy tobędzie możliwe.

      – Masz coś przeciwko adopcji? – spytał nagle.

      – Nie – odparła. – Jasne, że nie.

      – To możemy tak to zrobić. – Nachylił się nad stolikiem i ściszył głos.– Nie chcę cię w żaden sposób narażać – powtórzył. – Rozumiesz? Nic nasiłę. Za bardzo cię kocham.

      Pola z trudem przełknęła ślinę. Ogromna gula w gardle nie pozwoliła jejna wyduszenie z siebie żadnego słowa. Na szczęście w tym momenciezadzwonił telefon. Musiała odebrać, choćby to był jakiś telemarketerpróbujący jej wcisnąć najnowszy model butów do biegania.

      – Słucham? – rzuciła do aparatu, odzyskując mowę.

      – Pola! Nie uwierzysz! – usłyszała głos Agaty. – Borze szumiący! Światzszedł na psy!

      – Co się stało? Nic nie rozumiem! Kupiłaś karnet na siłownię? –zażartowała i puściła oko do Sławka.

      – Ale śmieszne – prychnęła. – Gdzie ty w ogóle jesteś? Stoję pod twoimidrzwiami i się dobijam… – Nagle Agata się rozpłakała, a Pola nadal nierozumiała, o co jej chodzi.

      – Jestem na randce z narzeczonym – odparła, uśmiechając się do Sławka.Napięcie wynikające z rozmowy o dzieciach opadło, za to pojawiło sięnowe. Jej siostra ryczała w słuchawkę. – Mów, o co chodzi, bo nie wiem,czy ty się śmiejesz, czy płaczesz.

      – To nie na telefon – rzuciła nagle Agata, pociągając nosem. – Przyjedźpotem do mnie! Potrzebuję twojego rękawa do wypłakania.

      – Emil nie wystarczy? – zaśmiała się.

      – Ma za krótkie rękawy! Przyjedziesz?

      – Tak… – Pola westchnęła w słuchawkę. Wiedziała już, że na pewno nic sięnie stało Tymkowi, bo Agata powiedziałaby od razu. Podejrzewała więcalbo kolejne sercowe rozterki, albo sprzeczkę z Emilem.

      Albo brak cukru w cukiernicy, dodała w myślach trochę złośliwie.

      7

      Agata ułożyła Tymka w łóżeczku. Nie mogła jednak wycofać się do drugiegopokoju. Widok dziecka ją zahipnotyzował. Pojawił się w jej życiu takniespodziewanie i wszystko wywrócił do góry nogami. A może jednaknaprostował? Przecież gdyby nie ten mały człowieczek, Emil nie wróciłbydo jej życia. A gdyby nie wrócił…? Co by teraz robiła? Biegała na randkiczy siedziała z nosem przed komputerem i tylko marzyła o miłości?Odgoniła od siebie wszystkie wątpliwości. Tymek był najlepsząodpowiedzią. Nie żałowała ani jednej sekundy swojego życia z tymmaluszkiem.

      Nachyliła się nad synkiem, aby pocałować go w czółko. Pięknie pachniał.Ciepło jego skóry połaskotało ją w wargi. Wyprostowała się z trudem i wyszła z pokoju, zabierając ze sobą Stefkę, bo maltańczyk cały czas zanią dreptał, domagając się uwagi. Potem spojrzała na zegarek. Emil był w pracy, a Pola ciągle jeszcze nie przyjechała. Denerwowała się.Koniecznie musiała z nią pogadać. Znów zerknęła na wskazówki, ale miaławrażenie, że stoją w miejscu. Nawet ta najdłuższa wydała się dzisiajuśpiona.

      Gdy usłyszała pukanie do drzwi, poderwała się natychmiast. A po chwilido jej mieszkania wjechała Pola z białym pudełkiem na kolanach. Stefkamomentalnie rzuciła się do powitania gościa. Podskakiwała i domagała siępieszczot.

      – Tort przywiozłaś? – zdziwiła się Agata.

      – Nie, ale jesteś blisko. Słodkie.

      – Coś świętujemy czy zajadamy kłopoty? Bo u mnie zapowiada się wyłącznieto drugie.

      Pola przełożyła pudełko na stół i wzięła na kolana Stefkę. Potarmosiłają po białym łebku i dała się polizać po twarzy, dopiero po tychczułościach odsunęła krzesło i wcisnęła się z wózkiem pod blat.Poprosiła o hektolitry kawy. Agata przyjrzała się jej uśmiechniętejtwarzy. Odniosła wrażenie, że siostra za chwilę eksploduje. Miałazaróżowione policzki i widać było, że jest niezwykle podekscytowana.Agata zdziwiła się, bo to, co zaraz przekaże siostrze, na pewno jej nieucieszy.

      – Mów, bo widzę, że promieniejesz.

      – Dwudziesty pierwszy lipca – powiedziała z radością w głosie.

      Agata jeszcze raz spojrzała na siostrę.

      – Co? – nie dowierzała. – Masz już datę?

      – Tak – odparła z dumą. – I bierz ze mnie przykład. Oczywiście, jeżelijesteś pewna, że tego chcesz. Bo chcesz prawda?

      – No tak.

      – Zła odpowiedź.

      – Chcę przecież.

      – Agata, masz wątpliwości?

      – Przecież to u mnie ponoć normalne – zażartowała. – Jeżeli przestanę jemieć, to przestanę być sobą.

      – Przestań świrować. Mów, co się stało.

      – Po pierwsze, ciągle nie mam karnetu do siłowni. A po drugie, nieuwierzysz. – Agata usiadła naprzeciwko Poli. Podsunęła siostrze kubek z kawą. W swoim zanurzyła usta, by stopniować napięcie. Wreszcie spojrzałana Polę i dodała: – Hubert wrócił.

      Dziewczyna parsknęła śmiechem. No, tego to się nie spodziewała poAgacie. Wiadomo było, że szambo zawsze wypływało na wierzch, więc to, żeHubert wróci, było pewne jak dwa razy dwa. Nie myślała tylko, że takszybko i że tak to wyprowadzi z równowagi jej siostrę.

      – I w czym problem? – spytała.

      – Wziął najlepsze tematy. Zatrudnili go na etat, bo podobno wypadł jedenz dziennikarzy. Za chwilę mnie wykurzy. Ten facet idzie po trupach docelu.

      – Ty, jak się nie mylę, jesteś na macierzyńskim.

      – Tak, ale przecież to nie przeszkadza w pisaniu. – Agata wyraźnie siępoirytowała. – Zresztą w lipcu kończy mi się urlop, a nie chcę iść narodzicielski. W tym czasie skurczybyk skosił najfajniejsze tematy, a wiesz, co mnie wcisnęli? Mama w wielkim mieście. Niepełnosprawna w wielkim mieście.

      Pola znów się zaśmiała.

      – Niepełnosprawna СКАЧАТЬ