Zatrzymać czas. Anna Sakowicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zatrzymać czas - Anna Sakowicz страница 4

Название: Zatrzymać czas

Автор: Anna Sakowicz

Издательство: PDW

Жанр: Современная русская литература

Серия: Plan Agaty

isbn: 9788381774840

isbn:

СКАЧАТЬ – krzyknęła, gdy wszedł w służbowej koszuli pod natrysk i klęknął przy Poli, by mieć jej usta na wysokości swoich. – Będziesz… Jużjesteś cały mokry – poprawiła się i z przyjemnością oddała siępocałunkom. Woda próbowała wdzierać się pomiędzy nich dwoje niewielkimikroplami, ale to nie zakłóciło ich powitania.

      – Stęskniłem się.

      – Ja też. Ale chyba powinieneś zdjąć ubranie.

      Sławek zrzucił z siebie mokre spodnie i koszulę. Nie miał jednak zamiaruwychodzić spod prysznica. Nałożył na dłoń myjkę. Potem wycisnął na niąmydło i zaczął nacierać ciało Poli. Poddała się tej czułości, choćpotrafiła umyć się samodzielnie. Jednak takie niewielkie i spontanicznegesty ze strony Sławka uwielbiała najbardziej. Przy nim nie czuła sięniepełnosprawna. Była po prostu kobietą.

      – Kochasz mnie? – spytała.

      – Oczywiście, jak stąd do Toronto. – Mężczyzna zaśmiał się i cmoknąłPolę w usta.

      – To ja ciebie jeszcze dalej.

      – A kiedy przekształcimy Żółtaszka w Wasilewską? – spytał. A Pola wysokopodniosła kąciki ust. Przygadywała siostrze, że nie zna daty swojegoślubu, a sama jeszcze tego nie ustaliła ze Sławkiem.

      – Hm… – zamyśliła się. – Co pan sierżant powie na lipiec?

      – Biorąc pod uwagę, że mamy koniec maja, jestem za.

      Pola zastanowiła się, czy trochę zbyt pochopnie wybrała ten miesiąc, boprzecież może nie być wolnych terminów. Spodziewała się jednak, żeurzędy stanu cywilnego nie są tak oblegane jak kościoły, więc może sięim uda. Nie chciała ślubu kościelnego z całym tym cyrkiem, na któryobecnie jest moda. Żadnych przedstawień. To ma być ich dzień.

      – Jutro mam wolne, więc pojedziemy ustalić konkrety. Co ty na to?

      – Tak jest, panie sierżancie! – Zasalutowała, dotykając dwoma palcamiczoła. – A teraz chodźmy stąd, bo zaraz rozmięknę i będziesz musiał sięożenić z ciasteczkowym plastusiem.

      – Podoba mi się. – Sławek znów się zaśmiał. – Ciasteczkowy plastusiu,idealny do schrupania.

      – Do dziamdziania – poprawiła. – Bo rozmiękły.

      – Brzmi wyśmienicie.

      5

      W tym samym czasie Agata nosiła Tymka na rękach, czekając, aż mu sięodbije. Położyła sobie pieluchę na ramieniu i chodziła z dzieckiem pomieszkaniu, delikatnie poklepując go po pleckach.

      – Beknij sobie jak stary – szeptała do niego. A z kuchni dochodziły doniej odgłosy stukających naczyń. Emil miotał się po pomieszczeniu i nieudolnie próbował zrobić kolację. Był zdenerwowany, bo miał kiepskidzień w pracy i wszystko leciało mu z rąk.

      – Przyjdziesz?! – krzyknął do Agaty. Ta od razu poszła za źródłem głosu.Zatrzymała się w progu i przez chwilę patrzyła na armagedon, któryogarnął jej kuchnię. Za to na stoliku na talerzach dumnie prezentowałysię kolorowe kanapki.

      – Borze szumiący – jęknęła. – Naprawdę trzeba było robić taką demolkępodczas przygotowania pięciu kanapek?

      – Zaraz to ogarnę.

      Tymkowi odbiło się głośno, więc na chwilę uwaga Agaty zostałaodciągnięta od bałaganu. Pocałowała synka i zaniosła go do łóżeczka.Ułożyła go wygodnie. Pogłaskała po główce i przykryła lekkim kocykiem.Chłopiec sennie mrużył oczka, więc po cichu wyszła, zostawiając go, byzasnął.

      – Śpi – westchnęła, siadając przy stole. – Ale ogarnij to, bardzo cięproszę.

      Stefka na dźwięk głosu swojej pani co chwilę podrywała się, podchodziłado niej i trącała ją mordką. Agata zauważyła, że piesek ma pustą miskę,więc znów się podniosła i uzupełniła naczynie suchą karmą.

      – Miałem kiepski dzień, przepraszam – powiedział Emil i starł okruchy zestołu. Potem usiadł naprzeciwko Agaty. Spojrzał na nią z niepokojem, bomiał wrażenie, że było w niej dzisiaj coś innego, coś, czego chybajeszcze do tej pory nie widział. – A tobie jak minął?

      – Kiedy ślub? – spytała nagle, zaskakując tym i Emila, i siebie. Niechciała przecież, by to pytanie zabrzmiało ostro. Miała ochotę przywalićsobie w łepetynę, ale było już za późno. Słowa poleciały. Zderzyły siępewnie z Emilem i z hukiem opadły na podłogę.

      – Nasz?

      – No – odparła. – Myślę, że powinniśmy wreszcie ustalić konkrety. Wózalbo przewóz.

      – Racja. Moja mama suszy mi o to głowę, ale bałem się zapytać.

      – Bałeś się?

      – Tak – powiedział cicho. – Mam jednak nadzieję, że jesteś pewna i chcesz być ze mną.

      – Chcę. Naprawdę chcę – dodała, sama lekko zdziwiona, jak łatwo jejprzyszło wypowiedzenie tych słów. Może wreszcie była pewna?! I zdecydowana!, dodała w myślach.

      – Kościelny?

      Agata się zamyśliła. Kiedyś wyobrażała sobie swój ślub. Chciała miećbiałą suknię i welon. Chciała, by dziewczynki sypały kwiatki, a tatapoprowadził ją do ołtarza jak na amerykańskich filmach. Ale wtedyliczyła siedemnaście lat. Teraz zbliżała się do czterdziestki, miaładziecko, a wianek straciła już wieki temu, więc biała suknia byłabynietaktem. Westchnęła, wracając do rzeczywistości.

      – Tak – odparła. – Bo wiem, że ty pewnie tego chcesz. I nasi rodzice. I babcie… Tylko myślę, że suknia nie powinna być biała. – Uśmiechnęłasię. A Emil złapał ją za dłoń. Pogłaskał po palcach. Dotknął pierścionkazaręczynowego.

      – Dla mnie najważniejsze, abym mógł być z tobą i z Tymkiem. Jesteścietym, co najlepsze w moim życiu. Spadliście mi z nieba. Boję się jednak,że to wszystko to sen, że zaraz się obudzę i będzie po wszystkim. Mamdziwne przeczucia, dlatego bałem się mówić o dacie. Myślałem, żebędziesz odwlekać to w czasie.

      Agata nachyliła się nad stołem i pocałowała go w policzek. Miaławrażenie, że Emilów było dwóch. Jeden to ten dawny, spokojny, bardzoułożony i nieśmiały, a drugi konkretny, świeżo upieczony biznesmen,który wie, czego chce. Obie te wersje ścierały się ze sobą, razwygrywała jedna, innym razem druga, jakby Emil nie mógł się zdecydować,kim tak naprawdę jest. A jedyne, czego była pewna Agata, to jego uczuciawobec Tymka. Miała tylko nadzieję, że nie była do nich dodatkiem. Niewiedziała, że Emil myślał dokładnie to samo o swojej narzeczonej.Obawiał się, że potrzebny był jej jedynie do roli ojca.

      Nagle zadzwonił telefon. Agata szybko odebrała, bo zauważyła nawyświetlaczu nazwisko naczelnej.

      – Przepraszam, СКАЧАТЬ