Название: Dom sekretów
Автор: Natalia Bieniek
Издательство: PDW
Жанр: Современная зарубежная литература
isbn: 9788380972650
isbn:
– To chyba Filip wali młotem w ścianę – wyjaśniła Sabina.
– Filip? Młotem? W ścianę? – Dorota nie wiedziała, o co najpierw spytać.
– Sąsiad. Nie poznałaś go jeszcze? – Staruszka usiłowała przekrzyczeć hałas.
– Nie…
– No, to wszystko przed tobą…
Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo nagle łomot stał się nie do wytrzymania. Coś wyraźnie poszło nie tak.
– Żyjesz, dziecko? – Sabina pierwsza wstała z fotela.
Można by rzec: powstała z popiołów. Bo tak też i wyglądała, cała pokryta pyłem. Potrząsnęła Dorotą, która zastygła w bezruchu.
Kurz już opadł, emocje również sięgnęły bruku, choć w tym wypadku należałoby powiedzieć: brudnej, parkietowej podłogi. Gdy powietrze już nieco się oczyściło, a białe opary odpłynęły, Dorota i Sabina zobaczyły skalę zniszczeń. W ścianie pokoju ziała wielka, owalna dziura o postrzępionych brzegach, przywodząca na myśl sytuację po wybuchu bomby. Sabina drgnęła w odruchu przerażenia, zapewne przypomniały jej się lata wojny i pociski spadające na kamienice. Dorota nie widziała zniszczeń wojennych, poza tymi na starych fotografiach. Nie zmniejszyło to jednak jej strachu.
– Nic mi nie jest – wychrypiała drżącym głosem. – A pani?
Sabina zaczęła otrzepywać ubranie, lecz na niewiele to się zdało.
– Chyba nic… Dziękuję za troskę. Czy aby Filipkowi się nic nie stało? – Wyraźnie się przelękła. – Filip! Nic ci nie jest?! – krzyknęła zaskakująco silnym głosem.
Żal jej było chłopaka i miała nadzieję, że nie ucierpiał.
– O Boże, on się nie odzywa… – jęknęła.
– Już dzwonię po karetkę. – Dorota w mig oprzytomniała.
Drżącymi rękoma chwyciła telefon. Dotąd uważała się za panikarę, teraz jednak okazało się, że umie opanować emocje, kiedy sytuacja tego wymaga.
Dopiero medycy z karetki ocucili Filipa. Na szczęście miał tylko kilka otarć, guza na głowie i podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Nie ucierpiał za bardzo i ratownicy uznali, że powinien niedługo wrócić do zdrowia. Niestety, jego plan nie do końca się powiódł – zamiast oglądać zawartość tajnego schowka, do którego z takim impetem usiłował się dostać, trafił na nosze. Protestował przeciwko konieczności udania się do szpitala, ale przegrał w starciu z dwoma rosłymi pielęgniarzami, którzy najpierw wyważyli drzwi, a potem, wbrew usilnym sprzeciwom poszkodowanego, zapakowali go do karetki.
Kiedy Sabina z Dorotą dowiedziały się, że Filip będzie żył i nic poważnego mu nie dolega, starsza pani wzięła głęboki wdech, westchnęła i podwinęła rękawy. Weszła do wybitej w ścianie dziury i zaczęła bezceremonialnie grzebać w gruzie zalegającym gdzieś w rogu.
– Chodź no tu, pomóż mi – poprosiła Dorotę. – Szybko!
– Nie zawali się całkiem?
Dziewczyna nie podzielała entuzjazmu swojej gospodyni, która najwyraźniej zamierzała urządzić natychmiastową akcję wykopaliskową w gruzowisku. I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu dziewczyna brała pod uwagę szalony pomysł studiowania archeologii! Dobrze, że jednak zdecydowała się na historię.
– Nic się nie zawali. Chodź tu, mówię, ale prędko.
Widok, jaki w tej chwili miała przed sobą Dorota, był w pewnym sensie humorystyczny – widziała bowiem tylną część ciała Sabiny, w klasycznym wypięciu. Staruszka zapamiętale grzebała w gruzie, jakby czegoś szukając.
– Mam, kochana, pewne, nazwijmy to, przeczucie. – Odwróciła się i znacząco pokiwała palcem, twarz miała całą w tynku.
Nie minęła minuta, gdy spomiędzy gruzów rozległ się stłumiony okrzyk Sabiny, ni to zdziwienia, ni radości.
– Jest!
Zaraz potem staruszka poleciła:
– Potrzymaj!
Dorota podeszła bliżej i wyciągnęła dłonie. Jej gospodyni wygrzebała spomiędzy fragmentów ściany jakąś sporą szkatułkę i sapiąc z wysiłku, przekazała ją w ręce bardziej sprawnej Doroty.
– Musimy to schować.
Podeszły do kredensu w kuchni i wsunęły znalezisko pomiędzy ścierki kuchenne. Następnie Sabina zamknęła drewniane drzwiczki na klucz i włożyła go do kieszeni swetra. Serce biło jej mocno, a umysł pracował intensywnie, co uznała za niezbity dowód, że jeszcze żyje. I ma się całkiem nieźle.
Trzeba to dobrze rozegrać.
Szykuje się ciekawa końcówka życia, pomyślała. Wróciła do rozwalonej ściany.
– Dorcia, chodź no tu. Zajrzyj, czy widzisz to samo co ja?! – krzyknęła.
To nie był koniec odkryć.
Wyłom w murze, oprócz zagadkowej szkatułki, ujawnił również szokującą tajemnicę, która przez następne noce nie dała zasnąć ani Dorocie, ani Sabinie. We wnęce za ścianą znajdowały się ludzkie szczątki.
Technicy policyjni przystąpili do działania. Błysk flesza rozcinał przestrzeń niczym ostry nóż, a zmęczona Sabina tylko przecierała oczy.
– Mój Boże – powtarzała przejęta. – To było cały czas za ścianą…
Dorota pokrzepiająco objęła ją ramieniem.
– To straszne – przyznała.
– Ja tu mieszkam od sześćdziesiątego ósmego… Bez przerwy…
– Temu komuś i tak nie można już pomóc – tłumaczyła dziewczyna. – Proszę teraz o tym nie myśleć.
– Staram się…
– Zaraz to wszystko… zabiorą.
– No tak. Masz rację, Dorotko.
– Dobrze, że temu sąsiadowi ponoć nic groźnego się nie stało.
– Tak, to najważniejsze…
Ze wszystkich funkcjonariuszy, którzy przewinęli się przez mieszkanie, na Sabinie najlepsze wrażenie zrobiła doktor Kinga Małecka, która przedstawiła się jako lekarz policyjny. Nie na darmo Sabina była fanką Komisarza Alexa – dzięki temu z grubsza wiedziała, czym się zajmuje patolog i że nie jest to СКАЧАТЬ