Psychopaci. Stephen Seager
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Psychopaci - Stephen Seager страница 10

Название: Psychopaci

Автор: Stephen Seager

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Документальная литература

Серия:

isbn: 978-83-8195-121-0

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      – W szpitalu nie ma strażników – odparła krótko Kate Henry.

      – Jednak… – zacząłem, ale przerwał mi Xiang:

      – Teraz następne tematy – rzekł – zadania oddziału na dzisiejszy poranek. Roger West – o jedenastej wizyta u dentysty.

      – Czy to nie Villegas wybił Westowi przedni ząb? – zapytała Palanqui.

      – Wizyta Westa u dentysty została odwołana – wtrącił Randy. – Widziałem faks w tej sprawie. Gabinet dentystyczny wykonuje tylko ekstrakcje. A to u niego zostało już zrobione.

      – Na dzisiejsze popołudnie Villegas ma wyznaczoną wizytę w klinice – poinformowała Luella. – Ma dość paskudną ranę na nadgarstku. Wygląda to na zakażenie gronkowcem.

      Po omówieniu jeszcze kilku innych przypadków Xiang zamknął czarny skoroszyt, ale nikt nie wstał od stołu.

      – Czy ktoś jeszcze chce coś dodać? – Monabong westchnęła.

      – Nowiny na temat Wilkinsa…? – zaczął Xiang i spojrzał na mnie.

      – Wczoraj został zabrany z pogotowia ratunkowego – odparłem. – Widziałem odlatujący śmigłowiec.

      – Wilkins to miły człowiek – dodała Palanqui. – Lubi pracować w grupie artystycznej. Jest doskonałym malarzem.

      – Jak to jest… omal nie mordujesz człowieka i nie idziesz do więzienia? – zapytałem ze zdumieniem. – Dlaczego McCoy ciągle tu jest?

      – Być może przyjedzie policja i aresztują go – wyjaśnił Xiang. – A potem zabiorą go do więzienia. Jednak więzienie zawsze odsyła takich z powrotem do nas. Wiemy, jak to działa.

      – Jak działa? – zapytałem.

      Luella dotknęła mojej ręki.

      – McCoy zostanie w stanowym wariatkowie pewnie do końca życia – odparła. – Więzienia nie chcą takich facetów. Dlatego wysyłają ich do nas. Ich przerażają choroby psychiczne.

      – Zatem McCoy może atakować każdego, kogo zechce? – upierałem się.

      – Co możemy na to poradzić? – rzekł Xiang.

      Siedziałem w milczeniu, oszołomiony.

      – Są jakieś nowiny o doktorze Tomie? – zapytała Palanqui. Sprawiała wrażenie rozdrażnionej, tak jakby sformułowanie tego zwykłego pytania sprawiło jej wiele bólu.

      – Żona mówi, że przestał reagować – stwierdził Xiang, z dobrze tłumioną rozpaczą. – Ostatnie badanie tomografem komputerowym ujawniło więcej krwi w mózgu. Rodzina straciła nadzieję.

      – Od wielu miesięcy leży i będzie nadal leżał na oddziale intensywnej terapii – uzupełniła Monabong. – Ciągle ta sama diagnoza: krwawienie, coraz intensywniejsze krwawienie. Czy nic nie można z tym zrobić?

      Opanowałem się i stłumiłem zdenerwowanie.

      – Kim jest doktor Tom? – zapytałem. – Co się stało?

      Xiang usiadł.

      – Doktor Tom był psychiatrą na naszym oddziale. Dobrym psychiatrą. Obecnie pan zajmuje jego miejsce. Pewnego dnia Alex Mathews z pokoju jedenaście znalazł na placu ćwiczeń kawałek złamanej rurki od spryskiwacza. Jakoś mu się udało przemycić ją na oddział – mówił wolno Xiang. – Nie mam pojęcia, jak mu się to udało, bo wszystkich bardzo dokładnie przeszukujemy. Po lunchu Mathews stanął za drzwiami swojego pokoju – kontynuował – i wtedy Vermon Chambers, jego współlokator, zapytał personel, czy może rozmawiać z doktorem Tomem. Lekarz wszedł do pokoju. – Xiang tupnął nogą, w odpowiednim momencie podkreślając słowa. – Mathews uderzył go w głowę rurką, zwalił z nóg i zaczął kopać. W efekcie doktor Tom zapadł w śpiączkę pourazową. Miał pękniętą czaszkę. Do mózgu przedostała się krew.

      – Mathews złamał nadgarstek – uzupełniła Luella. – Dlatego na początku dostawał Oxycontin.

      – Doktora Toma operowano trzykrotnie – wtrąciła Larsen z przygnębieniem. – Ale wydaje się, że bez skutku.

      – Ma czterdzieści dwa lata – rzekła Kate Henry. – Z żoną, Ellen, mają dwoje dzieci w wieku siedmiu i pięciu lat. Następne w drodze.

      – Mathews na pewno trafił do więzienia? – wymamrotałem z przejęciem.

      – Na miesiąc. Ale jest już z powrotem w pokoju jedenaście… – oznajmił Xiang. – To więzienie nie miało żadnego znaczenia. Oni, przebywając tam, dostają napadów szału i w efekcie są z powrotem odsyłani do nas.

      Rozmowa stopniowo zaczęła się rwać, aż w końcu zamarła. Cohen pochylił się i spojrzał na moją głowę.

      – Jak rozcięcie? – zapytał.

      – W porządku – odparłem. – Nie było zbyt duże.

      – Przykro mi, że nie mogłem pomóc.

      – Dziękuję. Ale w tym wypadku nic nie można było zrobić.

      – Nigdy nie wiadomo – kontynuował Cohen – to kwestia psychologii.

      – Z pewnością dlatego przysłano tu ciebie – dodałem.

      – To cholerne gówno musi się skończyć – rzucił Cohen, zaciskając pięści.

      Skierowaliśmy kroki na korytarz i powlekliśmy się z powrotem do dyżurki pielęgniarek. Tonąc w myślach, poczułem, jak ktoś pociąga mnie za rękaw.

      – Doktorze. – Usłyszałem za sobą konspiracyjny szept. – Muszę się stąd wydostać. – Ujrzałem strzechę skłębionych czarnych włosów. – Musi mi pan pomóc stąd wyjść – kontynuował. – Tu jest niebezpiecznie.

      Odchylił głowę, pokazując twarz. Ale zamiast jego twarzy zobaczyłem papierową maskę Zorro i różowe myjki w uszach. Ten człowiek przypominał maskotkę pieska w neonowych kolorach, skrzyżowaną z szopem praczem.

      – Cervantes – rozpoznałem. – Czego chcesz?

      – Ostrzegałem doktora Toma, ale nie słuchał – rzekł Cervantes. – Teraz ostrzegam pana. – Kiwnął ręką w stronę pacjentów na korytarzu i wyszeptał: – Ja nie jestem świrem i oni też nie są świrami. To miejsce jest szurnięte. Zabierz mnie daleko stąd, inaczej umrzesz tu pan razem z nami. – Zawachlował różowymi uszami.

      ROZDZIAŁ СКАЧАТЬ