Psychopaci. Stephen Seager
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Psychopaci - Stephen Seager страница 6

Название: Psychopaci

Автор: Stephen Seager

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Документальная литература

Серия:

isbn: 978-83-8195-121-0

isbn:

СКАЧАТЬ okazywać uczuć.

      – Powinieneś był powiedzieć mi o zmianie oddziału. – Westchnęła. – Jednak teraz to już nie ma znaczenia. Nie wiem, co powiedzieć. Jestem przerażona. To twój pierwszy dzień w pracy i już masz rozbitą głowę. Byłeś tam tylko przez godzinę.

      – Mimo wszystko – odparłem z wymuszonym uśmiechem – mam nadzieję, że nie wygląda to groźnie.

      Musiałem jednak uderzyć głową silniej, niż mi się wydawało, nie pamiętałem bowiem wiele z tego popołudnia. Kiedy John, nasz czternastoletni syn, zjawił się w domu, patrzyłem bezmyślnie w ekran telewizora na odcinek serialu Dni naszego życia.

      – Jesteś już w domu? – zdziwił się i spojrzał zaintrygowany na ekran telewizora. – Oglądasz operę mydlaną? – Przerwał. – Twoja głowa krwawi, tato. Co się stało?

      Zapomniałem zmienić bandaż, nie pamiętałem, że może przesiąknąć.

      Do wieczora moje myśli stały się klarowniejsze i poczułem się dużo lepiej. Ingrid zbadała rozcięcie, zatamowała krew i zdecydowała, żeby świeży szef pozostał odsłonięty.

      Podczas kolacji, w celu wyjaśnienia tego, co się stało, podałem Johnowi rozsądną wersję wydarzeń tego dnia. Mądry nad swój wiek, potrząsnął głową i rzekł:

      – Tato, nie możesz tam pracować. To niebezpieczne.

      Późną nocą siedziałem na skraju łóżka, gdy Ingrid usuwała makijaż i przemywała twarz.

      Powtórzyłem jej całą historię przepraw przez strzeżone bramy i opisałem kampus. Opowiedziałem o fałszywym alarmie, co wywołało u niej nikły uśmiech.

      Wstałem i wyjrzałem przez okno wychodzące na dalekie światła miasta.

      – Nigdy nie byłem tak przestraszony – stwierdziłem.

      Ingrid, wycierając ręcznikiem policzki, odwróciła się:

      – Czy ten Napa, albo Gomora, czy jak to tam nazywają, nie jest przypadkiem szpitalem? – zapytała spokojnym tonem.

      Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.

      – Jeżeli było tak, jak powiedziałeś, to John miał rację i nie możesz tam wracać. Są inne zajęcia. Nie chcę oglądać twoich ran. To nie jest tego warte.

      – Przemyślę to – zapewniłem.

      Jak większość ludzi, a nawet psychiatrów, niewiele wiedziałem o stanowych szpitalach psychiatrii sądowej, gdy składałem wniosek o pracę w Gomorze. Znałem stanowe zakłady opiekujące się najciężej chorymi z chorych, w rzeczywistości pochodzące ze świata Hannibala Lectera. Pracując w Los Angeles, wysyłałem pacjentów do Metropolitan State Hospital, jednego z pięciu kalifornijskich szpitali psychiatrii sądowej. Ale moja noga nigdy nie przekroczyła bramy żadnego z nich. Nie znałem też nikogo, kto tam był. Ponadto nigdy poważnie nie myślałem o pracy w tego rodzaju szpitalu. W kręgach psychiatrów nie dyskutowano na ich temat. Istniały gdzieś tam – na dalekiej prowincji, daleko. I nikt nie wiedział, jakie to niebezpieczne miejsca. Jednak tego ranka poznałem o nich prawdę.

      Przed zaśnięciem przypomniałem sobie worek z moim zakrwawionym ulubionym niebieskim krawatem wepchniętym w kieszeń spodni. Nigdy już nie zobaczyłem tego worka.

      ROZDZIAŁ TRZECI

      Jestem nikim.

      Jestem włóczęgą, lumpem, hobo.

      Wagonem towarowym, dzbanem wina.

      I zwykłą brzytwą…

      Gdybyś się znalazł zbyt blisko mnie.

      CHARLES MANSON

      PRZED KILKOMA MIESIĄCAMI, przekopując się przez ogłoszenia w sprawie pracy, natknąłem się na Napa State i przeczytałem szczegóły Ingrid. Byliśmy w poważnych kłopotach finansowych i oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy coś z tym zrobić.

      Ożeniłem się z Ingrid w 1998 roku, w czasie gdy ciągle mieszkała w Rezydencji Kształcenia Medycznego i nieustannie tonęła w studenckich długach. Rok później urodził się John. Potem, w 2007, kupiliśmy pierwszy dom i tak jak wielu innych, wpadliśmy w sidła Wielkiej Recesji 2008 roku.

      Nasza praca nagle stała się niepewna. Szpital Ingrid zapowiedział wielkie zmiany personalne. Pracodawcy załamali nasze plany finansowe – zmalały dochody. Pojawiło się widmo utraty domu.

      Na szczęście pozytywnie rozpatrzono podanie i Ingrid znalazła pracę w dużym szpitalu w Północnej Kalifornii. Tymczasem ja ciągle przeglądałem drobne ogłoszenia w magazynach medycznych i po serii niewypałów natrafiłem na Napa State Hospital.

      Z gazetą w ręku podszedłem do Ingrid. Odłożyła książkę.

      – To tylko trzydzieści mil od twojego nowego szpitala – zauważyłem.

      Ingrid wzięła periodyk i przejrzała sekcję, którą zaznaczyłem kółkiem.

      – Słyszałeś coś o tym miejscu? – zapytała.

      – To szpital stanowy dla umysłowo chorych. Leczą tam ciężkie przypadki – odparłem.

      – To coś dla ciebie, jesteś w tym dobry – stwierdziła Ingrid.

      – Wydaje się, że to jest to, czego szukaliśmy – dodałem.

      Ingrid rozpogodziła się.

      – Chociaż brzmi okropnie – mówiła, oddając mi gazetę – to jednak musisz się zgłosić.

      – Już poprosiłem o formularz podania.

      Zwróciłem go, wypełniwszy w dwóch egzemplarzach, i z obawą czekałem na odpowiedź.

      Ingrid, John, nasze meble i nasze dwa psy – Muller i Scully, czarny border collie i Jack Russell terier – wszystko i wszyscy ruszyliśmy w nieznane. Gdy Ingrid w końcu znalazła dom do wynajęcia, natychmiast się do niego wprowadziliśmy. Od momentu gdy Ingrid rozpoczęła nową pracę, jadałem hot dogi od 7.00 do 23.00, zamawiałem chińszczyznę, sypiałem na podłodze i prowadziłem pertraktacje z pośrednikami handlu nieruchomościami na temat sprzedaży naszego domu. W tym też czasie przyswoiłem sobie nowe określenia, jak „handel nieruchomościami”, „własność osobista”, „bankrut” i tym podobne.

      Pewnego dnia odebrałem maila – zaczynał się od: „Gratulujemy Panu…” – zostałem zatrudniony w Napa State. Złożyłem wymówienie w mojej dotychczasowej pracy, uporządkowałem swoje sprawy, w rekordowym czasie spakowałem rzeczy osobiste, lokując je w swoim aucie, i podążyłem w ślad za rodziną.

      Ingrid i ja wiedzieliśmy, ile mieliśmy szczęścia. W ostatniej chwili udało się nam uniknąć klęski – nasze głowy ledwo wystawały nad powierzchnią wody i pierwszy raz od wielu lat mogliśmy wyraźnie widzieć jej powierzchnię.

      Rankiem usłyszałem budzik nastawiony przez Ingrid i pospieszyłem do kuchni. Nagle poczułem jednak potrzebę odetchnięcia świeżym powietrzem. Wyszedłem z СКАЧАТЬ