Żydzi. Piotr Zychowicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Żydzi - Piotr Zychowicz страница 21

Название: Żydzi

Автор: Piotr Zychowicz

Издательство: PDW

Жанр: Историческая литература

Серия: Historia

isbn: 9788380627246

isbn:

СКАЧАТЬ że opowieść o dzielnej ŻOB bardzo się Ben Gurionowi w tej walce przydała.

      Rzecz jasna. A jednocześnie lewica nie miała najmniejszego interesu w tym, żeby nagłaśniać heroiczne czyny członków formacji ideowej, którą zwalczała. Walka ta zakończyła się zresztą dla lewicy sukcesem. Po 1948 roku, gdy powstał Izrael, socjaliści rządzili krajem przez pierwsze trzydzieści lat. Narracja ŻOB została wówczas implantowana w umysły ludzi, a pamięć o ŻZW do cna wyrugowana. Wzmianek o tej organizacji próżno było szukać w podręcznikach szkolnych, w książkach czy gazetach. W efekcie, gdy pojedzie pan do Izraela i zapyta kogoś na ulicy, kim był Mordechaj Anielewicz, każdy bezbłędnie panu odpowie. Nie ma u nas miasta, w którym nie byłoby ulicy jego imienia. A na nazwisko Paweł Frenkel ludzie tylko wzruszają ramionami.

      Tak jak i w Polsce.

      Nie jestem ekspertem w sprawach powojennej historii Polski, ale zakładam, że komunistycznym władzom także nie zależało na przypominaniu heroizmu prawicowych Żydów. ŻOB była dla nich znacznie bardziej poprawna politycznie. Po powstaniu w getcie wielu bojowników ŻOB trafiło zresztą w szeregi AL. Wszyscy dowódcy ŻZW zostali zaś zabici, a żołnierze się rozpierzchli.

      To skąd wiadomo o walce tej formacji w powstaniu?

      Choćby z raportów operacyjnych Jürgena Stroopa, SS-Gruppenführera, który zniszczył getto. Pisał on na przykład o głównej bitwie powstania na placu Muranowskim, gdzie Niemcom czoło stawili właśnie żołnierze ŻZW. Wywiesili oni nad placem dwie flagi: syjonistyczną – która stała się później flagą Izraela – oraz biało-czerwony sztandar Rzeczypospolitej. Te flagi były doskonale widoczne po aryjskiej stronie muru. Część najskrajniejszej nacjonalistycznej prasy podziemnej przyjęła to z oburzeniem, twierdząc, że Żydzi nie mają prawa walczyć pod polskim sztandarem. Jak koniecznie chcą się bić, to niech to sobie robią pod sztandarem komunistycznym. Ale większość prasy uznała te flagi za dowód braterstwa między Polakami i Żydami.

      Gdy już mowa o tym braterstwie… Na ile silne były związki między ŻZW a AK?

      Takie związki oczywiście były, ale nie aż tak bliskie, jak się to wielu ludziom wydaje. Tłumaczowi mojej książki Michałowi Sobelmanowi wysłałem już dodatkowy rozdział napisany specjalnie do polskiego wydania Flag nad gettem. Nazywa się on „Polskie powiązania” i wszystko w nim dokładnie wyjaśniam. Wygląda na to, że wiele opowieści o związkach ŻZW z AK – na przykład o pośmiertnym awansowaniu przez generała Sikorskiego żydowskich oficerów WP poległych w getcie – powstało po wojnie na zamówienie reżimu komunistycznego, by podkreślić związki „polskiej reakcji” z żydowską prawicą.

      Ale w ŻZW byli przecież przedwojenni polscy żołnierze.

      Tak, choć na przykład Paweł Frenkel i kilku innych dowódców nie służyło w Wojsku Polskim. Byli zaś oczywiście oficerowie rezerwy oraz zwykli żołnierze, którzy odbyli polską służbę zasadniczą. Obie organizacje, ŻOB i ŻZW, starały się nawiązać kontakty z polskim podziemiem, aby otrzymać od niego broń. Generał Grot-Rowecki nie palił się jednak do dawania broni ŻOB, którą uważał za bandę komunistów. Z ŻZW było nieco lepiej. Sporo broni dostarczali członkowie wchodzących w skład ŻZW organizacji PLAN i KB. Większość pistoletów i granatów organizacja po prostu kupiła na dworcach od niemieckich i włoskich żołnierzy, którzy wracali spod Stalingradu.

      Wsparcie AK musiało chyba jednak być nie takie małe, skoro ŻZW walczył także pod polską flagą.

      Przede wszystkim żołnierze organizacji mieli nadzieję, że jak Polacy zobaczą swoją flagę, przyłączą się do powstania i ogarnie ono całe miasto. Ale naturalnie nie można zaprzeczyć, że ci ludzie czuli się blisko związani z Polską i jej sprawą. Już przed wojną Żabotyński podpisał umowę o współpracy z rządem II Rzeczypospolitej.

      Podobno syjoniści rewizjoniści lubili powtarzać, że zakończona sukcesem walka Polaków o niepodległość była dla nich inspiracją.

      Za wzór stawiali sobie szczególnie Józefa Piłsudskiego, jego podziemną POW i Legiony, które starały się zbudować państwo poprzez czyn zbrojny, a później stały się zaczątkiem polskiej armii. Rzeczpospolita przez ponad 120 lat nie istniała na mapie, ale dzięki determinacji i wierze w zwycięstwo Polaków udało się ją w końcu zbudować. Żydowscy prawicowcy uważali, że skoro udało się Polakom, oni mogą zrobić to samo na Bliskim Wschodzie. Podczas walk w getcie większość żołnierzy ŻZW rozmawiała ze sobą w języku polskim, a nie w jidysz. Frenkel nosił zaś polskie, chrześcijańskie imię – Paweł.

      Ilu żołnierzy biło się w ŻZW podczas powstania?

      Dziś trudno to precyzyjnie policzyć. Obie organizacje – ŻOB i ŻZW – miały po kilkuset żołnierzy. Ale liczebność nie była wówczas najważniejsza. Liczyło się, kto jaką ma broń. Większość broni ŻOB stanowiły pistolety, które w walce ulicznej ze znakomicie wyekwipowanym, profesjonalnym niemieckim wojskiem na niewiele się mogły przydać. ŻZW miał zaś pewną liczbę karabinów, w tym dwa karabiny maszynowe, których użyto do walki w bitwie na placu Muranowskim.

      Czyli ŻZW był silniejszy niż ŻOB?

      Bez wątpienia. Był nie tylko lepiej wyposażony, ale również lepiej wyszkolony. Nie dość, że w szeregach ŻZW walczyli byli żołnierze Wojska Polskiego, to jeszcze polskie podziemie przysłało na teren getta ekspertów, którzy szkolili bojowników tej formacji w zakresie walki w mieście. To przełożyło się na taktykę obu grup. ŻOB dokonywała głównie zasadzek. Dwie takie akcje przeprowadziła 19 kwietnia 1943 roku, pierwszego dnia powstania. ŻZW zdecydował się zaś na frontalną konfrontację z nieprzyjacielem. Na placu Muranowskim związek miał stałe pozycje i przez cztery dni toczył regularną bitwę z Niemcami.

      Podobno jego żołnierze zniszczyli nawet pojazd opancerzony.

      Rzeczywiście. Stroop rzucił na getto między innymi lekki czołg produkcji czeskiej. Został on obrzucony przez ŻOB koktajlami Mołotowa i musiał się wycofać. Wkrótce jednak wrócił do akcji. Zniszczyli go dopiero – butelkami z benzyną i granatami, które dostali od Polaków – żołnierze ŻZW.

      Jakie były straty obu stron podczas powstania w getcie?

      Z dokumentów niemieckich wynika, że straty Niemców były znikome. Spośród 2 tysięcy ludzi, którzy brali udział w akcji tłumienia powstania, stracili szesnastu. To byli doskonale wyszkoleni żołnierze, którzy starali się nie wchodzić w bliski kontakt z przeciwnikiem. Stroop przyjął taktykę „walki z budynkami”. Ostrzeliwał kamienice z dział, potem je podpalał i tak niszczył dzielnicę kwartał po kwartale. Żydowscy żołnierze nie mieli więc większych szans na podjęcie równorzędnej walki. Wysokie szacunki niemieckich strat podawane po wojnie przez weteranów ŻOB były niestety nieprawdziwe – chodziło o wyolbrzymienie swojego wysiłku zbrojnego.

      A druga strona?

      Straty, jakie ŻOB poniosła w bezpośrednich walkach, również były niewielkie. Tak jak powiedziałem, grupa ta stosowała taktykę zasadzek, po których jej bojownicy odskakiwali i ukrywali się w bunkrach. Bardzo trudno ich było schwytać. Co innego ŻZW. Związek poniósł bardzo poważne straty. Z ręki wroga zginęło około stu jego żołnierzy.

      Jak zginął Frenkel?

      Zabito go już po powstaniu, w czerwcu 1943 roku, przy ulicy Grzybowskiej 11. Po wojnie zmieniła się numeracja i dziś jest to chyba dom numer 5. Frenklowi wraz z dziesięcioma najwierniejszymi towarzyszami udało СКАЧАТЬ