Kobiety niepodległości Bohaterki żony powiernice. Iwona Kienzler
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kobiety niepodległości Bohaterki żony powiernice - Iwona Kienzler страница 7

Название: Kobiety niepodległości Bohaterki żony powiernice

Автор: Iwona Kienzler

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 978-83-65838-75-9

isbn:

СКАЧАТЬ podwyżkę, dzięki czemu mógł wraz z żoną przeprowadzić się do znacznie większego domu, ale nie był szczęśliwy. Brakowało mu w życiu wyższego celu, napięcia i dawki adrenaliny, jaką dawała mu działalność rewolucyjna, dlatego zaczął popadać w depresję, z której wydostał się dopiero po narodzinach dziecka. Syn Wojciechowskich, Edmund, przyszedł na świat 13 lipca 1903 roku. Tym razem obyło się bez komplikacji przy porodzie, chłopiec był zdrowy i silny. Stanisław znalazł sobie nowe hobby, które skutecznie rozpraszało codzienną monotonię — fotografię, a Maria była nareszcie szczęśliwa. Jej rodzina żyła w dostatku, synek chował się zdrowo, a w lecie 1904 roku kobieta po raz trzeci zaszła w ciążę. Chociaż nie wszystko się jej w Anglii podobało, nie każdy zwyczaj Brytyjczyków przypadł jej do gustu, niezbyt odpowiadała jej także mentalność miejscowych, ale swoją przyszłość wiązała właśnie z tym krajem. To właśnie tutaj widziała siebie i swoją rodzinę. Tymczasem los sprawił jej kolejną niespodziankę: na początku 1905 roku w Rosji wybuchła rewolucja, a Stanisław znowu złapał wiatr w żagle i porzucił postanowienie o zaprzestaniu działalności partyjnej. Nie zważając na protesty ciężarnej małżonki, kupował broń, którą przemycał do kraju, niemal bez przerwy kursując między Tuckton, Genewą a Krakowem. Kiedy znajdował się na terenie zaboru rosyjskiego, Maria szczególnie się o niego martwiła, ponieważ z gazet wiedziała, że carskie władze zaostrzyły represje, a każda wizyta Wojciechowskiego w kraju mogła zakończyć się w najlepszym razie jego zsyłką na Sybir. Być może właśnie stres, w którym wówczas żyła, przyczynił się do komplikacji porodowych. 27 kwietnia 1905 roku Wojciechowska wydała na świat córkę Zofię, ale dziecko omal nie zmarło przy porodzie, niebezpieczeństwo wisiało także nad jego matką. Na domiar złego służąca opiekująca się w tym czasie małym Edmundem podała mu do jedzenia coś nieświeżego i dziecko dostało ciężkiego zatrucia pokarmowego. Wydawałoby się, że tak dramatyczne wypadki zmuszą Stanisława do pozostania w domu, ale on już w maju wyjechał do Hamburga, by w czerwcu pojawić się w Warszawie i podjąć pracę dla partii. Okazało się jednak, że w PPS-ie nie ma już dla niego miejsca. Wojciechowski nie znalazł wspólnego języka z młodymi działaczami, do gustu nie przypadły mu również terrorystyczne metody stosowane przez Organizację Bojową PPS, dlatego w połowie 1905 roku wrócił do domu i na dobre wziął rozbrat z partią.

      Ponieważ w międzyczasie stracił pracę w drukarni, postanowił jednak wrócić do kraju. Jego żona tym razem nie stawiała oporu. Wiedziała, że po rewolucji sytuacja w Rosji się zmieniła, ogłoszono amnestię i jej mąż, który nie był już poszukiwany przez carskie władze, będzie bezpieczny na terenie zaboru rosyjskiego. Zresztą bez najmniejszych problemów uzyskał paszport na swoje prawdziwe nazwisko. Kiedy jednak dotarli do celu, pojawiły się kolejne problemy, tym razem związane z zatrudnieniem Stanisława. W żadnej drukarni nie było etatu, Wojciechowski nie miał wyższego wykształcenia, gdyż na skutek zaangażowania w działalność konspiracyjną nie ukończył podjętych wcześniej studiów, co bardzo utrudniało mu podjęcie pracy. Co gorsza, nie mógł już liczyć na pomoc swoich dawnych partyjnych kolegów. Ale to nie był jedyny problem, z którym zmagali się wówczas Wojciechowscy: ich starszy syn po przyjeździe do kraju poważnie zachorował, a zaledwie parę miesięcy wcześniej na tyfus zmarł ojciec Marii. Kiedy tylko Edmund wyzdrowiał, Wojciechowska podjęła decyzję o wyjeździe do rodzinnego majątku w Kupryszkach, które, pozbawione gospodarza, stopniowo popadały w ruinę. Stanisław przebywał w majątku teściów krótko, po kilku tygodniach pozostawił rodzinę pod opieką teściowej, a sam wrócił do Warszawy, by znowu szukać pracy. Tym razem miał dużo więcej szczęścia. Prawdę mówiąc, sam dopomógł losowi, stwarzając sobie miejsce pracy. Zaciągnąwszy kredyt, założył pismo „Społem”, propagujące ideę spółdzielczości, które zyskało szeroki krąg czytelników.

      Kiedy wreszcie stanął na nogi, sprowadził do Warszawy swoją rodzinę. Wojciechowscy zamieszkali przy ulicy Wspólnej 79, w tej samej kamienicy, w której mieściła się redakcja „Społem”. Fakt, że Stanisław miał wyjątkowo blisko do pracy, nie oznaczał jednak, iż poświęcał więcej czasu rodzinie. Wręcz przeciwnie, był wiecznie nieobecny, gdyż albo od rana do wieczora pracował w redakcji, albo jeździł po kraju z odczytami na temat spółdzielczości. Prowadzenie domu i wychowanie dzieci spoczywały wyłącznie na barkach jego małżonki, co w owych czasach nie było zresztą niczym niezwykłym. Wówczas jeszcze nikt nie słyszał o związkach partnerskich.

      Lato przed wybuchem I wojny światowej Wojciechowscy spędzali osobno. Maria razem z dziećmi wyjechała na wypoczynek do Kupryszek, a jej mąż przebywał w Zakopanem, gdzie zastała go wiadomość o wypowiedzeniu wojny Serbii przez Austrię. Podjął wówczas decyzję o dołączeniu do żony. Granicę przekroczył na trzy dni przed jej zamknięciem, ale i tak w trakcie walk bardzo rzadko widywał się ze swoją rodziną. Tymczasem wojenna zawierucha, która przetoczyła się przez Europę, miała wiele zmienić w jego dotychczasowym życiu.

      Przez wojnę ku niepodległości

      Co prawda Wojciechowski po wybuchu wojny nie prowadził już działalności związanej ze spółdzielczością, gdyż w obliczu konfliktu ruch spółdzielczy ze zrozumiałych względów praktycznie zamarł, ale za to zaangażował się całym sercem w politykę. Jeszcze w 1912 roku, kiedy w Europie panował względny spokój, ale spodziewano się już wielkiej rewolucji militarnej, nasz bohater spotkał się w Zakopanem ze swoim dawnym druhem Józefem Piłsudskim, któremu obiecał poparcie jego planów zorganizowania powstania przeciwko Rosji, przyrzekając jednocześnie, że weźmie udział w tworzeniu rządu narodowego. Na początku wojny przekazał nawet Ziukowi sporą kwotę pieniędzy. Kiedy jednak zorientował się, że jego przyjaciel wybrał orientację proaustriacką, wycofał swoje poparcie, gdyż uważał, że sprawy polskiej nie wolno wiązać z żadnym z państw zaborczych. Podczas gdy Maria za zgodą małżonka pierwszy okres wojennej zawieruchy spędzała w Kupryszkach, Stanisław zaangażował się w pracę w Centralnym Komitecie Obywatelskim, zorganizowanym w Warszawie, oczywiście za zgodą władz carskich, z inicjatywy Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego, Stronnictwa Polityki Realnej oraz innych polskich organizacji, w celu niesienia pomocy poszkodowanym przez wojnę. Członkowie Komitetu organizowali schroniska, jadłodajnie i ochronki dla dzieci, ale potajemnie przygotowywali także struktury administracji mające funkcjonować w państwie polskim, które jak powszechnie sądzono, powstanie po zakończeniu wojny. Wojciechowski zajmował się nie tylko aprowizacją dla ludności polskiej dotkniętej działaniami wojennymi, ale także zabiegał o możliwość utworzenia armii polskiej walczącej u boku Rosji. Nie znaczy to, że zmienił swoje stanowisko w sprawie zaangażowania państw zaborczych w proces odzyskania niepodległości Polski. Uznał jedynie, że polska armia może być ważną kartą przetargową w tej kwestii. Opowiadał się jednocześnie za Komitetem Narodowym Polskim, stojącym u boku Ententy.

      Co w tym czasie robiła Maria? Początkowo przebywała w Kupryszkach, ale na wieść o zbliżających się wojskach niemieckich wraz z dziećmi znalazła schronienie w Kotielniczu, w domu mieszkającej tam swojej siostry Zofii, żony inspektora lasów rządowych. Tymczasem jej małżonek, który 1 sierpnia 1915 roku wyruszył z opanowanej przez niemieckie wojska Warszawy wraz z rzeszą uchodźców, nad którymi sprawował opiekę z ramienia Centralnego Komitetu Obywatelskiego, przebywał w Rosławiu, oddalonym o ponad tysiąc kilometrów od Kotielnicza. Zamierzał ściągnąć do siebie rodzinę, co mu się ostatecznie nie udało. Spotkał się z żoną, Zofią i Edmundem dopiero w Wielkanoc 1916 roku, po dwóch latach rozłąki, kiedy sam zjawił się w Kotielniczu. Maria ostatecznie zgodziła się dołączyć do niego w Rosławiu, ale dotarła tam dopiero w drugiej połowie roku. Jeżeli liczyła, że będzie wiodła spokojne, rodzinne życie z mężem u boku, to musiała przeżyć bolesne rozczarowanie — Stanisława wiecznie gdzieś nosiło, wciąż miał do załatwienia jakieś ważne sprawy, a ona zajmowała się domem i wychowaniem dzieci.

      Kiedy wybuchła rewolucja lutowa 1917 roku, na skutek której СКАЧАТЬ