Słodkie kłamstwa. Caz Frear
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Słodkie kłamstwa - Caz Frear страница 9

Название: Słodkie kłamstwa

Автор: Caz Frear

Издательство: PDW

Жанр: Триллеры

Серия: Thriller psychologiczny

isbn: 9788380158726

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Nie ma miarki wzrostu odręcznie narysowanej na ścianie przy koszu na śmieci. Nie ma tostera w kształcie krowy. Ani śladu po tym, jak rozcięłam sobie brodę i nakapałam krwią na wycieraczkę przed wejściem. Niczego, co potwierdzałoby, że kiedyś tu mieszkałam. Teraz wszystko jest prościutkie, równiutkie i ze szczotkowanej stali.

      Wystrój wnętrza przypomina kostnicę.

      Zwracam się do spalonych słońcem pleców Noela.

      – Kiedy przyjechałeś?

      Na podłodze leży czarna torba podręczna, z której wysypują się jakieś rzeczy. Nic nie wskazuje na to, by miał się tu zatrzymać na dłużej, ale z Noelem nigdy nic nie wiadomo. Ktoś, kto musi uciekać, nie zabiera z sobą wielu rzeczy.

      – Jakiś czas temu. – Nieufny jak zawsze.

      – Widać twój przyjazd to nic ważnego. Nic nie wiedziałam.

      Uśmiecha się ironicznie i nadziewa kiełbaskę na widelec, wymachując nią nad podłogą jak bronią. Tłuszcz kapie na posadzkę, tworząc tłustą plamę.

      – Nadal się bawisz w wegetarianizm? Czy to była Jacqui?

      Jacqui. Przez cztery miesiące w 2001 roku. Jadła wtedy tylko cielęcinę.

      Odpycham widelec.

      – Dlaczego przyjechałeś tu, a nie do Radlett? Hertfordshire jest za mało gangsterskie jak dla ciebie?

      – Radlett? – Wygląda na zdumionego, co mnie zaskakuje. – Jezu, ty naprawdę tu nie bywasz, co? To znaczy, tata powiedział, że nie widział cię od pół roku, ale ja myślałem, że przesadza. Uznałem, że mu się miesiące pomieszały. Tak naprawdę to ja powinienem nazwać ciebie córką marnotrawną. Serio. Ja przynajmniej mam tę wymówkę, że mieszkam w innym kraju. A ty gdzie obecnie mieszkasz?

      – Dlaczego chcesz to wiedzieć? Znowu planujesz mnie okraść? – Robię skruszoną minę. – Och, przepraszam. Przecież to nie byłeś ty, prawda? To czysty zbieg okoliczności, że jeden z twoich kumpli zdobył mój adres i d o k ł a d n i e wiedział, gdzie znaleźć biżuterię mamy, nie ruszając przy tym żadnych innych rzeczy.

      Nawet nie drgnie. Nie zaprzecza ani się nie broni. Szuka czegoś w szafce, cmokając z dezaprobatą, bo nie może znaleźć sosu do steków.

      Wreszcie siada przy stole.

      – Wiesz, tata sprawiał wrażenie zmartwionego. Nie widział cię całe wieki. Trochę go olewasz, nie sądzisz?

      Sianie fermentu to ulubiona rozrywka Noela i bez wątpienia jego kluczowa umiejętność.

      – Tak, no cóż, mnie zmartwił fakt, że na szóste urodziny Finna przyszedł z tą lalunią. Jak długo się znali? Dwa tygodnie?

      Noel kiwa głową.

      – Ach tak, zapomniałem, że przecież tata powinien żyć jak mnich. Z tego, co słyszałem, Jacqui ani trochę to nie przeszkadzało, więc co tobie do tego…

      – No jasne, że Jacqui nie miała nic przeciwko temu. Tata płacił za przyjęcie. Wynajął salę bankietową w Rainforest Café. Bardzo ładną.

      – Wiem, widziałem zdjęcia. – Polewa swoje osmolone śniadanie cienkimi, postrzępionymi strużkami ketchupu. Rany na szyi – płytkie, ale paskudne. – Na wielu z nich cię nie było. Siedziałaś nadąsana w toalecie?

      Doprawdy nie wiem, po co prowadzę z nim tę rozmowę.

      – Znaleziono ciało na Leamington Square – mówię, zmieniając temat. – Ciało kobiety. Młodej kobiety.

      Tak naprawdę to wcale nie mam pewności, że była młoda. Tak podpowiada mi intuicja.

      Noel wzrusza ramionami. W ogóle go to nie rusza.

      Kręcę głową i pytam ponownie:

      – Więc co tutaj robisz? Jesteś bez grosza? Wplątałeś się w gówniane interesy z jakąś większą szychą?

      Nie podnosi głowy, tylko zajmuje się pałaszowaniem śniadania.

      – Wiesz, w obliczu faktu, że nie widziałaś ojca sześć miesięcy, pytanie „co t y tutaj robisz” wydaje się bardziej adekwatne niż „co j a tutaj robię”.

      „W obliczu”. „Adekwatne”. Zjadliwy sposób przypomnienia mi, że jego intelekt się marnuje. Noel jest przekonany, że gdyby tak jak ja miał możliwość pójść do prywatnej szkoły, to już dawno odkryłby lekarstwo na raka albo przynajmniej jeździłby teraz porsche. A to, że nie mógł tego zrobić, jest w pewnym sensie moją winą. To moja wina, że urodziłam się siedem lat później i że gdy szłam do szkoły, tatę było już stać na moją prywatną edukację.

      Skąd miał pieniądze? Źródło dochodu nigdy nie zostało wyjaśnione ani nikt o nie nie pytał.

      – Powiedziałam, dlaczego tu jestem, tylko że ty jak zwykle nie słuchałeś. Jedną przecznicę stąd znaleziono ciało kobiety.

      Na chwilę przerywa jedzenie. Kawałek białego pieczywa zawisa w powietrzu.

      – I właśnie to przyszłaś powiedzieć tacie?

      Mam sucho w ustach. Muszę się napić wody. W szafce za matową szybą dostrzegam szklanki, ale sama się nie obsłużę. Nie ma mowy. To dom obcych mi ludzi.

      Powinnam już pójść.

      – Wiesz, czy wkrótce wróci?

      – Nie mam, kurwa, bladego pojęcia. Nie jestem jego niańką. – Noel odsuwa od siebie talerz – dwa tysiące kalorii w dwie minuty. – Myślę, że bzyka tę dupencję z kolczykiem w wardze, tę, która tu przychodzi, więc jak tylko mu się znudzi, powinien się tu pojawić. Ale o której dokładnie, to, wybacz, nie jestem ci w stanie powiedzieć.

      Wszystko we mnie krzyczy. Kolczyk w wardze dowodzi, że jest młoda, a młodość sugeruje, że u mojego ojca nic się, kurwa, nie zmieniło.

      Idę w kierunku drzwi.

      – Powiedz mu tylko, że tu byłam, OK?

      – Jasne. – Noel otwiera zmywarkę i wrzuca do niej patelnię. – Coś jeszcze przekazać?

      Niemal wybucham śmiechem. Prawda jest taka, że nie mam pojęcia, po co tak naprawdę tu przyszłam. Co chciałam mu powiedzieć?

      Taa, powiedz mu, że wiem, że kłamał w sprawie Maryanne Doyle.

      Powiedz mu, żeby się nie martwił. Byłam zbyt przerażona, żeby pisnąć choć słówko.

      Powiedz mu jednak, że karałam go za to przez ostatnie osiemnaście lat.

      Zamiast tego mówię:

      – Tak, przekaż mu, że nie wsadza się do zmywarki patelni z powłoką СКАЧАТЬ