Pierwsza Spowiedniczka. Terry Goodkind
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pierwsza Spowiedniczka - Terry Goodkind страница 5

Название: Pierwsza Spowiedniczka

Автор: Terry Goodkind

Издательство: PDW

Жанр: Героическая фантастика

Серия: Fantasy

isbn: 9788378183488

isbn:

СКАЧАТЬ krokami.

      – Czyżbyś oskarżał mojego męża o kolaborację? Odwrócił się już w progu i uśmiechnął.

      – Oczywiście, że nie. Po prostu uważam, że to dziwne, iż zawiedli ludzie, których Baraccus wysłał do Świątyni Wichrów, i że potem sam się tam udał, chociaż wrzała wojna i był potrzebny tutaj. Przecież nadciągające oddziały wroga zagrażają naszemu życiu. To dziwne, że tak postąpił, nie sądzisz? A jeszcze dziwniejsze, że po powrocie natychmiast się zabił, zanim ktokolwiek zdążył go zapytać, czy dostał się do Świątyni, żeby naprawić szkody.

      Uniósł palec.

      – O, chwileczkę. Przyszło mi właśnie na myśl, że tam nie wszedł, skoro księżyc nadal jest czerwony. W przeciwnym razie znów stałby się biały, jeszcze przed powrotem czarodzieja. – Znów zmarszczył brwi. – Albo Baraccus wszedł do Świątyni, lecz nie naprawił szkód. Tymczasem czerwień księżyca stopniowo blednie, więc najwyraźniej nawet Świątynia straciła nadzieję.

      Wciąż prowokował. Magda milczała.

      Lothain znowu wrogo się uśmiechał.

      – Mniemam, iż rozumiesz, co mam na myśli. Zdrada to przestępstwo, które plami nawet zmarłego. No i oczywiście świadome pomaganie osobie, która dopuszcza się zdrady, również jest zdradą i kosztowałaby takiego pomocnika piękną główkę.

      Już odchodził, lecz znowu zawrócił.

      – Jeszcze jedno, wdowo Searus. Bądź gotowa odpowiadać na pytania, jeżeli uznam za konieczne wszczęcie oficjalnego dochodzenia.

      Magda trzęsła się z wściekłości, patrząc gniewnie na uśmieszek Lothaina. Nie raczyła mu odpowiedzieć. W końcu odwrócił się i wyszedł.

      ROZDZIAŁ 4

      Członek rady Sadler odczekał, aż drzwi się zamkną, a potem powiedział:

      – Powinienem przeprosić, lady Searus.

      – Nie musisz przepraszać. – Magda znacząco uniosła brew. – Chyba że podzielasz zdanie Lothaina na temat mojego męża?

      Twarz Sadlera złagodniała.

      – Baraccus był dobrym człowiekiem. Wszystkim nam go brakuje. Obawiam się, że gorzki smutek spowodowany ostatnimi wydarzeniami przyćmił rozsądek Lothaina.

      Magda popatrzyła na pozostałych mężczyzn. Hambrook i Clay potwierdzili skinieniem głowy. Starszy Cadell nie ujawnił, co myśli. Dwaj ostatni, Weston i Guymer, odwrócili wzrok.

      – Nie wydawał się przytłoczony smutkiem – powiedziała.

      Przygarbiony starszy Cadell delikatnie dotknął jej ramienia.

      – Panuje wielkie napięcie, Magdo. – Cofnął dłoń i wskazał poza nią i pozostałych członków rady, na zasłonięte okiennicami okna wychodzące na Aydindril. – Wszystkim nam grozi zagłada. To zrozumiałe, że ludzie się boją.

      Przygnębiony Sadler westchnął.

      – Na dodatek panuje ogromny zamęt po tym, co spotkało Pierwszego Czarodzieja. Nie możemy tego pojąć, więc możesz sobie wyobrazić, jakie plotki i pogłoski krążą w Wieży i w mieście. Wszyscy się spodziewali, że Pierwszy Czarodziej Baraccus zawsze będzie ze swoim ludem, będzie go bronić i ochraniać. Wielu uważa, że ich opuścił. Nie pojmują dlaczego. Prokurator Lothain jedynie wyraża powszechne podejrzenia i niepokoje, tylko powtarza głośno to, co się szepcze.

      Magda dumnie uniosła brodę.

      – Więc uważasz, że to słuszne, iż prokurator Lothain staje się tubą plotkarzy? Sądzisz również, że gadanina anonimowych osób, które nic nie wiedzą o prawdziwych przyczynach wydarzeń, uprawnia samego Naczelnego Prokuratora do fabrykowania oskarżeń i do szybkich egzekucji mających uciszyć plotki i niezadowolenie? Tak uważasz?

      Sadler mimowolnie się uśmiechnął, słuchając jej.

      – W żadnym razie, lady Searus. Mówię jedynie, że mamy niespokojne, nerwowe czasy i że być może prokurator Lothain też to odczuwa.

      Magda nie ustąpiła, nadal patrzyła mu w oczy.

      – Od kiedyż to pozwalamy, żeby kierowały nami lęki i złe przeczucia? Sądziłam, że jesteśmy ponad to. Że zwłaszcza Naczelny Prokurator powinien być zainteresowany wyłącznie odkryciem prawdy.

      – I może właśnie o to mu chodzi – odezwał się starszy Cadell łagodnym tonem, chcąc złagodzić ostrą uwagę i zarazem zakończyć te przymówki. – Naczelny Prokurator ma prawo zadawać pytania. W ten sposób odkrywamy prawdę. Poza tym nie ma go teraz tutaj, więc nie może wyjaśnić swoich motywów, toteż pod jego nieobecność nie powinniśmy tego roztrząsać ani też sami rzucać oskarżeń.

      Magda od wielu lat miała do czynienia ze starszym Cadellem. Miał otwarty umysł i był sprawiedliwy, lecz wiedziała, że kiedy jasno daje do zrozumienia, iż dość już usłyszał, oczekuje, że to zakończy sprawę. Odwróciła się, położyła dłoń na gładkim, zaokrąglonym brzegu stołu i zmieniła temat.

      – Cóż sprowadziło tutaj radę? Przyszliście omówić kwestie, które wam przedstawiłam?

      Zapanowało długie milczenie. Wiedziała oczywiście, że nie po to przyszli. Znów się odwróciła do obserwujących ją mężczyzn.

      – To poczeka na inną okazję – rzekł Sadler.

      – I zostanę wysłuchana, kiedy znów się zjawię w komnatach rady? Czy rada posłucha o sprawach tych, w których imieniu przemawiam, skoro już nie jestem żoną Pierwszego Czarodzieja?

      Sadler oblizał usta.

      – To skomplikowane.

      Popatrzyła nań ostro.

      – Może dla ciebie, bo dla mnie nie.

      – Mamy mnóstwo spraw – wtrącił Weston, próbując zmienić temat.

      – W tej chwili najważniejsze jest znalezienie następcy Pierwszego Czarodzieja Baraccusa – powiedział starszy Cadell. – Trwa wojna. Wkrótce może dojść do oblężenia Aydindril i samej Wieży. Całą uwagę musimy poświęcić właśnie temu.

      – Poza tym akurat zjechał z D’Hary Alric Rahl – dodał Sadler. – Całą Wieżę przewrócił do góry nogami swoimi naglącymi żądaniami. Liczył na spotkanie z Pierwszym Czarodziejem Baraccusem. W związku z zaskakującymi roszczeniami i jeszcze dziwniejszymi remediami, które proponuje. Twój mąż nie żyje i nie ma końca palącym problemom, którymi należy się zająć.

      – Bez wątpienia rozumiesz, że zaprzątają nas teraz sprawy związane z rządzeniem – dorzucił Guymer stojący na końcu szeregu mężczyzn.

      – Ach… – Uśmiechnęła się smutno Magda, patrząc kolejno na każdego z nich. – Naglące sprawy. Państwowe sprawy. Wielkie sprawy СКАЧАТЬ