Pierwsza Spowiedniczka. Terry Goodkind
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pierwsza Spowiedniczka - Terry Goodkind страница 23

Название: Pierwsza Spowiedniczka

Автор: Terry Goodkind

Издательство: PDW

Жанр: Героическая фантастика

Серия: Fantasy

isbn: 9788378183488

isbn:

СКАЧАТЬ ochrony, żeby i oni mogli żyć – powiedział jeden z gwardzistów lorda Rahla.

      Alric Rahl obejrzał się na niego i skinął głową.

      – Teraz decyzja należy do nich, nie do rady.

      Znów spojrzał na Magdę.

      – Lecz pomagając ludziom dokonać samodzielnego wyboru, sama wpakowałaś się w tarapaty. Może powinnaś pojechać ze mną do Pałacu Ludu. Będziesz tam bezpieczniejsza.

      Magda się zastanawiała, czy w ogarniętym wojną świecie w ogóle istnieje bezpieczne miejsce. Jeżeli jakaś twierdza padnie, kolejna zostanie oblężona. I na koniec nie będzie żadnego bezpiecznego schronienia, do którego można by uciec. Albo przetrwa cały Nowy Świat, albo cały wpadnie w łapy najeźdźców.

      Ludzie przyglądali się lordowi Rahlowi, kiedy ich mijał, chociaż nie odwzajemniał ich spojrzeń. Ich oczy zdradzały lęk przed dumnym lordem Rahlem, człowiekiem, którego niewielu w Wieży widziało. Lecz z pewnością słyszeli opowieści o nim.

      Kiedy szli przez ogromną rotundę, Magda dostrzegła innych, stojących z tyłu, w mroku – zatroskanych ludzi popatrujących ku niej i cicho rozmawiających. W zwróconych na nią oczach widziała lęk.

      Uświadomiła sobie, że choć niektórzy bali się lorda Rahla, większość nie na niego patrzyła – to ją obserwowali. Patrzyli na nią w jakimś celu, szukając odpowiedzi, ratunku lub może tylko iskierki nadziei. Nie zauważali jej krótkich włosów. Widzieli Magdę Searus, okrwawioną kobietę, która oznajmiła, że nie musi tak być.

      Potrząsnęła głową.

      – Dorastałam w Aydindril. Po ślubie z Baraccusem mieszkałam w Wieży. To mój dom. Toczymy wojnę i mój dom jest zagrożony. Muszę tu zostać i walczyć o niego. To są moi krajanie. Muszę zostać dla nich. Ludzie są przyzwyczajeni robić to, co nakaże rada. Nie wiem, czy ktoś wybierze więź z tobą i twoją ochronę, ale przynajmniej ja jestem chroniona przed Nawiedzającymi Sny. To oznacza, że łatwiej mi będzie walczyć. Może uda mi się przekonać innych, żeby przyjęli tę samą ochronę. Poza tym Nawiedzający Sny nie są jedynym zagrożeniem. Wiem, że i Baraccus zawsze uważał, że tu, w Wieży, czai się coś niedobrego.

      – Knowania Lothaina?

      Magda zagryzła wargi, zastanowiła się.

      – Nie sądzę, znając męża, by było to takie proste. Jest tu coś bardzo złego, sięgającego głębiej.

      – Co masz na myśli?

      – Przede wszystkim grupa Świątyni miała w niej zapieczętować najgroźniejsze rzeczy. Zdradzili nas, zapewne po to, by pomóc uchronić ludzi przed tyranią magii.

      – Lecz ich ujęto i skazano na śmierć.

      Magda zaczynała myśleć, że cała ta historia jest zbyt prosta, zbyt uładzona. Zaczynała się zastanawiać, czy naprawdę byli zdrajcami.

      – Jak tacy ludzie mogliby się zwrócić przeciwko nam? Czy ludzkość cierpi pod tyranią magii? Drogie duchy, byli czarodziejami, magicznymi istotami, a nie tyranami. No i przeraża to, że cała grupa Świątyni, sto osób, mogło pracować dla wroga. Nikt, nawet Baraccus, nie podejrzewał czegoś takiego. Jeśli nikt nie żywił podejrzeń, to czy naprawdę uważasz, że Lothain zdołał wyłapać i zabić wszystkich zdrajców?

      – Trudno sobie wyobrazić tak masowy spisek w Wieży, a już zwłaszcza wśród tak zaufanych ludzi. Jestem przekonany, że Lothain przed egzekucją wymuszał torturami zeznania i że dopadłby także innych, gdyby tacy byli.

      – Mówiłeś, że od waszego przybycia trzech twoich żołnierzy zmarło tajemniczą śmiercią – przypomniała mu.

      – Istotnie.

      – Baraccus zostawił mi liścik. Ostatnie słowa dla mnie. Napisał, że tutaj jest moje przeznaczenie. Prosił, żebym miała odwagę znaleźć prawdę.

      – Prawdę? O czym?

      Magda głęboko westchnęła.

      – Nie wiem.

      – Skąd wiesz, że ten liścik naprawdę mówi o czymś konkretnym? Może Baraccus, znając twój charakter, chciał ci tylko powiedzieć, że jesteś w jego sercu.

      – Nakazał mi też strzec umysłu.

      Lord Rahl zmylił krok.

      – Strzec umysłu? Uważasz, że przed Nawiedzającymi Sny?

      Spojrzała na niego z ukosa.

      – Ty mi powiedz.

      Odwrócił ku niej głowę i pasma blond włosów zsunęły się z ramienia.

      – Zatem sądzisz, że chciał, abyś tu została?

      – Tak. Napisał, że moje przeznaczenie jest tutaj. Baraccus był czarodziejem wojny. Miał dar prorokowania. Myślę, że wiedział, iż dzieje się tu coś złego, i chciał, żebym to wykryła.

      Lord Rahl przemyślał to, kiedy szli pomiędzy olbrzymimi marmurowymi kolumnami podtrzymującymi łukowaty strop z wymalowanymi pomiędzy żebrowaniem scenami z ważnych wydarzeń.

      – Baraccus był czarodziejem wojny. A ty… hmm… nie jesteś. Jak mogłabyś zrobić coś, czego on nie potrafił?

      – Spróbuj zgadnąć, ile razy starałam się to zrozumieć.

      Lord Rahl pomrukiem zasygnalizował, że ją rozumie.

      – I nie wiesz, czego miałabyś szukać?

      – Pewnie prawdy.

      – Ale jakiej prawdy?

      – Może prawdy o tym, dlaczego Baraccus się zabił.

      Lord Rahl chwilę się nad tym zamyślił. Wreszcie sfrustrowany machnął ręką.

      – Może po prostu ta wyprawa do świata zmarłych tak go przytłoczyła, że stracił wszelką nadzieję?

      Magda spojrzała na niego.

      – Nikt z grupy Świątyni nie odebrał sobie życia po powrocie. Żaden z nich nie wydawał się przytłoczony. Baraccus był od nich silniejszy.

      Lord Rahl splótł dłonie za plecami i w milczeniu szedł obok niej, zamyślony.

      – Baraccus nigdy nie robił nic bez ważnego powodu – powiedział w końcu.

      – Otóż to. Uważam, że miał powód, żeby się zabić. Myślę, że tylko w ten sposób mógł dokonać czegoś niesłychanie ważnego. Uważam, że Baraccus poświęcił życie z bardzo ważnego powodu. Muszę go poznać. Sądzę, że chciał, żebym poszukała odpowiedzi na to pytanie. Muszę zostać i znaleźć prawdę kryjącą się za tym wszystkim, co się wydarzyło. Wygląda na to, że mnie jedną obchodzi, dlaczego się СКАЧАТЬ