Pierwsza Spowiedniczka. Terry Goodkind
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pierwsza Spowiedniczka - Terry Goodkind страница 21

Название: Pierwsza Spowiedniczka

Автор: Terry Goodkind

Издательство: PDW

Жанр: Героическая фантастика

Серия: Fantasy

isbn: 9788378183488

isbn:

СКАЧАТЬ W końcu obwołano go Pierwszym Czarodziejem przez wzgląd na szacunek, jakim go darzono. Jako Pierwszy Czarodziej pokładał wielką ufność w Alricu Rahlu. Obaj walczyli w tej wojnie po tej samej stronie. Obaj od początku się starali ocalić wszystkich naszych krajan przed rzezią.

      Lothain leciutko się uśmiechnął, jakby ją przyłapał na przejęzyczeniu.

      – Z twoich słów wynika, że mąż starannie ukształtował twoje poglądy na wiele spraw. – Pogładził palcem niedogolony podbródek, robiąc parę kroków w stronę Magdy. – Powiadasz więc, że twój mąż sekretnie popierał knowania Alrica Rahla chcącego zawładnąć Nowym Światem? Może to właśnie było powodem potajemnych działań twojego męża i jego spotkań pod osłoną nocy z obcymi?

      Magda zacisnęła pięści. Tym razem bez trudu przemówiła twardo i stanowczo:

      – Mój mąż od samego początku walczył w tej długiej wojnie wyłącznie po to, żeby nas wszystkich chronić.

      – Długiej wojnie, którą przegrywamy.

      – Twoje oskarżenia są obraźliwe i pozbawione podstaw.

      Lothain skłonił głowę.

      – Twoja lojalność wobec męża jest godna podziwu, lady Searus. Lecz należało się tego spodziewać.

      – To wszystko nie ma nic wspólnego ze sprawą – odezwał się starszy Cadell. – Zostawmy na boku motywy. Już wyczerpująco to przedyskutowaliśmy i postanowiliśmy odrzucić propozycję lorda Rahla.

      Magda podeszła do starszego siedzącego na honorowym, środkowym miejscu za stołem.

      – Lecz sytuacja się zmieniła. Nie ma czasu do stracenia. Nawiedzający Sny są już w Wieży.

      – Nikt nie wątpi, iż faktycznie w to wierzysz – odezwał się za nią prokurator Lothain. – Jednakowoż rzecz w wiarygodności tego przekonania. Nawiedzający Sny z pewnością staną się w przyszłości zagrożeniem, lecz spodziewam się, że wówczas zaatakują ważne osobistości.

      Magda odwróciła się ku prokuratorowi i uniosła okrwawione ręce.

      – Mnie zaatakowali!

      Lothain uśmiechnął się lekceważąco.

      – Skąd Nawiedzający Sny z głębi Starego Świata miałby o tobie wiedzieć? Jak miałby cię odnaleźć, a już zwłaszcza czemu miałby się tobą zajmować? Lecz Alric Rahl był w Wieży, w jednej komnacie z tobą, i miał wystarczające powody, żeby wpoić ci przekonanie, że to Nawiedzający Sny cię zaatakował.

      – To absurd – powiedziała. – Nawiedzający Sny istnieją i są zagrożeniem.

      – Oczywiście, że tak – przyznał starszy Cadell. – Lecz zdecydowaliśmy, że pozostaniemy przy naszym własnym sposobie ochrony współmieszkańców.

      – Waszym własnym sposobie? – Magda zmarszczyła brwi, odwracając się ku starszemu. – Z pewnością nie masz na myśli wież?

      Radny Weston, siedzący obok starszego, pochylił się, zaciskając w pięść dłoń opartą o stół.

      – Nie zamierzamy wysłuchiwać twoich argumentów na temat sprawy będącej w gestii rady i niepodlegającej publicznej dyskusji.

      Magda wiedziała, że – z oczywistych powodów – będą chcieli zataić prawdziwą naturę projektu. Baraccus nigdy się nie zgodził ani na ten projekt, ani na trzymanie całego planu w tajemnicy. Uważał, że jeżeli sytuacja stanie się poważna, ów pomysł można będzie rozważyć, lecz nie w tajemnicy, a jawnie. Najwyraźniej inni też tak myśleli. W rezultacie pomysł z wieżami był najsłabiej chronioną tajemnicą w Aydindril.

      – Mamy rozwiązanie i pracujemy nad nim – oświadczył z typowym dla siebie władczym spokojem starszy Cadell. – I tylko to ma znaczenie.

      Magda, zaszokowana, zamilkła tylko na chwilę.

      – Chcesz powiedzieć, że naprawdę się tym zajęliście? Zaczęliście to wdrażać bez wiedzy Baraccusa?

      – Pierwszy Czarodziej miał własne obowiązki, to leżało w naszej gestii – wyjaśnił starszy Cadell. – Ukończone wieże nie tylko będą nas chronić przed Nawiedzającymi Sny, ale i odgrodzą Stary Świat, osłaniając nas przed wszystkim, co mający dar wróg mógłby stworzyć i wysłać tu, żeby nas zniszczyć. Wieże nie są częściowym rozwiązaniem, jakie proponuje lord Rahl. Są całościową metodą, która ochroni nas przed wszelkimi atakami i zakończy wojnę.

      Magda wiedziała, że Cadell przemawia na użytek słuchaczy. Ujawniał jedynie szlachetne aspekty potwornego zamysłu.

      – Jeśli w ogóle można je ukończyć – powiedziała.

      – Zostaną ukończone – uciął rozgniewany Guymer.

      Magda była przerażona. Spojrzała na starszego Cadella.

      – Przecież wieże oznaczają śmierć mnóstwa naszych czarodziejów.

      – To cena, którą należy zapłacić – stwierdził. – To zakończy wojnę.

      Magda nie mogła uwierzyć.

      – Jakim kosztem? Ile tysięcy naszych najlepszych i najmądrzejszych skażecie na śmierć, żeby stworzyć te wasze wieże?

      Cadell wbił wzrok w blat stołu, potarł brew.

      – To będą ochotnicy.

      – Ochotnicy?

      – Tak. – Starszy się nachmurzył, spojrzał jej w oczy. – Twój mąż, jako Pierwszy Czarodziej, robił coś podobnego, nieprawdaż? Czyż nie wybierał ochotników spośród najbardziej uzdolnionych, żeby poszli w zaświaty do Świątyni Wichrów? Kiedy ochotnik nie wracał, wysyłał kolejnych, jednego po drugim. Baraccus wiedział, że najprawdopodobniej posyła tych ludzi na śmierć. Oni też o tym wiedzieli. Uznano, że to niezbędne ryzyko, i świadomie zapłacono cenę. Teraz jest tak samo. To ofiara, którą nasi krajanie, w tym ci, których spraw tak często broniłaś, powinni złożyć.

      Magda cofnęła się o krok.

      – Nawet jeśli tysiące dobrowolnie zapłacą tę cenę, trochę potrwa, zanim wieże zostaną ukończone. Nawiedzający Sny nadciągają. Nie możemy czekać.

      Starszego Cadella zaczynał ogarniać gniew.

      – Sądzisz, że wieże są naszym jedynym pomysłem? Uważasz, że jesteśmy starymi głupcami pozostawiającymi sprawy swojemu biegowi, podczas gdy nasi krajanie są w niebezpieczeństwie? Mamy obdarzonych mocą, którzy, kiedy my tu rozmawiamy, gorączkowo pracują nad znalezieniem sposobu uchronienia nas przed Nawiedzającymi Sny.

      – Nie twierdzę, że jesteście głupcami, starszy Cadellu – powiedziała Magda, skłaniając głowę. – Lecz Nawiedzający Sny już tu są. A co, jeżeli czarodziejom nie uda się stworzyć osłony? Jeśli СКАЧАТЬ