Pierwsza Spowiedniczka. Terry Goodkind
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pierwsza Spowiedniczka - Terry Goodkind страница 22

Название: Pierwsza Spowiedniczka

Автор: Terry Goodkind

Издательство: PDW

Жанр: Героическая фантастика

Серия: Fantasy

isbn: 9788378183488

isbn:

СКАЧАТЬ przeciwko…? – Zdumienie Magdy zmieniło się w morderczy gniew. – Mówię tak, bo to prawda.

      – Tak twierdzisz. Należałoby ustalić, co knuł Baraccus. Wedle naszej wiedzy i ty mogłaś należeć do spisku. W końcu byłaś żoną Pierwszego Czarodzieja, a teraz namawiasz nas, żebyśmy się podporządkowali Alricowi Rahlowi. I nic dziwnego, skoro powiadasz, że sam Baraccus, ponoć nasz szlachetny i wspaniały przywódca, zwierzył ci się, iż bardziej ufa lordowi Rahlowi z D’Hary niż radzie Midlandów. Moim zdaniem nie tak powinna przemawiać kobieta zawsze mieniąca się obrończynią mieszkańców Midlandów. Wedle mojej oceny to słowa kobiety przedkładającej interesy D’Harańczyków ponad nasze.

      Tłum zaszemrał. Magda wymierzyła palec w prokuratora.

      – Twoje pokrętne oskarżenia mogą kosztować życie wielu tysięcy!

      Szepty ucichły, a echo jej głosu wciąż rozbrzmiewało w komnacie.

      – Pomijasz właściwą kwestię – powiedział Lothain.

      – Właściwą kwestię? Prawda jest taka, że wszędzie węszysz spiski, szpiegów czających się za każdym rogiem, zdrajców za każdymi drzwiami. Dbasz wyłącznie o ściganie tworów własnej wyobraźni, chcąc w ten sposób zyskać większy rozgłos i władzę!

      Tłum wstrzymał oddech.

      Magda rozpostarła ręce.

      – W swojej manii wykrywania spisków, co ma podnieść twój status, rozmyślnie ignorujesz krwawą prawdę, którą masz przed oczami.

      Lothainowi – zdumionemu, że ktoś ośmiela się przemawiać do niego takim tonem i na dodatek publicznie go oskarżać o wymyślanie spisków dla osobistych korzyści – odebrało mowę.

      Zanim zdołał się otrząsnąć i coś powiedzieć, Magda energicznie odwróciła się do patrzącego w napięciu tłumu.

      – Nawiedzający Sny są wśród nas – powiedziała na tyle głośno, by wszyscy ją słyszeli. – Członkowie rady postanowili nie widzieć straszliwej prawdy, którą mają przed oczami, ich sprytny Naczelny Prokurator zaś ściga duchy, które tylko on widzi. Jeżeli wybierzecie plan rady i korzystną jedynie dla Lothaina paplaninę o spiskach, grozi wam to, co ja wycierpiałam. Wiedzcie, że bez ochrony możecie umrzeć w niewyobrażalnej męce. Choć rada mogła podjąć decyzję w jak najlepszej wierze, zapłacicie okropną cenę za ich błąd.

      Znów rozległy się pełne niepokoju szepty. Niektórzy przekrzykiwali gwar, chcąc się dowiedzieć, co właściwie powinni zrobić. Magda uniosła ręce, prosząc o ciszę, żeby mogła odpowiedzieć.

      – Niech rada postępuje, jak chce. Lecz jeśli pragniecie żyć, uklęknijcie, pochylcie się w pokłonie, dotknijcie czołem podłogi i wymówcie modlitwę do lorda Rahla: „Prowadź nas, mistrzu Rahlu. Nauczaj nas, mistrzu Rahlu. Chroń nas, mistrzu Rahlu. Osłania nas twoje miłosierdzie. Twoja mądrość przerasta nasze zrozumienie. Żyjemy tylko po to, żeby ci służyć. Nasze życie należy do ciebie”. Powtórzcie te słowa trzy razy, by mieć pewność, że stworzyliście więź z magią lorda Rahla mającą chronić wasz umysł przed Nawiedzającymi Sny. Zróbcie to na osobności, jeśli nie chcecie wyjaśniać nikomu swoich motywów lub jeżeli obawiacie się represji. Wiedzcie, że przysięgając posłuszeństwo lordowi Rahlowi, nie stajecie się zdrajcami Midlandów. Po prostu jesteście lojalni wobec własnego życia. Lord Rahl nie jest wrogiem Midlandów, walczy w obronie wszystkich mieszkańców Nowego Świata. Tworzymy jedność. Wszyscy walczymy o prawo do życia, o prawo do wolności od krwawej tyranii. Martwi nie pomożecie Midlandom. – Magda gniewnie wyrzuciła w górę pięść. – Wybierzcie życie! Przysięgnijcie posłuszeństwo lordowi Rahlowi, a będziecie chronieni przed Nawiedzającymi Sny!

      Zauważyła, że radni gwałtownie dają znaki strażnikom, żeby ją wyprowadzili.

      Zanim zdążyli zareagować, dumnie uniosła głowę i pomaszerowała ku drzwiom. Tłum się rozstępował, robiąc jej przejście niczym osobie mającej władzę i posłuch.

      Niektórzy szeptali podziękowania, kiedy ich mijała.

      Magda, idąc, patrzyła prosto przed siebie i nie okazywała żadnych emocji.

      ROZDZIAŁ 17

      Magda zobaczyła lorda Rahla stojącego nieruchomo tuż za wielkimi drzwiami i obserwującego jej długi marsz. Jego dwaj wielcy, ponurzy gwardziści stali w pobliżu. Mijając wielkie, mahoniowe drzwi, obejrzała się przez ramię i spostrzegła strażników rady – szli za nią, a teraz się zatrzymali, pewni, że naprawdę odchodzi i nie ma zamiaru wrócić.

      W głębi rotundy ujrzała oddziałek lorda Rahla, gotowy bronić go w razie potrzeby. Uświadomiła sobie, że pewnie nie są w dobrym nastroju po tych wszystkich gniewnych wypowiedziach i oskarżeniach przeciwko lordowi Rahlowi, jakie usłyszeli. Żołnierze musieli uznać, że to potencjalnie nieprzyjazne miejsce. Co więcej, już trzech z nich po przybyciu do Wieży zmarło tajemniczą śmiercią. Na znak lorda Rahla opuścili jednak broń.

      W komnatach rady – pomimo nawoływań do spokoju – sytuacja nie wracała do normy. Tłum nie chciał zachowania porządku obrad. Domagał się odpowiedzi na dociekliwe pytania o zagrożeniu ze strony Nawiedzających Sny.

      Magda miała nadzieję, że rada przemyśli sprawę i zrozumie sensowność skorzystania ze sposobu lorda Rahla na ochronę ludzi. Z doświadczenia wiedziała, że rada często dopiero po dalszych namysłach uznawała, że jej sugestie mają sens. Liczyła, że tak będzie i tym razem.

      – Muszę cię przeprosić, lady Searus – powiedział lord Rahl, nisko się kłaniając. – Ogromnie się myliłem.

      – Co do czego? – zapytała, wciąż jeszcze rozgorączkowana, ruszając w dalszą drogę.

      Poszedł razem z nią, czyniąc gest w stronę komnaty rady, w której wrzało. Ludzie pokrzykiwali, domagając się, żeby ich wysłuchano, chcąc wiedzieć, czy niebezpieczeństwo naprawdę jest tak realne.

      – Muszę cię prosić o przebaczenie. Myliłem się, a ty miałaś rację. – Nieco się ku niej nachylił, unosząc brew. – Przekonałem się, że przez te krótkie włosy nie masz żadnego statusu i że stałaś się łagodna jak owieczka.

      Ta kpiąca uwaga rozładowała gniew Magdy. Nie mogła się nie uśmiechnąć.

      – Cóż, prawda jest prawdą bez względu na status.

      Obejrzał się przelotnie ku komnatom rady.

      – Myślę, niestety, że to wygarnięcie prawdy przysporzyło ci wrogów.

      Magda przestała się uśmiechać.

      – Dzisiaj omal dwa razy nie umarłam. Za drugim razem ty mnie sprowadziłeś z powrotem, kiedy już przechodziłam przez zasłonę do świata umarłych. Prawie byłam w objęciach dobrych duchów. Umarłabym, gdybyś mnie nie ściągnął do świata żywych. Teraz każda przeżyta chwila jest darem. A inni mogliby mnie tylko zawrócić tam, gdzie powinnam się znaleźć… Skoro mam żyć, będzie to życie skromne, pozbawione blichtru.

      – Mylisz СКАЧАТЬ