Panorama współczesnej filozofii. Отсутствует
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Panorama współczesnej filozofii - Отсутствует страница 39

Название: Panorama współczesnej filozofii

Автор: Отсутствует

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Философия

Серия:

isbn: 978-83-011-8700-2

isbn:

СКАЧАТЬ – obok formalnego pojęcia istnienia – istotnym składnikiem „łatwej ontologii” jest „łatwe wnioskowanie”. Zdaniem Thomasson jest to prosta, ale nader ważna konsekwencja obowiązywania przedstawionej formalnej reguły użycia słowa „istnieje”. Według Thomassona (2015, s. 116) z formuły tej wynika mianowicie, że jeśli warunki zastosowania terminu „K” są spełnione, mówiący jest upoważniony do stwierdzenia, że istnieją przedmioty, do których ten termin się odnosi. Krótko mówiąc, poprawne użycie terminu „K” upoważnia do stwierdzenia „K istnieje” (Thomasson 2015, s. 91).

      Strategiczny cel Thomasson pokazują przykłady „łatwego wnioskowania” w sprawach istnienia. Stwierdzenie, że „w restauracjach istnieją cząsteczki uporządkowane na kształt stołów” jest niekontrowersyjne, gdyż uzna je zarówno ontologiczny realista jak i ktoś, kto sądzi, że naprawdę istnieją tylko cząsteczki. Ale kompetentny użytkownik języka, który opanował reguły zastosowania słowa „stół”, jest upoważniony do wywnioskowania z tego stwierdzenia, że istnieje stół i tym samym rozstrzygnięcia ontologicznej dyskusji bez potrzeby studiowania metafizycznej literatury na temat przedmiotów złożonych (Thomasson 2015, s. 129). Podobnie pytanie, „czy istnieją zdarzenia?”, rozstrzygać ma „proste wnioskowanie” typu: „X urodził się w poniedziałek”, więc „urodziny (zdarzenie) miały miejsce w poniedziałek”, a zatem „istnieją zdarzenia”. To samo dotyczy istnienia własności: skoro „sukienka jest czerwona”, więc „sukienka ma własność czerwieni”, zatem „istnieją własności” (Thomasson 2015, s. 130).

      Według oświadczenia Thomasson (2015, s. 83) jej stanowisko ma więc charakter deflacyjny w stosunku do kwestii ontologicznych o tyle, o ile kwestie istnienia (przynajmniej te, które można zaliczyć do pytań wewnętrznych w sensie Carnapa) stają się zbyt łatwe do rozstrzygnięcia, by mogły być przedmiotem poważnej dyskusji. Thomasson wyróżnia dwa sensy, w których kwestie istnienia są łatwe. Jest tak po pierwsze, ponieważ odpowiedź na odnośne pytania polega na odwołaniu się do kompetencji pojęciowej użytkowników języka, ewentualnie powiązanej z prostymi informacjami empirycznymi (Thomasson 2015, s. 113). Pytania te rozstrzyga się przez sprawdzenie, czy spełnione są warunki zastosowania wchodzącego w grę terminu. W drugim sensie kwestie istnienia są łatwe, ponieważ dyskusje ontologiczne można rozstrzygnąć przez zastosowanie trywialnego wnioskowania z niekontrowersyjnych przesłanek (Thomasson 2015, s. 127). Skoro zdaniem autorki na wnioskowanie typu „z poprawnego użycia terminu K wynika, że K istnieje” każdy musi się zgodzić, to większość ontologicznych pytań o istnienie zyskuje twierdzącą odpowiedź.

      Pozytywnym wynikiem rozumowania Thomasson (2015, s. 145) jest „prosty realizm”, przyjmujący, że oprócz rzeczy fizycznych istnieją – między innymi – własności, sądy, liczby i zdarzenia. Jak twierdzi Thomasson (2015, s. 155) ten „prosty realizm” nie różni się od tradycyjnego platonizmu zawartością ontologicznego inwentarza, ale motywacją. Nie akceptuje bowiem istnienia liczb po to, by wyjaśnić przedmiotową stosowalność matematyki, podobnie jak nie utrzymuje, że istnienie własności wyjaśnia możliwość posługiwania się powszechnikami. Przyjmuje się tu tylko wyniki rzekomo trywialnej argumentacji, nie twierdząc jednak, że wnoszą one do naszej wiedzy coś ponad to, co było zawarte w trywialnych przesłankach (zob. Thomasson 2015, s. 156–157). Deflacyjny charakter mają więc zarówno metaontologiczne poglądy Thomasson, trywializujące problematykę istnienia, jak i jej rozstrzygnięcia przedmiotowe, którym odmawia się nie tylko mocy wyjaśniającej, lecz także teoretycznego statusu. Pytanie tylko, czy tak rozumiana ontologia i metaontologia nie są zbyt łatwe, by mogły być akceptowalne.

      3. Uwagi krytyczne

      Krytyczne uwagi na temat przedstawionej formy ontologicznego deflacjonizmu odnoszą się zarówno do słabości dziedziczonych przez Thomasson po pomysłach jej mentorów, przede wszystkim Carnapa, ale także i Quine’a, jak i do decyzji podjętych przez Thomasson już na własną rękę. Wyliczymy je w kilku punktach, starając się oddzielić uwagi dotyczące „łatwej ontologii” od uwag dotyczących jej inspiracji. Poza szczególnego rodzaju formalizacją pojęcia istnienia oraz wysunięciem na pierwszy plan „łatwego wnioskowania” Thomasson nie dodała zresztą znów tak wiele do autorytatywnych rozstrzygnięć Carnapa.

       Błędna strategia. Najwięcej wątpliwości budzi przyjęty przez Thomasson sposób formalizacji pojęcia istnienia. Ogólnie można bowiem stwierdzić, że jest to ten rodzaj formalizacji, który pogłębia zamęt pojęciowy zamiast go pomniejszać. Jeśli łatwo uchwytne kłopoty z pojęciem istnienia biorą się z jego wieloznaczności, to strategia przyjęta przez Thomasson jest postawieniem sprawy na głowie21. Zamiast skłaniać do zastanowienia się nad mylącą rozmaitością znaczeń słowa „istnieje”, formalizacja stara się ją (zresztą bezskutecznie) zniwelować. Przynajmniej do jednego z deflacyjnych celów Thomasson jej formalizacja jest całkowicie zbędna. Jeśli twierdzi się bowiem, że dyskusje ontologiczne opierają się na nieporozumieniach dlatego, że w niektórych z nich stosuje się zbyt wąskie kryteria istnienia, związane tylko z jednym rodzajem przedmiotów (zob. Thomasson 2015, s. 121), to podstawą tej deflacyjnej krytyki nie jest przecież sformalizowana reguła, ale fakt zróżnicowania pojęcia „istnienia”. Dlatego w podkreślanej przez autorkę analogii z deflacyjną teorią prawdy istotne jest przede wszystkim to, że jedna i druga koncepcja w takim stopniu pozbawia rzeczowej treści pojęcie, którym się zajmuje, że traci ono swój opisowy Witz, moc dyskryminacyjną. To znaczy: zarówno rozmaite rodzaje prawdy, jak i różne sposoby istnienia po zabiegu formalizacji przestają się od siebie odróżniać. Co gorsza, niekiedy nie daje się również odróżnić prawdy od nieprawdy i istnienia od nieistnienia. I nic dziwnego, skoro trudno sobie wyobrazić, jak formalizacja tego co wątpliwe bądź wieloznaczne mogłaby przynosić korzyści poznawcze (zob. na ten temat Soin 2001, s. 68 i n.).

      Uzależnienie od warunków zastosowania terminu. Jest zresztą rzeczą niezrozumiałą, dlaczego w formalizacji reguły dotyczącej słowa „istnieje” uzależnia się jego znaczenie od zróżnicowanych warunków zastosowania terminu desygnującego przedmiot, a pomija zróżnicowanie samego pojęcia „istnienia”. Nie jest przecież tak, że reguły dotyczące zastosowania jakiegoś terminu (powiedzmy słowa „pingwin”) są ważniejsze czy bardziej pierwotne niż reguły zastosowania słowa „istnieje”. Uzależnienie zapisane w formule Thomasson jest, jak się zdaje, echem dziedziczonego po Fregem i Carnapie przekonania, że istnienia nie orzeka się o faktach bądź rzeczach, że jest to więc pojęcie „drugiego rzędu”: pogląd ten Thomasson (2015, s. 89 i n.) rozważała, ale w końcu odrzuciła. Jeśli jednak interesujące nas reguły operują na tym samym poziomie, to warunki zastosowania terminu desygnującego istniejący przedmiot w takim samym stopniu wyjaśniają znaczenie „istnieje”, w jakim jego wieloznaczność wpływa na te warunki. Jednocześnie chociaż są to rzeczy ze sobą związane, jednak są także do pewnego stopnia niezależne.

       Rewizyjny charakter formuły i zbyt łatwe wnioskowanie. Wbrew sugestiom Thomasson (2015, s. 124), jej formuła nie jest sprawozdaniem ze zwykłego użycia słowa „istnieje”. W szczególności, nie istnieje w zwykłym sposobie mówienia reguła pozwalająca wnioskować z poprawnego zastosowania jakiegoś terminu, że istnieje jego odpowiednik. Albo – ściślej – nie istnieje taka reguła, w języku, w którym jej nie wprowadziliśmy22. Konkluzja „łatwego wnioskowania” ani nie wynika z jego przesłanek, ani nie jest oczywista, co dobitnie pokazuje sposób, w jaki Wittgenstein, a także Quine traktowali podobne wypowiedzi. Mianowicie: stwierdzenie, że pewna barwa istnieje, znaczy tyle, co: „istnieje coś, co ma ową barwę” (Wittgenstein 1972, § СКАЧАТЬ



<p>21</p>

Kłopoty z pojęciem istnienia w oczywisty sposób wynikają z jego wieloznaczności, skoro prawdziwość stwierdzeń „istnieją liczby”, „istnieją krasnoludki” itd. zależy – między innymi – od tego, jak się w nich rozumie słowo „istnieje”. Na temat argumentów wysuwanych w dyskusji o wieloznaczności pojęcia istnienia zob. Ryle (1951, s. 22–23); Glock (2003, s. 60 i n.); a także Van Inwagen (2009, s. 482 i n.).

<p>22</p>

W części polemicznej musi to przyznać również Thomasson (2015, s. 248 i n., a także s. 321). Z tego punktu widzenia jej książka o „łatwej ontologii” jest realizacją programu rewizyjnej metafizyki postulowanego we wcześniejszym tekście (zob. Thomasson 2009, s. 467).