Firefly Lane (edycja filmowa). Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Firefly Lane (edycja filmowa) - Kristin Hannah страница 15

Название: Firefly Lane (edycja filmowa)

Автор: Kristin Hannah

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788381398442

isbn:

СКАЧАТЬ w nich mama. Miała na sobie sięgającą do ziemi czerwoną aksamitną podomkę, którą kupili jej na gwiazdkę w zeszłym roku.

      – Mogę wejść?

      – Jakbym mogła o tym decydować.

      – Możesz – odpowiedziała cicho mama. – To mogę wejść?

      Kate wzruszyła ramionami, ale przesunęła się, żeby zrobić mamie miejsce.

      – Wiesz, Kate, życie…

      Kate nie zdołała powstrzymać grymasu. Tylko nie kolejna przemowa o życiu.

      Mama zaskoczyła ją, bo się roześmiała.

      – Okej. Żadnych przemów. Może jesteś już na to za duża – przerwała, dostrzegłszy ołtarzyk na komodzie. – Nie robiłaś ich, odkąd Georgia była na chemioterapii. Kto potrzebuje twoich modlitw?

      – Mama Tully ma raka, a ona została z… – Szybko zamknęła usta, przerażona tym, czego omal nie zdradziła. Przez większość życia mówiła swojej matce wszystko, ale teraz miała najlepszą przyjaciółkę i powinna być ostrożniejsza.

      Mama usiadła na łóżku obok Kate, tak jak to zawsze robiły po kłótni.

      – Raka? To spore obciążenie dla dziewczynki w tym wieku.

      – Tully daje sobie radę.

      – Na pewno?

      – Ona daje sobie radę ze wszystkim – odpowiedziała Kate, nie kryjąc dumy.

      – Jak to?

      – Nie zrozumiesz.

      – Jestem za stara, tak?

      – Wcale tak nie powiedziałam.

      Mama delikatnym muśnięciem odsunęła Kate włosy z czoła. Ten dotyk był tak oczywisty jak oddech. Kate zawsze czuła się, jakby miała pięć lat, gdy mama to robiła.

      – Przykro mi, że pomyślałaś, że osądzam twoją przyjaciółkę.

      – I powinno ci być.

      – A tobie jest przykro, bo byłaś dla mnie okropna, prawda?

      Kate nie mogła powstrzymać uśmiechu.

      – Tak.

      – Coś ci zaproponuję. Może zaproś Tully na kolację w piątek?

      – Pokochasz ją. Jestem o tym przekonana.

      – Na pewno – odpowiedziała mama i pocałowała Kate w czoło. – Branoc.

      – Branoc, mamo.

      Kate jeszcze długo po wyjściu mamy i zanurzeniu się domu w nocnej ciszy leżała i nie mogła zasnąć, bo była zbyt podekscytowana. Nie mogła się doczekać zaproszenia Tully na kolację. Potem obejrzą sobie serial I Dream of Jeannie albo zagrają w Operację, albo poćwiczą robienie makijażu. Może Tully będzie nawet chciała zostać na noc. Mogłyby…

      Puk.

      …pogadać o chłopakach i całowaniu, i…

      Puk.

      Kate usiadła. To nie był ani ptak na dachu, ani mysz w ścianie.

      Puk.

      To mały kamyk ciśnięty w szybę!

      Odrzuciła kołdrę, przypadła do okna i szybko je otworzyła.

      Tully stała u niej na podwórzu z rowerem.

      – Złaź – powiedziała, o wiele za głośno, ponaglając ją gestem dłoni.

      – Mam się wymknąć z domu?

      – Yhy.

      Kate nigdy czegoś takiego nie robiła, ale nie mogła się teraz zachować jak tchórz. Fajne dziewczyny łamią reguły i wymykają się z domu w nocy. Przecież to wiadomo. Wiadomo też, że można mieć przez to kłopoty. I właśnie o tym mówiła mama. „Uważaj na siebie, przebywając z Tully Hart”.

      Kate nic to nie obchodziło. Najważniejsza była Tully.

      – Już idę.

      Zamknąwszy okno, poszukała wzrokiem ubrania. Na szczęście ogrodniczki leżały w rogu, starannie złożone pod czarną bluzą. Szybko wyskoczyła z piżamy ze Scooby-Doo i ubrała się, a potem wyszła na korytarz. Gdy mijała sypialnię rodziców, serce biło jej tak mocno, że aż zakręciło jej się w głowie. Schody skrzypiały złowieszczo przy każdym kroku, ale wreszcie się udało. Przy tylnych drzwiach zawahała się na tyle długo, by zdążyć pomyśleć: Mogę mieć przez to kłopoty, i otworzyła drzwi.

      Tully czekała. Trzymała najcudowniejszy rower, jaki Kate kiedykolwiek widziała. Miał kierownicę typu baranek, wąziutkie siodełko na klasycznej ramie i mnóstwo różnych kabelków.

      – Rany – powiedziała.

      Trzeba by naprawdę mnóstwo pracować w wakacje, żeby kupić sobie taki rower.

      – To szosówka – powiedziała Tully. – Babcia dała mi ją w zeszłym roku na gwiazdkę. Chcesz się przejechać?

      – No co ty?! – Kate cicho zamknęła za sobą drzwi. Pod wiatą znalazła swój stary różowy rower z kierownicą w kształcie litery U, ozdobiony kwiecistymi naklejkami, z bananowożółtym siodełkiem i białym wiklinowym koszykiem. Był beznadziejnie niefajny. Rower małej dziewczynki.

      Tully nawet nie zwróciła na to uwagi. Wsiadły i wyjechały rozmiękłym i nierównym podjazdem na asfaltową drogę. Tam skręciły w lewo i przyspieszyły. Na Summer Hill Tully powiedziała:

      – Zobacz. I zrób tak jak ja.

      Zjeżdżały ze wzgórza, jakby miały skrzydła. Włosy Kate powiewały, oczy łzawiły. Czarne drzewa dokoła szeptały na wietrze. Gwiazdy migotały na czarnym aksamicie nieba.

      Tully odchyliła się do tyłu i rozłożyła ramiona. Spojrzała na Kate i powiedziała ze śmiechem:

      – Spróbuj.

      – Nie mogę. Za szybko jedziemy.

      – I o to chodzi.

      – To niebezpieczne.

      – Daj spokój. Wyluzuj, Katie. Bóg kocha odważnych. – I cicho dodała: – Zaufaj mi.

      Teraz Kate nie miała wyboru. Zaufanie to element przyjaźni; Tully nie będzie się zadawać z cykorem.

      – No dalej – powiedziała Kate sama do siebie, siląc się na stanowczość.

      Wzięła głęboki oddech, odmówiła modlitwę i rozpostarła ramiona.

      I pofrunęła. Żeglowała przez nocne niebo w dół wzgórza. СКАЧАТЬ