Firefly Lane (edycja filmowa). Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Firefly Lane (edycja filmowa) - Kristin Hannah страница 12

Название: Firefly Lane (edycja filmowa)

Автор: Kristin Hannah

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788381398442

isbn:

СКАЧАТЬ ją idiotką, ale cisza trwała i trwała. Tully nie mogła już tego wytrzymać. Spojrzała w bok.

      – Wszystko w porządku? – zapytała cicho Kate.

      Tych parę słów sprawiło, że Tully przeżyła wszystko na nowo. Łzy napłynęły jej do oczu i świat się rozmazał.

      A Kate znowu ją przytuliła. Tully pozwoliła, by ktoś ją pocieszał po raz pierwszy, odkąd była małym dzieckiem. Gdy się wreszcie odsunęła, spróbowała się uśmiechnąć.

      – Będziesz cała mokra.

      – Powinnyśmy komuś powiedzieć.

      – Nie ma mowy. Powiedzą, że to moja wina. To będzie nasz sekret, okej?

      – Okej. – Kate zmarszczyła brwi, gdy to mówiła.

      Tully otarła oczy i zaciągnęła się papierosem.

      – Dlaczego jesteś dla mnie taka miła?

      – Wydawało mi się, że jesteś samotna. A ja wiem, jakie to uczucie.

      – Naprawdę? Ale ty masz rodzinę.

      – Oni muszą mnie lubić – westchnęła Kate. – Ale w szkole wszyscy traktują mnie tak, jakbym była trędowata. Miałam przyjaciółki, ale… Pewnie nie masz bladego pojęcia, o czym mówię. Jesteś taka popularna.

      – To tylko znaczy, że wielu ludziom wydaje się, że mnie znają.

      – Chciałabym tak.

      Zapadła cisza. Tully dokończyła papierosa i zgasiła go. Były tak różne, ona i Kate, tak pełne kontrastów, jak to ciemne pole skąpane w blasku księżyca, a rozmawiało się z nią tak łatwo. Tully omal się nie uśmiechnęła i to w najgorszą noc w swoim życiu. To naprawdę było coś.

      Przez następną godzinę siedziały i od czasu do czasu się odzywały, ale głównie milczały. Nie powiedziały nic szczególnie ważnego ani nie zdradziły sobie już żadnych sekretów.

      Wreszcie Kate ziewnęła, a Tully wstała.

      – Będę spadać.

      Zeszły z ganku i ruszyły do drogi. Kate zatrzymała się przy skrzynkach pocztowych.

      – No to na razie.

      – Na razie.

      Tully stała przez chwilę nieruchomo, czując się niezręcznie. Chciała objąć Kate, może przytulić się do niej i powiedzieć, jak bardzo jej tej nocy pomogła, ale nie miała odwagi. Dzięki matce dobrze wiedziała, co znaczy podatność na zranienie, i czuła się zbyt krucha, by zaryzykować poniżenie. Odwróciła się i ruszyła do domu. Gdy była w środku, poszła prosto pod prysznic. Tam, pod strugami gorącej wody, pomyślała o tym, co się stało tego wieczoru – do czego dopuściła, bo tak bardzo chciała być cool – i rozpłakała się. Gdy skończyła, a płacz uwiązł jej w gardle niczym twardy supeł, starannie schowała wspomnienie tej nocy. Upchnęła je gdzieś w głębi razem z pamięcią o tych czasach, gdy Chmura ją porzuciła, i natychmiast zaczęła o nim zapominać.

      5

      Po odejściu Tully Kate długo nie mogła zasnąć. Wreszcie odrzuciła kołdrę i wstała z łóżka.

      Na dole znalazła to, czego potrzebowała: małą figurkę Matki Boskiej, wotywną świecę w czerwonym szklanym lichtarzyku, pudełko zapałek i stary różaniec babci. Zabrała wszystko do siebie na górę, urządziła ołtarzyk na komodzie i zapaliła świeczkę.

      – Ojcze Niebieski – zaczęła się modlić z pochyloną głową i złożonymi dłońmi – czuwaj proszę nad Tully Hart i pomóż jej w tym trudnym czasie. I ulecz, proszę, jej mamę z raka. Wiem, że możesz im pomóc. Amen. – Odmówiła kilka zdrowasiek, a potem wróciła do łóżka.

      Jednak wierciła się i przekręcała z boku na bok przez całą noc, śniąc o spotkaniu z Tully i zastanawiając się, co się wydarzy rano. Czy powinna zagadać dziś do Tully w szkole, uśmiechnąć się do niej? A może miała udawać, że nic się nie zdarzyło? Popularnością wśród rówieśników rządzą ścisłe reguły, tajemne kody zapisane niewidzialnym atramentem, które potrafią odczytać tylko takie dziewczyny jak Tully. Kate wiedziała jedynie, że nie chce popełnić błędu ani się ośmieszyć. Zdawała sobie sprawę, że czasem popularne dziewczyny kumplują się w sekrecie z dziwadłami – uśmiechają się do nich i mówią „cześć”, gdy nie są w szkole albo jeśli ich rodzice się przyjaźnią. Może tak właśnie będzie z nią i z Tully?

      Ostatecznie przestała próbować zasnąć i wstała. Włożyła szlafrok i zeszła na dół. W salonie tata spojrzał na nią znad gazety i uśmiechnął się.

      – Dzieńdoberek, Katie Scarlett. Chodź tu i uściskaj swojego staruszka.

      Usiadła mu na kolanach i przyłożyła policzek do szorstkiej wełny koszuli.

      Tata wsunął jej kosmyk włosów za ucho. Widziała, że jest zmęczony. Tak ciężko pracował, biorąc po dwie zmiany w fabryce Boeinga, żeby mogli pozwolić sobie na coroczny wyjazd na kemping.

      – Co tam w szkole?

      Zawsze o to pytał. Kiedyś, dawno temu, odpowiedziałaby mu. Powiedziałaby: „Nie za dobrze, tato”. I poczekała na jakąś radę, pocieszenie czy cokolwiek z jego strony. Jednak taka reakcja nie następowała. Tata słyszał to, co chciał usłyszeć, a nie to, co ona mówiła. Mama twierdziła, że to dlatego, że pracuje w fabryce tyle godzin.

      Kate mógł irytować ten brak uważności, ale tak naprawdę sprawiał, że kochała ojca jeszcze bardziej. Nigdy na nią nie krzyczał, nie kazał być ostrożną ani nie przypominał, że sama jest odpowiedzialna za własne szczęście. W tym specjalizowała się mama. Tata po prostu kochał ją po cichu, bez względu na wszystko.

      – Dobrze – odpowiedziała, potwierdzając kłamstwo uśmiechem.

      – No a jakżeby inaczej? – odparł, całując ją w skroń. – Jesteś najładniejszą dziewczyną w mieście, co? A twoja mama dała ci imię po największej literackiej bohaterce wszech czasów.

      – Tak, bo ja mam mnóstwo wspólnego ze Scarlett O’Harą.

      – Zobaczysz – powiedział ojciec, chichocząc. – Jeszcze kawał życia przed tobą, panienko.

      Spojrzała na niego.

      – Myślisz, że będę ładna, jak dorosnę?

      – Ach, Katie – odparł. – Już teraz jesteś pięknością.

      Wzięła te słowa i schowała pieczołowicie w kieszeni jak kolorowe, polerowane kamyczki. Od czasu do czasu, gdy szykowała się do szkoły, czuła je, obracała w palcach.

      Zanim była ubrana i gotowa do wyjścia, dom opustoszał. Autobus rodziny Mularkeyów wyjechał z bazy.

      Była tak zdenerwowana, że przyszła na przystanek za wcześnie. Każda mijająca minuta zdawała się trwać wieczność, a Tully СКАЧАТЬ