Niespokojna krew. Роберт Гэлбрейт
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niespokojna krew - Роберт Гэлбрейт страница 20

Название: Niespokojna krew

Автор: Роберт Гэлбрейт

Издательство: PDW

Жанр: Ужасы и Мистика

Серия: Cormoran Strike prowadzi śledztwo

isbn: 9788327160645

isbn:

СКАЧАТЬ czasową, ponieważ skoro policja nie rozwiązała tej sprawy w ciągu blisko czterdziestu lat… Mogliby państwo szukać przez kolejne czterdzieści i też nic nie ustalić.

      – To prawda – przyznał Strike. – Zatem…

      – Myślałyśmy o roku – powiedziała Anna drżącym głosem. – Co pan o tym… Czy to brzmi rozsądnie?

      – Zaproponowałbym to samo – odrzekł Strike. – Szczerze mówiąc, nie sądzę, żebyśmy zdołali wiele ustalić w czasie krótszym niż dwanaście miesięcy.

      – Czy na początek potrzebuje pan ode mnie czegoś jeszcze? – spytała Anna, zdenerwowana i jednocześnie podekscytowana.

      – Na pewno coś mi przyjdzie do głowy – odparł Strike, wyjmując notes, by sprawdzić jedno imię – ale dobrze byłoby porozmawiać z pani ojcem i Cynthią.

      W telefonie zapadła cisza. Strike i Robin spojrzeli na siebie.

      – Wątpię, żeby to było możliwe – powiedziała Anna. – Przykro mi, ale jeśli mój ojciec się o tym dowie, zapewne nigdy mi nie wybaczy.

      – A Cynthia?

      – Rzecz w tym – rozległ się głos Kim – że ostatnio ojciec Anny słabo się czuje. Z nich dwojga Cynthia ma do tej sprawy rozsądniejsze podejście, ale na pewno nie będzie teraz chciała denerwować Roya.

      – No cóż, trudno. – Strike uniósł brwi i spojrzał na Robin. – Na razie najważniejsze będzie zdobycie policyjnych akt sprawy. Tymczasem prześlę paniom mejlem naszą standardową umowę. Proszę ją wydrukować, podpisać i odesłać, a my weźmiemy się do pracy.

      – Dziękuję – powiedziała Anna.

      – To by było na tyle – dodała po chwili Kim.

      Rozłączyły się.

      – No, no – odezwał się Strike. – Nasza pierwsza nierozwiązana sprawa sprzed lat. Zapowiada się ciekawie.

      – I mamy na nią rok – zaznaczyła Robin, włączając się do ruchu na autostradzie.

      – Przedłużą termin, jeśli wpadniemy na jakiś trop – powiedział Strike.

      – Powodzenia – odparła sardonicznie Robin. – Wygląda na to, że Kim jest gotowa dać nam rok, żeby mogła oznajmić Annie, że zrobiły wszystko, co możliwe. Założę się o piątaka, że nie będzie mowy o żadnym przedłużeniu terminu.

      – Przyjmuję zakład – powiedział Strike. – Jeśli będzie choć cień jakiegoś tropu, Anna będzie chciała sprawdzić go do końca.

      Reszta podróży upłynęła im na rozmowie o czterech dochodzeniach prowadzonych aktualnie przez agencję, i tak dojechali aż na koniec Denmark Street, gdzie Strike wysiadł.

      – Cormoran – dodała Robin, gdy wyjął torbę podróżną z tyłu land rovera – na biurku masz wiadomość od Charlotte Campbell. Zadzwoniła wczoraj i prosiła, żebyś do niej oddzwonił. Powiedziała, że ma coś, czego chcesz.

      Przez krótką chwilę Strike tylko patrzył na Robin, a na jego twarzy malowała się niemożliwa do rozszyfrowania mina.

      – Dobra. Dzięki. No to do zobaczenia jutro. Nie, nie jutro – natychmiast się poprawił. – Jutro masz wolne. Korzystaj.

      Trzasnąwszy tylnymi drzwiami, pokuśtykał ze spuszczoną głową i torbą na ramieniu w stronę agencji, a w land roverze została wyczerpana Robin, która wciąż nie wiedziała, czy Strike chce tego, co miała Charlotte Campbell, czy jednak nie.

      CZĘŚĆ DRUGA

      Wnet przyszła jesień w żółć przyozdobiona […].

      Edmund Spenser

      The Faerie Queene

      8

      Z tej bezecnej księgi straszne rzeczy czytał […].

      Edmund Spenser

      The Faerie Queene

      Gdy Strike i Robin przekazali klientce wieść o bigamii Kępiastego, blada kobieta, którą od niedawna nazywali Drugą Panią Kępiastą, przez kilka minut siedziała w milczeniu. Tego ranka w jej małym, lecz uroczym domu w centrum Windsoru było cicho – syn i córka poszli już do szkoły – a przed przybyciem detektywów kobieta posprzątała: w powietrzu wisiał zapach pronto, na dywanie widać było ślady odkurzacza. Na wypucowanym stoliku do kawy leżało dziesięć zdjęć Kępiastego zrobionych w Torquay, bez tupecika. Wychodził roześmiany z pizzerii z nastoletnimi chłopcami bardzo podobnymi do jego dzieci w Windsorze, obejmując ramieniem uśmiechniętą kobietę, która mogłaby być starszą siostrą klientki Strike’a.

      Robin, doskonale pamiętająca, jak się poczuła, gdy w swym małżeńskim łóżku znalazła kolczyk z brylantem należący do Sarah Shadlock, mogła się tylko domyślać skali uczuć: bólu, upokorzenia i wstydu, kryjących się za napiętą twarzą tej kobiety. Strike wypowiadał konwencjonalne słowa pocieszenia, lecz Robin postawiłaby wszystkie pieniądze, jakie miała na koncie, że pani Kępiasta w ogóle go nie słucha, i niebawem utwierdziła się w tym przekonaniu, ponieważ ich klientka nagle wstała, trzęsąc się tak bardzo, że Strike urwał w połowie zdania i również podźwignął się na nogi, w razie gdyby trzeba było ją złapać. Ona jednak minęła go rozdygotana i wyszła z pokoju. Wkrótce usłyszeli, jak otwierają się drzwi wejściowe i zobaczyli ją przez firankę, gdy z kijem golfowym w ręce zbliżała się do czerwonego audi Q3 zaparkowanego przed domem.

      – O kurde – powiedziała Robin.

      Zanim do niej podbiegli, Druga Pani Kępiasta zdążyła roztrzaskać przednią szybę i zrobić kilka głębokich wgnieceń w dachu samochodu. W oknach pojawili się sąsiedzi, a w domu naprzeciwko dwa pomeraniany szaleńczo ujadały za szybą. Gdy Strike chwycił metalowy kij, który kobieta ściskała w dłoni, pani Kępiasta bluznęła na niego, próbowała mu go wyrwać, a na koniec wybuchnęła płaczem.

      Robin objęła klientkę ramieniem i poprowadziła z powrotem do domu, a Cormoran zamykał pochód z kijem golfowym w ręku. W kuchni Robin poleciła Strike’owi zaparzyć mocną kawę i poszukać brandy. Za radą Robin pani Kępiasta zadzwoniła do brata i ubłagała go, żeby przyjechał, i to szybko, lecz gdy się rozłączyła i zaczęła skrolować w poszukiwaniu numeru Kępiastego, Robin wyszarpnęła komórkę z jej wymanikiurowanej dłoni.

      – Oddawaj! – wrzasnęła pani Kępiasta z szałem w oczach, gotowa do bójki. – Ten drań… ten drań… Chcę z nim porozmawiać… Oddawaj!

      – Zły pomysł – powiedział Strike, stawiając przed nią kawę i brandy. – Już udowodnił, że jest mistrzem w ukrywaniu przed panią pieniędzy i aktywów. Potrzebuje pani zajebiście dobrego adwokata.

      Zostali z klientką, dopóki nie przyjechał jej brat, ubrany w garnitur kierownik działu HR. Był poirytowany, ponieważ musiał się zwolnić z pracy. Zanim załapał, co się do niego mówi, minęło tyle czasu, że Strike o mało nie dostał szału, a Robin poczuła, że trzeba interweniować, СКАЧАТЬ