Название: Niespokojna krew
Автор: Роберт Гэлбрейт
Издательство: PDW
Жанр: Ужасы и Мистика
Серия: Cormoran Strike prowadzi śledztwo
isbn: 9788327160645
isbn:
Na chwilę zapadła cisza.
– Okropna sprawa – powiedziała Robin.
– Tak – przyznała Kim, znów kładąc dłoń na kolanie Anny. – Całkowicie rozumiem pragnienie Anny, żeby to wszystko wyjaśnić, oczywiście, że je rozumiem. Ale czy to rozsądne… – zaczęła, przenosząc wzrok z Robin na Strike’a. – Tylko proszę nie myśleć, że próbuję państwa urazić: czy to rozsądne myśleć, że po tylu latach osiągniecie coś, czego nie udało się osiągnąć policji?
– Rozsądne? – powtórzył Strike. – Nie.
Robin zauważyła, jak Anna spuszcza duże oczy, do których gwałtownie napływają łzy. Było jej rozpaczliwie żal tej kobiety, lecz jednocześnie szanowała uczciwość Strike’a, która, jak się zdawało, zrobiła wrażenie także na sceptycznej Kim.
– Powiem otwarcie – podjął Strike, taktownie skupiając wzrok na notatkach, dopóki Anna nie skończyła wycierać oczu wierzchem dłoni. – Myślę, że są spore szanse, że zdobędziemy stare policyjne akta, ponieważ mamy niezłe dojście w stołecznej policji. Możemy znowu przesiać dowody, w miarę możliwości skontaktować się ponownie ze świadkami i ogólnie rzecz biorąc, upewnić się, że gruntownie zbadano wszystkie ewentualności. Ale bardzo prawdopodobne, że po tak długim czasie nie uda nam się znaleźć niczego więcej, niż znalazła policja, a poza tym będziemy musieli stawić czoła dwóm poważnym przeszkodom. Po pierwsze, brakowi dowodów z dziedziny medycyny sądowej. Z tego, co zrozumiałem, nigdy nie znaleziono żadnych śladów pani matki, zgadza się? Żadnych elementów garderoby, biletu autobusowego. Niczego.
– To prawda – mruknęła Anna.
– Po drugie, jak sama pani zauważyła, wiele osób związanych z pani matką, które tamtego wieczoru mogły coś zauważyć, prawdopodobnie już nie żyje.
– Wiem – powiedziała Anna i lśniąca łza spłynęła po jej nosie na stolik z pleksiglasu. Kim wyciągnęła rękę i objęła ją ramieniem. – Może to dlatego, że kończę czterdzieści lat – dodała Anna, pociągając nosem – ale nie mogę znieść myśli, że umrę, nie dowiedziawszy się, co się wtedy stało.
– Rozumiem to – powiedział Strike – ale nie chcę składać obietnic, których prawdopodobnie nie będę mógł spełnić.
– Czy w późniejszych latach pojawiły się jakieś nowe tropy albo dokonał się postęp w sprawie? – spytała Robin.
Tym razem odpowiedziała Kim. Wydawała się trochę wstrząśnięta nieskrywanym cierpieniem Anny i dalej ją obejmowała.
– Nic o tym nie wiemy, prawda, Annie? Zresztą każda tego typu informacja trafiłaby pewnie do Roya, ojca Anny. A on raczej by jej nam nie przekazał.
– Mój ojciec zachowuje się, jakby nic się nie stało, to jego sposób radzenia sobie z tą sytuacją – powiedziała Anna, wycierając łzy. – Udaje, że moja matka w ogóle nie istniała, ale pomija przy tym niewygodny fakt, że gdyby rzeczywiście tak było, ja też bym nie istniała. Mogą mi państwo wierzyć lub nie – ciągnęła – ale najbardziej dręczy mnie myśl, że mogła po prostu odejść z własnej woli i nigdy nie wrócić, że nigdy nie chciała się dowiedzieć, jak sobie radzę, ani dać nam znać, gdzie się podziewa. Właśnie to najtrudniej mi znieść. Babcia ze strony ojca, której nigdy nie kochałam – była jedną z najpodlejszych kobiet, jakie kiedykolwiek znałam – postanowiła podzielić się ze mną przeświadczeniem, że w głębi duszy zawsze uważała, że moja matka po prostu uciekła. Że nie lubiła być żoną i matką. To zraniło mnie bardziej, niż potrafię wyrazić: myśl, że moja matka byłaby gotowa skazać kogoś na horror domysłów dotyczących tego, co się z nią stało, i nigdy by nie sprawdziła, co słychać u jej córki… Jeśli Dennis Creed ją zabił – powiedziała – to oczywiście straszne, okropne, ale ta historia miałaby koniec. Mogłabym przejść żałobę, zamiast żyć z myślą, że ona gdzieś tam jest, że żyje pod innym nazwiskiem, gwiżdżąc na to, co się z nami wszystkimi stało.
Na chwilę zapadła cisza, w której Strike i Robin pili kawę, Anna pociągała nosem, a Kim wstała z kanapy, by oderwać kawałek papierowego ręcznika, który następnie podała żonie.
Do pokoju wszedł drugi ragdoll. Omiótł ludzi lekceważącym spojrzeniem, po czym położył się i wyciągnął w plamie słońca.
– To Lacey – powiedziała Kim, gdy Anna wycierała twarz. – W zasadzie nie lubi nikogo, nawet nas.
Strike i Robin znowu się uprzejmie roześmiali.
– Jak by to miało wyglądać? – spytała niespodziewanie Kim. – W jaki sposób naliczają państwo opłaty?
– Kasujemy za godzinę – odrzekł Strike. – Raz w miesiącu dostawałyby panie szczegółowy rachunek. Mogę przesłać mejlem nasze aktualne stawki – zaproponował – ale przypuszczam, że przed podjęciem decyzji będą panie chciały to wszystko porządnie przedyskutować.
– Tak, zdecydowanie tak – powiedziała Kim, lecz podając Strike’owi swój adres mejlowy, znowu spojrzała z zatroskaniem СКАЧАТЬ