Powrót. Kathryn Croft
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Powrót - Kathryn Croft страница 9

Название: Powrót

Автор: Kathryn Croft

Издательство: PDW

Жанр: Триллеры

Серия:

isbn: 9788380538047

isbn:

СКАЧАТЬ Co ona tak ciągle zapisuje? Myślałam, że nikt nas nie będzie osądzał.

      – A czy rozważaliście zapłodnienie in vitro?

      Jestem gotowa na to pytanie, spodziewałam się go.

      – Nie możemy liczyć na refundację, bo nie staramy się wystarczająco długo. A ponieważ właściwie udawało nam się zachodzić w ciążę, tylko nie zdołałam żadnej donosić, lekarz powiedział, że sztuczne zapłodnienie prawdopodobnie by nie pomogło. Jesteśmy tu dziś, bo zdecydowaliśmy się pójść tą drogą. Nie chcemy przechodzić przez ból związany z kolejnymi poronieniami.

      Aiden ściska moją dłoń.

      – Dużo o tym myśleliśmy i tak naprawdę nie obchodzą mnie geny ani nic. Patrzę na moich rodziców i wcale mi nie przeszkadza, że nie łączą nas więzy krwi. Są naprawdę niesamowici i od początku stanowili dla mnie wzór. A my w ostatecznym rozrachunku po prostu chcemy zostać rodzicami. Słyszeć ten cieniutki głosik wołający do nas „mamusiu” i „tatusiu”. – Dla obcej osoby to mogłoby zabrzmieć jak starannie wyreżyserowana kwestia, ale ja wiem, że Aiden naprawdę tak myśli.

      Zawsze mi to powtarzał, a to, jak się zachowuje w obecności dzieci przyjaciół, tylko potwierdza jego intencje.

      – Okej – mówi Casey. – Wygląda na to, że oboje się ze wszystkim pogodziliście. Ale jesteście jeszcze młodzi. – Zerka w papiery. – Trzydzieści jeden i trzydzieści pięć lat. Jesteście pewni, że próbowaliście już wystarczająco długo?

      – Tak – mówimy jednocześnie.

      Casey zwraca się do mnie.

      – A co, gdybyśmy rozpoczęli proces adopcyjny, a ty zaszłabyś w ciążę?

      Już mam odpowiedzieć, gdy Aiden mnie uprzedza.

      – To niczego by nie zmieniło. Po prostu zrobilibyśmy miejsce dla dwójki dzieci w naszym życiu. I tak zawsze chcieliśmy mieć ich więcej.

      Mówi to z całkowitą pewnością siebie, chociaż jestem przekonana, że nigdy nie dyskutowaliśmy na ten temat. Nie mieliśmy odwagi myśleć o więcej niż jednym dziecku.

      – Pochodzę z dużej rodziny – ciągnie Aiden. – Troje adoptowanego rodzeństwa – wszyscy mieszkają teraz za granicą – i mnóstwo kuzynów, więc sam zawsze chciałem mieć dużą rodzinę. Jestem przyzwyczajony do chaosu, jaki się z tym wiąże.

      W całkowitym kontraście do mnie i mojego życia, gdy dorastałam.

      Casey znowu zwraca się do mnie, a ja uświadamiam sobie, że ledwie się odzywam w trakcie tej rozmowy.

      – A ty, Farrah?

      – Jestem jedynaczką.

      Kiwa głową.

      – Rozumiem. Mam kilkoro znajomych, którzy dorastali bez rodzeństwa i albo uważają, że to było wspaniałe, bo rodzice poświęcali im całą uwagę, albo czuli się samotni.

      To nie jest pytanie, a jednak wyczuwam, że czeka na odpowiedź, na moją opinię na ten temat. Bez osądzania, oczywiście.

      – Właściwie to często czułam się odizolowana. Ale to przede wszystkim dlatego, że mój tata zmarł, gdy byłam mała, a mama pracowała do późna, ucząc gry na pianinie, więc zawsze bawiłam się sama. – Nie jestem pewna, dlaczego czuję potrzebę dzielenia się tymi szczegółami, skoro mogłam po prostu stwierdzić, że nie miałam nic przeciwko byciu jedynaczką.

      Wzmianka o mamie przypomina mi, że nie powiedziałam Aidenowi o moich obawach związanych z nią; zauważyłam, że ostatnio zapomina rzeczy, które dopiero co jej mówiłam.

      – Cóż, istnieje wiele sposobów na wychowywanie dzieci – zapewnia nas Casey. – Każda rodzina jest inna. Ale przy adopcji wchodzą w grę jeszcze dodatkowe kwestie, na przykład biologiczni rodzice często nadal są częścią życia dziecka. Jak się z tym czujecie?

      – Tak, dużo o tym myśleliśmy – mówi Aiden, znowu nie dając mi szansy się wypowiedzieć.

      Casey pewnie myśli, że tylko on jest zaangażowany w całą sprawę.

      Patrzy na mnie, ale tylko się uśmiecham.

      – A czy rozważaliście przedział wiekowy dziecka, które chcielibyście adoptować?

      Teraz mam okazję się wykazać.

      – Zdajemy sobie sprawę, że szanse na adoptowanie bardzo małego dziecka są znikome – mówię, udowadniając, że zbadałam temat. – I nam to nie przeszkadza. Idealnie, gdyby to było dziecko poniżej trzeciego roku życia. – Patrzę na Aidena, a on kiwa głową.

      Casey coś notuje.

      – Tak, to prawda. Większość dzieci czekających na nowy dom jest starsza. Niemowlęta rzadko potrzebują adopcji. – Milknie na moment. – W porządku, a co z tożsamością etniczną? Na adopcję czeka dużo dzieci z różnych grup etnicznych i często trudno znaleźć dla nich dom. Wielka szkoda.

      – Och, jest nam wszystko jedno – zapewniam.

      Aiden potwierdza skinieniem głowy.

      – W rzeczywistości i tak nikt nie zna całej prawdy o swoim pochodzeniu, czyż nie? – zauważa. – Badania DNA ujawniają najróżniejsze domieszki krwi nawet u osób, które zupełnie się tego nie spodziewają.

      – Tak – podłapuje Casey. – Właściwie to sama miałam się przebadać. Moja matka jest Maurytyjką, a ojciec był Brazylijczykiem, ale kto wie, co jeszcze odkryję? To bardzo interesujące. – Uśmiecha się i kiwa głową, a ja myślę, że w innych okolicznościach mogłabym ją nawet polubić, ale tutaj, w tym pokoju, czuję tylko, jakby próbowała mnie przyłapać na kłamstwie.

      – Doskonale, w takim razie omówimy dokumenty, które będziecie musieli wypełnić, a ja wyjaśnię, co się potem stanie i ile to wszystko potrwa.

      Zerkam na zegar, zaskoczona, że minęło zaledwie dziesięć minut, od kiedy weszliśmy do tego pokoju. A potem kiwam głową i zgadzam się na różne rzeczy, chociaż w ogóle nie rejestruję tego, co się dzieje.

      – Dobrze się czujesz? – pyta Aiden wieczorem po spotkaniu adopcyjnym. Siedzę zwinięta w kłębek na sofie, z kubkiem herbaty, którą mi zrobił. – Jesteś jakaś nieswoja.

      – Mamy dużo informacji do przetrawienia, czyż nie? W sensie… czy my naprawdę zamierzamy to zrobić?

      – Tak, oczywiście, jeszcze nigdy nie byłem na nic tak gotowy, Farrah. A ty nie? Czy to nie wydaje ci się właściwe?

      Prawda jest taka, że odkąd wyszliśmy z tamtego budynku, coraz bardziej wątpię w to, czy jest to droga, którą powinniśmy obrać. Czy muszę mu o tym powiedzieć i zniszczyć jego marzenia, czy przejść przez to wszystko ze względu na niego? Stracił już nadzieję, że dam mu dziecko, ale ja nie jestem gotowa, by zrezygnować. Dopiero teraz, gdy dotarło do mnie, jak naprawdę wygląda proces adopcyjny, jestem w stanie się do tego przed sobą przyznać. Aiden stanowi idealny przykład tego, że adopcja może się udać, СКАЧАТЬ