Sophie kręci głową.
– Och, Farrah, tak mi przykro. Naprawdę trzymałam kciuki, żeby tym razem się udało. Nie mogę uwierzyć, że znowu do tego doszło. – Zerka na Jaspera leżącego w huśtawce – a może to Jensen?
Mają już niemal pięć miesięcy, a ja wciąż nie potrafię ich odróżnić.
– To nie twoja wina – zapewniam ją. – Proszę, nie czuj się z tego powodu źle.
Wypowiadam takie frazy automatycznie, żeby ludzie nie czuli się skrępowani w moim towarzystwie, ale czy naprawdę tak myślę? Chciałabym, aby tak było, jednak nie jestem tego pewna.
– Wiem – wzdycha Sophie, ocierając odrobinę mleka z podbródka Jaspera albo Jensena. – Ale czuję się okropnie, że sama nie byłam zbyt podekscytowana, gdy się dowiedziałam, że jestem w ciąży.
To niedopowiedzenie. Wciąż pamiętam tamten lunch: weszłam do pokoju nauczycielskiego i zastałam Sophie we łzach. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie, nawet gdy zmagała się z trudnymi uczniami. Nie planowała tego i nie była w stanie się tego podjąć, wyznała mi, płacząc rozpaczliwie. Damien i ona mieli tyle planów, chcieli zrobić tak wiele rzeczy, zanim zostaną rodzicami. To byli właśnie tacy ludzie: para, która nie potrafiła usiedzieć spokojnie w miejscu i spędzała wszystkie szkolne przerwy za granicą. Szlak Inków w Peru był następny na liście.
„Jestem za młoda”, argumentowała, chociaż dość szybko przyznała, że oczywiście trzydzieści dwa lata to wcale nie za młody wiek na posiadanie dziecka. „Ale wiesz, co mam na myśli. Nie jestem gotowa”. Potem mnie objęła i zaczęła przepraszać, mówiąc, jakie to niesprawiedliwe po tym wszystkim, co ja przeszłam.
Mimo wszystko Sophie świetnie się odnalazła w roli matki i wychowywanie dzieci przychodzi jej na pozór bez wysiłku, chociaż urodziła bliźnięta.
– No, ale popatrz teraz na siebie – mówię. – Jesteś wspaniałą mamą i kochasz ich nad życie.
I znowu widzę tę minę: wyrzuty sumienia wymieszane z litością.
– Ale to się stało w najgorszym możliwym momencie, czyż nie? – Przygryza wargę.
Sama właśnie zaliczyłam drugie poronienie, więc trudno mi było znieść jej rewelacje, a jednak wciąż miałam nadzieję. Z samym zachodzeniem w ciążę najwyraźniej nie miałam problemów; to jej donoszenie sprawiało mi trudności. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że po tylu miesiącach wciąż będę się z tym zmagać.
– To, co się ze mną dzieje, to nie twoja wina – mówię jej. Zerkam na Jensena czy Jaspera bawiącego się w huśtawce. Muszę zmienić temat, bo ta rozmowa nie służy żadnej z nas. – Dziwnie się będziesz czuła, gdy wrócisz do szkoły?
Sophie rozumie moją potrzebę skierowania konwersacji na inne tory.
– Naprawdę myślałam, że nie będę mogła się doczekać powrotu do pracy, ale wcale nie mam na to ochoty. Czy to nie dziwne? Kto by pomyślał, że znajdę szczęście w domu, oglądając bajki? Ale minęło pięć miesięcy i wdrożyłam się już w ten tryb. Właściwie to miłe, że nie muszę sobie zawracać głowy robieniem makijażu co rano. I przygotowywać materiałów na lekcje. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale opieka nad bliźniętami jest łatwiejsza niż radzenie sobie z trzydziestoma nastolatkami jednocześnie.
Milknie, gdy dociera do niej, że nie damy rady uciec od tematu dzieci, niezależnie od tego, jak bardzo się staramy. Macierzyństwo to teraz cały jej świat.
– A więc co tam słychać w szkole? – pyta w końcu.
– Nic się nie zmieniło – mówię, chociaż być może zmieniło się wszystko. Nie była w pracy od tak dawna, że nawet nie pamiętam, o czym jej opowiadałam, a o czym nie. – Pomijając tego nowego nauczyciela matematyki, Owena. Wspominałam ci o nim?
– Owszem. – Uśmiecha się znacząco. – Czy wszystkie wolne nauczycielki wciąż się za nim uganiają?
Śmiejemy się obie i przez ułamek sekundy jest tak jak kiedyś. Jak przed moim pierwszym poronieniem, gdy byłam w stanie śmiać się beztrosko, nie czując tego ciężaru, który hamuje teraz wszelkie przejawy radości.
– Chodź, zjedzmy jakiś lunch – mówi Sophie, zrywając się z sofy z jednym z bliźniaków, a potem pochyla się, żeby wyjąć drugiego z huśtawki. – Tym dwóm brzdącom przydałaby się drzemka. Położę ich i zejdę na dół, żeby coś przygotować. Może być omlet i sałatka? Nie sądzę, byśmy mieli coś więcej do jedzenia.
Już wychodzi z salonu, gdy za nią wołam:
– Czuję się okropnie, że tego nie wiem, ale jak ty ich rozróżniasz?
Sophie chichocze.
– To proste, Jensen ma trochę więcej włosów. – Wskazuje na dziecko, które właśnie karmiła. – Ale nie miej wyrzutów sumienia. Damien też wciąż ich myli. – Waha się w progu. – Przepraszam, powinnam była zapytać, czy chcesz wziąć któregoś na ręce? Nie chcę, żebyś myślała, że nie pozwalam ci ich dotykać. Po prostu starałam się szanować twoje uczucia.
– Z przyjemnością – mówię automatycznie i zanim zdążę się nad tym porządnie zastanowić, Sophie umieszcza jedno z dzieci w moich ramionach.
Przez chwilę jego ciężar wydaje mi się dziwny, ale szybko się do niego przyzwyczajam. Chłopczyk wtula się we mnie i zaczyna mi się to wydawać naturalne. Mogłabym zamknąć oczy i udawać, że to moje dziecko.
5
Nietrudno było się dowiedzieć, dokąd przeprowadził się Aiden. Wciąż pracuje w tym samym biurze w Ealing, więc musiałam tylko tam dotrzeć, zanim wyjdzie i śledzić go przez całą drogę do domu. Źle się czułam, naruszając jego prywatność, i nie wiem, co bym zrobiła, gdyby mnie zauważył, ale pragnienie odnalezienia Kayli zwyciężyło.
Nie spodziewałam się, że wciąż będzie mieszkał w Putney. Zakładałam, że z tą dzielnicą wiąże się dla niego zbyt wiele bolesnych wspomnień. Ja sama musiałam uciec jak najdalej stąd.
Stoję po drugiej stronie ulicy i chłonę każdy szczegół jego nowego domu. W niczym nie przypomina edwardiańskiej nieruchomości, którą wspólnie kupiliśmy. To nowoczesny bliźniak, a do tego znacznie mniejszy. Chociaż Aiden nieźle zarabia, nie byłby w stanie samodzielnie spłacać rat kredytu i pokrywać rachunków za tamto miejsce.
W środku pali się światło, więc wiem, że jest w domu, chociaż przez żaluzje nie da się zajrzeć do środka.
Próbuję sobie wyobrazić, co robi teraz Kayla, ale jej obraz zdążył zniknąć z mojej pamięci. Widzę tylko trzymiesięczne dziecko, gapiące się na mnie i oczekujące, że będę wiedziała, co robić, i wszystko naprawię.
Zbliża się dziesiąta wieczorem, więc Kayla na pewno leży już w łóżku. Aiden bez wątpienia surowo pilnuje, żeby chodziła spać o przyzwoitej porze. Ale tak naprawdę nie mam pojęcia, jak teraz wygląda ich życie, jak spędzają wspólnie czas, jakie relacje ich СКАЧАТЬ