Bóg Imperator Diuny. Frank Herbert
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Bóg Imperator Diuny - Frank Herbert страница 20

Название: Bóg Imperator Diuny

Автор: Frank Herbert

Издательство: PDW

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788381887786

isbn:

СКАЧАТЬ

      – A co ci właśnie powiedziałem, Moneo? Starać się znaleźć prawa tworzenia to jak starać się oddzielić rozum od ciała.

      – Coś się jednak zmienia, Panie. Wiem to po sobie!

      „Wie to po sobie! Drogi Moneo. Jest tak bliski…”

      – Dlaczego zawsze szukasz dodatkowych wytłumaczeń, Moneo?

      – Słyszałem, jak mówisz o „ewolucji transformacyjnej”, Panie. Tak głosi napis na twojej cedule doboru. Co jednak z niespodziankami…

      – Moneo! Każda niespodzianka zmienia zasady!

      – Panie, czy nie chodzi ci o ulepszenie gatunku ludzkiego?

      Leto spojrzał na niego posępnie. „Czy jeśli użyję teraz słowa klucza, zrozumie mnie? Być może”.

      – Jestem drapieżnikiem, Moneo.

      – Dra… – Marszałek urwał i pokręcił głową. Pomyślał, że zna znaczenie tego słowa, ale samo słowo nim wstrząsa. Czy Bóg Imperator żartuje? – Drapieżnikiem, Panie?

      – Drapieżnik ulepsza gatunek.

      – Jak to możliwe? Przecież nas nie nienawidzisz.

      – Rozczarowujesz mnie, Moneo. Drapieżnik nie nienawidzi swej ofiary.

      – Drapieżniki zabijają, Panie.

      – Ja zabijam, lecz nie nienawidzę. Ofiara zaspokaja głód. Ofiara jest dobra.

      Moneo zerknął na twarz Leto pod szarym kapturem.

      „Czyżbym przeoczył zjawienie się Czerwia?” – pomyślał.

      Przestraszony, szukał objawów. Olbrzymie cielsko nie drżało, oczy nie były szkliste, bezużyteczne odnóża się nie wykręcały.

      – Odczuwasz głód… czego, Panie? – odważył się zapytać.

      – Ludzkości, która potrafi podejmować naprawdę długookresowe decyzje. Znasz klucz do tego?

      – Mówiłeś o tym nieraz, Panie. To zdolność do zmiany poglądów.

      – Zmiany, tak. A wiesz, co rozumiem przez długie okresy?

      – Dla ciebie muszą to być tysiąclecia, Panie.

      – Moneo, nawet moje tysiąclecia to nędzny błysk wobec nieskończoności.

      – Twoja perspektywa musi się różnić od mojej, Panie.

      – Z pewnego punktu widzenia każdy skończony okres jest krótki, Moneo.

      – Nie ma więc żadnych zasad, Panie? – W głosie Moneo była nuta histerii.

      Leto uśmiechnął się, by złagodzić napięcie.

      – Może poza jedną. Decyzje krótkoterminowe często zawodzą w długich okresach.

      Moneo pokręcił głową z rozczarowaniem.

      – Ale twoja perspektywa, Panie, jest…

      – Czas upływa dla każdego skończonego obserwatora. Nie ma systemów zamkniętych. Nawet ja jestem tylko rozciągniętą, lecz skończoną matrycą.

      Moneo odwrócił wzrok od twarzy Leto i spojrzał w głąb mauzoleum. „Pewnego dnia tu spocznę. Złoty Szlak będzie biegł dalej, ale beze mnie”. To nie miało oczywiście znaczenia. Tylko Złoty Szlak, który mógł wyczuć jako nieprzerwaną ciągłość, tylko on się liczył. Spojrzał znów na Leto, ale nie w jego błękitne w błękicie oczy. Czy w tym olbrzymim ciele naprawdę czai się drapieżnik?

      – Nie rozumiesz funkcji, jaką pełni ten drapieżnik – rzekł Leto.

      Słowa te były dla Moneo wstrząsem, bo pachniały czytaniem w jego myślach. Spojrzał Leto w oczy.

      – Rozum podpowiada ci, że pewnego dnia i mnie spotka jakaś forma śmierci – powiedział Leto. – Nie wierzysz w to jednak.

      – Jak mogę wierzyć w coś, czego nie zobaczę?

      Moneo nigdy nie czuł się bardziej samotny i przestraszony. Do czego zmierza Bóg Imperator? „Zjechałem tu, by omówić sprawy podróży i poznać jego zamiary co do Siony. Czy się ze mną bawi?”

      – Pomówmy o Sionie – powiedział Leto.

      „Znowu czyta w myślach!”

      – Kiedy poddasz ją próbie, Panie? – Długo czekał z tym pytaniem, ale gdy je zadał, zdjął go lęk.

      – Wkrótce.

      – Wybacz, Panie, ale z pewnością wiesz, jak bardzo lękam się o moje jedyne dziecko.

      – Inni przeżyli tę próbę, Moneo. Choćby ty.

      Marszałek dworu przełknął ślinę, wspominając, jak go uczulono na Złoty Szlak.

      – Matka mnie przygotowała. Siona nie ma matki.

      – Ma rybomówne. Ma ciebie.

      – Wypadki się zdarzają, Panie.

      Do oczu Moneo napłynęły łzy.

      Leto odwrócił od niego wzrok. „Jest rozdarty między lojalnością wobec mnie a miłością do Siony. Jaka wzruszająca jest ta troska o potomstwo. Czy on nie widzi, że cała ludzkość to moje jedyne dziecko?”

      – Masz rację – rzekł, skupiając się ponownie na Moneo – że wypadki zdarzają się nawet w moim wszechświecie. Niczego cię to nie uczy?

      – Panie, czy tym razem nie mógłbyś…

      – Moneo! Z pewnością nie chcesz, bym przekazał władzę słabemu zarządcy?

      Mężczyzna cofnął się o krok.

      – Nie, Panie. Oczywiście, że nie.

      – Ufaj więc w siłę Siony.

      Moneo się przygarbił.

      – Zrobię, co powinienem.

      – Siona musi zostać przyuczona do obowiązków Atrydki.

      – Oczywiście, Panie.

      – Czy to nie nasza powinność?

      – Nie zaprzeczam, Panie. Kiedy ją poznasz z nowym Duncanem?

      – Najpierw odbędzie się próba.

      Moneo wbił wzrok w chłodną posadzkę krypty.

      „Często СКАЧАТЬ