Название: Hrabina Cosel
Автор: Józef Ignacy Kraszewski
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
Była samą. Ciekawém okiem zmierzył pokoje, ją, najdrobniejsze otaczające przedmioty. Złość malowała się na bladéj jego twarzy… Anna patrzała nań spokojnie będąc nawykłą do scen podobnych.
– Ciesz-że się pani… – zawołał – byłem tak głupi żem ją tu sprowadził, teraz robią ze mną co chcą… Zawadzam im do intryg, król mnie odprawia precz; muszę jechać za godzinę. Zostaniesz pani samą…
– I cóż to ma znaczyć? – pogardliwie odpowiedziała Hoymowa – czy straży waćpana potrzebuję dla upilnowania mojego honoru?
– Myślę jednak, że mógłbym się przydać tu na coś, choćby dla powstrzymania zuchwalstwa ich i bezwstydu – krzyknął Hoym stukając o stół pięścią. – Nie wyprawialiby mnie, gdybym im nie zawadzał. W tém wszystkiem czuję palce kochanego Fürstemberga, który mi dziś śmiejąc się szydersko tysiąc dukatów zapłacił, a wiem że od króla dostał dziesięć za tę piękną myśl, sprowadzenia tu méj jejmości.
– Hoym! – krzyknęła podnosząc się Anna, któréj oczy zaiskrzyły się – dosyć tych obelg, idź… jedź… rób co chcesz… zostaw mnie w pokoju. Sama się obronić potrafię… Dość tego, powiadam ci, dosyć mi tego.
Hoym zamilkł, ponurym wyrazem osnuła się twarz jego, zegar przypomniał mu nadchodzącą odjazdu godzinę.
– Nie potrzebuję panią ostrzegać, – zawołał – wiesz co ją tu czekać może, dodam tylko że bezcześci nie zniosę… Wolno Vitzthumowi i innym pobłażać, ja nie mam ich dobroduszności.
– Ani jam tak nizko upadła, panie Hoym, – przerwała Anna – jak te panie… Zdradzać nie będę, bobym siebie poniżyła: jeśli życie jeszcze mi nieznośniejszém uczynisz, porzucę cię jawnie i głośno…
Hoym nie odezwał się więcéj. Zdawał się u progu wahać jeszcze, chciał mówić, szarpał znowu perukę, ale tuż pukano do drzwi, królewski posłaniec przypominał mu godzinę odjazdu…
Z zamku śledzono chwilę gdy Hoym będzie przez most przejeżdżał… posłano za nim aby pokryjomu nie ważył się wracać… Wedle ułożonego planu hr. Reuss miała do siebie zaprosić Annę; król mógł tam przybyć niespodzianie, incognito… Vitzthumowa została zaraz wyprawioną potajemnie dla spełnienia téj missyi, ale Anna odmówiła stanowczo. Napróżno zapewniano ją, że nikt w świecie o jéj bytności wiedzieć nie będzie; domyślała się już ułożonego z królem spotkania i wręcz wypowiedziała to siostrze mężowskiéj.
– Jesteś nadto domyślna i ostrożna – rozśmiała się Vitzthum, – ażebym kłamać chciała przed tobą; byćby mogło iż król ciekawy poznać cię bliżéj, a wiedzący o każdym ruchu i kroku… zjawiłby się u Reussowéj. A jeżeli dla nakarmienia téj ciekawości przyjedzie tu do ciebie, do pałacu, cóż zrobisz? Królowi drzwi nie zamkniesz, wszystkie się przed nim otworzą. Przyzwoiciéjże to będzie i piękniéj, gdy sam na sam z tobą spędzi kilka godzin?… Co na to ludzie powiedzą?
Anna pobladła.
– Ale król nie może być tak… – zabrakło jéj wyrazu – tak… natarczywym, król będzie miał wzgląd na sławę moją! to być nie może! toby było…
– Ja ci powiadam że może być wszystko… że król jest znudzony i ciekawy i że nie rozumie oporu i odmowy. Kobiéty nauczyły go uległością swą despotyzmu… Król tu przyjedzie, jeśli ty u Reussowéj nie będziesz…
– Wieszże ty o tém? – spytała Anna – zkąd?
– Ja nie wiem nic ale znam mego pana, – śmiejąc się dziwnie szepnęła Vitzthum – pamiętam pewien wieczór… własnego życia… – To mówiąc westchnęła…
Anna załamała ręce. – A więc tu jak na gościńcu od rozbójników zbrojnym być potrzeba?.. Znajdę sztylet i pistolety… ani żelaza, ani prochu się nie lękam…
Rozdrażnioną wielce Vitzthumowa starała się uspokoić i w śmiech wszystkie strachy obrócić.
– Powinnaś wiedzieć to – rzekła – że August nigdy w życiu żadną przemocą względem kobiéty się nie splamił. To nie jest w jego charakterze… uprzejmy, grzeczny, natarczywy, zbyt jest pięknym i miłym by się do takich środków miał uciekać…
Po długiéj rozmowie Vitzthumowa zdołała ją nakoniec nakłonić aby razem wieczorem do Reussowéj jechały. Z tą tryumfalną wiadomością pobiegła do domu i do przyjaciółki. Fürstemberg ją zaniósł do zamku.
Król zapowiedział że na chwilę pojedzie do ks. Teschen, a powracając ekwipaże do zamku odeśle z pochodniami, sam zaś lektyką, którą Fürstemberg miał kazać nagotować, incognito zanieść się każe do hrabinéj Reuss.
Nim opiszemy dalszy przebieg téj wielce, w najważniejszych szczegółach nawet, prawdziwéj historyi; musimy skreślić czytelnikowi, równie wierny wizerunek bohatérki naszéj, Anny hr. Hoymowéj.
Była siérotą, samą na świecie, wyszła za mąż zmuszona a przynajmniéj niechętna… pożycie jéj z mężem wprędce stało się nieznośném, młodość w części już spłynęła męczeńsko. Każda inna w jéj miejscu radaby była skorzystać z nastręczającéj się swobody, świetnego losu choćby nie trwałego, który potém zapewniał wdowieństwo w dostatkach, a może nawet małżeństwo inne i blaskiem pokrywające obłąd chwilowy; ale Anna wychowaną była w surowych niegdyś zasadach, oburzało ją to lekkomyślne postępowanie tych kobiét, które godziły się na to, by znudzonemu panu za zabawkę służyły. Pojmowała i przypuszczała rozstanie się z nieznośnym Hoymem, bo do niego czuła tylko wstręt i nienawiść, ale nie rozumiała go inaczéj jak skutkiem miłości króla i dla króla i… wiekuistego z nim ślubu…
Ta myśl, gdyby ją była wypowiedziała komu, obudziłaby śmiech tylko… Chcieć zakuć w wiekuiste kajdany człowieka tak płochego jak August, zdawało się czystém niepodobieństwem. Anna widząc go rozdzielonym z żoną, rozumiała że to jest możliwém.
Król był pięknym, starał się być miłym, po Hoymie mógł się jéj podobać bardzo; blask korony i potęgi dodawał mu uroku, nie dziw téż że Anna miała dlań sympatyą, że jéj serce uderzyło. Pomimo iż czuła że z nimby być mogła szczęśliwą nie przypuściła na chwilę, aby to szczęście inaczéj jak małżeństwem i przysięgą urzeczywistnić się mogło…
W tych kilkunastu godzinach jakie od balu upłynęły, wśród wyraźnego zewsząd nacisku intryg mających na celu zbliżenie jéj do Augusta, Anna rozmyślała, zastanawiała się, ważyła i powiedziała sobie:
– Mogę być jego, lecz muszę być СКАЧАТЬ