Hrabina Cosel. Józef Ignacy Kraszewski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hrabina Cosel - Józef Ignacy Kraszewski страница 16

Название: Hrabina Cosel

Автор: Józef Ignacy Kraszewski

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ – dokończył król. – Hoymowi powiedziéć trzeba, ażeby się nie ważył żony z Drezna zabiérać. Nadzwyczaj miła… trochę jeszcze dzika, ale to przejdzie z czasem.

      Hoym spoglądał zdaleka… Jemu najtrudniéj było odgadnąć myśli Anny, do któréj teraz z pośpiechem nadbiegły hr. Reuss, panna Hülchen i Vitzthumowa, otaczając ją kołem.

      Król spostrzegł to dworowanie i ruszył ramionami.

      – Już się kłaniają wschodzącemu słońcu – szepnął do Fürstemberga – lecz boję się bardzo, żeby się nie zawiodły intrygantki. Fürstchen spojrzał zdziwiony.

      – I ty się mylisz i one się mylą – rzekł August spokojnie nachylając się mu do ucha. – Hoymowa śliczną jest, od stóp do głów ją egzaminowałem: posąg grecki ożywiony… ale nadto energiczna i bystra i zbytby panować chciała. Kilka dni miłego z nią stosunku to dosyć… nie dobijam się o nic więcéj. Piękność mnie nęci – charakter przeraża.

      Fürstemberg stanął mocno zdziwiony, król poszedł daléj.

      W czasie tych scen nikt nie zwracał uwagi na głowę bladą młodego człowieka, która górowała we drzwiach po nad ściśniętym tym tłumem. Oczy jéj niespokojne chodziły za każdym krokiem Anny, a gdy król zbliżał się do niéj, zapalały się ogniem strasznym i drgały w powiekach. Hoymowa kilka razy wzrokiem potoczyła po sali i nie dostrzegła tego nieszczęśliwego w tłumie co ją otaczał. Dopiero po odejściu króla odetchnąwszy nieco swobodniéj, zadumana, przyglądając się ludziom co ją otaczali… przypadkiem dojrzała… Zaklikę. Poznała go.

      Wzrok jéj zatrzymał się na twarzy bladéj długo i pobladła sama zmieszana nieco. Niepewna czy się nie myli, spojrzała znowu… znalazła oczy wlepione jeszcze w siebie… Nie było wątpliwości, milczący jéj wielbiciel z Laubegast przywlókł się aż tu za nią. W wyrazie jego twarzy zdawała się czytać politowanie, smutek, trwogę.

      Ta głowa nieznajomego niepokoiła ją sobą… co chwila biegła oczyma szukać jéj, pragnąc ażeby znikła, i znajdowała jak kamienną, jak do muru przyrosłą, jakby trupią, zawieszoną u góry z tym wyrazem litości i strachu. Dlaczego biédne to oblicze jakiegoś włóczęgi więcéj ją zajęło niż jaśniejące królewskie, niż nadskakujące jéj dworacze – na to sobie sama odpowiedziéć nie umiała. Czuła że jakiś tajemniczy węzeł przeznaczeń dziwnych łączył ją nicią niewidoczną z tą istotą innego świata…

      Był-li to oczekujący godziny wyroku kat, czy chwili skazania czekająca ofiara, Anna nie wiedziała; lecz mówił jéj głos jakiś wewnętrzny, niepozbyty, dręczący, że między tym nieznanym a nią, snuje się przeznaczeń jakichś przyszłych przepowiednia. Jak groźba, jak widmo tkwiła nad nią ta blada głowa, w któréj oczy łyskały i gasły; stawała się coraz straszniejszą, coraz bardziéj przerażającą… ilekroć wzrok jéj utkwiony w siebie spotkała, dreszcz po niéj przebiegał.

      Śmiała się z siebie, a echo duszy odpowiadało jéj jękiem.

      W takiém usposobieniu zastał ją kwaśny i zżółkły Hoym, który rękę podał do wyjścia. Los chciał, by się właśnie skierowali ku tym drzwiom i tłumowi, po nad którym widziała owo widmo dokuczliwe… Ludzie się rozstępowali przed niemi. W chwili gdy przechodzili próg, spojrzała z trwogą i obok siebie postrzegła przylgniętego do ściany… nieznajomego z Laubegastu. Otarła się prawie o niego z obawą spoglądając nań, chłopak spotkawszy jéj oczy, przypadł jakby nieumyślnie na jedno kolano: czuła jak chwycił kraj sukni jéj i do ust przycisnął. Gdy się zwróciła w tę stronę już go nie było.

      Przed nią stała hr. Reuss i prosiła Hoymów na wieczerzę do siebie, tak uprzejmie, że minister nie umiał odmówić.

      Fürstemberg stał za nią. Pojechali więc z balu wprost do hrabiny, gdzie w małém kółku zwykle najdostojniejsi panowie godzinę jakąś spędzali. Tu królowała owa słynna Egeria Hülchen dojrzałych lat panna, któréj król słuchać lubił i rad jéj zasięgał; tu się gromadzili ci co pragnęli władzy lub chcieli się przy niéj utrzymać. Król August śmiał się z téj kliki, ale niewidzianemi sprężynami władała ona nim i dworem.

      Hrabina Reuss z domu Friesen należała do głównych postaci działających u dworu Augusta II. W jéj domu odbywały się najważniejsze narady tyczące się obalenia jednych a podniesienie drugich faworytów pana; tu przepowiadano nieochybnie łaski jakie miały spotkać piękne panie i przeczuwano najtrafniéj chwilę, gdy niestały król affekta swe miał w inną stronę obrócić.

      Hoym świadomym był dobrze tego, iż hr. Reuss przeczuwając nową faworytę, zawsze zabiegała naprzód by jéj względy i zaufanie pozyskać; raziło go więc nadskakiwanie hrabiny widoczne, każące się domyślać iż w Annie widziała zastępczynię ks. Teschen, okazać jednak gniéw i to że grę zrozumiał, ani mógł ani chciał. Pani Reuss przez pannę Hülchen i swe stosunki miała wpływ ogromny na dworze, narazić ją sobie było to zyskać nieprzyjaciela niebezpiecznego. Udał więc Hoym iż nic nie widzi, nie domyśla się niczego i poszedł na wieczór do Reussowéj.

      Tu towarzystwo w saloniku było ożywione, ale w przyległym gabinecie dopiéro, do którego wsuwały się i wysuwały pani domu, jéj przyjaciółka, Fürstemberg i inne zaufane osoby, cicho mówiono o interesach. Większe kółko rozprawiało o gałgankach, strojach i plotkach, które dla nikogo nie były tajemnicą. Zdaniem powszechném czułość króla dla Teschen, zwiastowała pewne z nią rozstanie. Z wielu względów jednak musiał August II ją oszczędzać. Wiadome były jéj stosunki z Sobieskiemi, pokrewieństwo z Radziejowskim i wpływy jakie w Polsce miała, a tych właśnie król najmocniéj potrzebował.

      W gabinecie Reuss spytała przyjaciela Fürstemberga, o rozmowę z królem, o wrażenie jakie na nim uczyniła Hoymowa.

      – Znam dobrze mego pana – odezwał się Fürstemberg – a szczególniéj jego usposobienia dla kobiét. Hoymowa dumnie mu i ostro się zaprezentowała, trochę go to odstręczyło chwilowo, ale piękność jéj przemawia do jego zmysłów, a zmysły zawsze nad nim biorą prędzéj czy późniéj przewagę; lęka się jéj i tém goręcéj pragnąć będzie… a czego chce, to miéć musi. Hoymowa nie zdaje się skłonną do odegrania roli łatwéj kochanki; wypotrzebuje swą siłę gdy ją zdobędzie, niéma wątpliwości iż król się podda.

      – Sądzisz więc że jéj panowanie nadchodzi..?

      – O ile go znam, myślałbym iż się ono zbliża; król w téj chwili pragnąłby fantazyę zaspokoić, ale w związki trwałe nie wchodzić: od niéj zależéć będzie jak swą sprawę poprowadzi.

      – Domyślasz się książe jéj charakteru?

      – Tylko przeczuwać go można – rzekł Fürstemberg – sądzę że ani mąż, ani najbliżsi jéj nie znają, a może nawet ona sama siebie taką jaką będzie gdy okoliczności ją wyniosą. Dziś jest to kobiéta dumna, szlachetna, charakter energiczny… dowcip żywy… zdolności wielkie.

      – Ale daż ona wpływać na siebie i kierować? – spytała Reuss.

      Książe się zamyślił.

      – Wiem tylko to – rzekł – że z rozumnemi wolę miéć do czynienia niż z temi co nie wiedzą co czynią.

      Stali СКАЧАТЬ