Co się stało z Iwoną Wieczorek. Janusz Szostak
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Co się stało z Iwoną Wieczorek - Janusz Szostak страница 9

Название: Co się stało z Iwoną Wieczorek

Автор: Janusz Szostak

Издательство: PDW

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788366252585

isbn:

СКАЧАТЬ gdy się rozstali. Być może stało się to także z mojej przyczyny, bo duży nacisk kładłam na to, by zdała maturę i dostała się na studia. Wcześniej potrafili zamknąć się w pokoju – po prostu siedzieli, gadali i oglądali filmy. Gdy pukałam, nagle zaczynali się uczyć. Mówiłam: „Dajcie sobie na razie spokój, musicie zdać maturę”. Przez cały czas o to walczyłam, bo nauka jest najważniejsza. Mówiłam Iwonie, że gdy dostanie się na studia i będzie dorosła, to wtedy już będzie wiedziała, czego chce. Powtarzałam: „Nie musicie ze sobą zrywać, ale zróbcie przerwę”. No i summa summarum Patryk trochę na to przystał. Powiedział, żeby Iwona się uczyła, a on będzie przychodził tylko w soboty. Tak też się stało. Gdy pytałam ją, czy się rozstali, odpowiadała, że są w dobrych relacjach, spotykają się, kolegują. Związek był zawieszony, ale nie zakończony. Około trzech tygodni przed zaginięciem Iwona zrobiła imprezkę, zaprosiła koleżanki. Patryk też tam był. Zatem to, co pan mówi, jest bardzo prawdopodobne: Iwona się wkurzyła, bo była zazdrosna o Patryka. Chciała zobaczyć to na własne oczy. To bardzo realna sytuacja. Mogła też skręcić do tej dyskoteki. Może spotkała tam Patryka i pokłócili się? Mogła też pójść do domu, a on mógł tam na nią czekać. Tego, co pan mówi, nigdy nie słyszałam od policji.

      – Ale te informacje są w aktach sprawy. Nigdy ich pani nie czytała?

      – Nie. Adwokaci też się tym nie zajęli.

      – Czy Iwona opowiedziała pani, że tydzień przed zaginięciem została uderzona przez jednego z kolegów Patryka?

      – Nie. Być może ktoś ją uderzył, ale nie była na tyle pobita, bym to widziała. Nie miała żadnych siniaków. Pamiętam taką sytuację, że przyszła do domu zapłakana. Zapytałam, co się dzieje, czy pokłóciła się z Patrykiem. Odpowiedziała: „Jeszcze gorzej”, ale opowie mi to następnego dnia. Nie zrobiła tego jednak. Iwona zawsze stawała w obronie poszkodowanych. Bo gdy ktoś był słabszy, nawet w szkole, czy gorzej ubrany, to ona zawsze stawała po stronie takiej osoby. Kiedyś wróciła z przedszkola i powiedziała, że pewien chłopak jest piegowaty i rudy, a inni go wyśmiewają. „Głupie te moje koleżanki. Będę go broniła” – powiedziała wtedy. I tak jej zostało.

      – Czy pani córka wsiadłaby do samochodu z kimś obcym?

      – To niemożliwe, na pewno nie dałaby się na to namówić. Jako matka wiem takie rzeczy najlepiej – Iwona była harda, uparta i broniła swojego zdania. Ja też lubiłam imprezy, też chodziłam na bosaka. Młodość ma swoje prawa. W życiu bym nie pomyślała, że jeśli skądś wychodzę i idę do domu wkurzona, to może mi się coś stać. W danym momencie żyje się przecież tymi emocjami. Poza tym, skoro Iwona była tak zdenerwowana, to nawet gdyby ktoś obcy ją zaczepił, wybuchłaby, powiedziała trzy ostre zdania – i na tym by się skończyło.

      – Czy jest realne, że Iwona uciekła z domu?

      – Na pewno by tego nie zrobiła. Wielokrotnie już mówiłam, że gdyby zamierzała się wyprowadzić, toby mi o tym powiedziała. Zawsze jechała tam, gdzie chciała. Dostała się na studia do Wyższej Szkoły Marynarki na stosunki międzynarodowe. Marzyła o podróżach, pragnęła zobaczyć świat. Jeśli tylko miałam możliwość, wysyłałam ją na wakacje. Gdy skończyła dziewięć lat, pojechała na pierwsze kolonie do Danii. Zależało mi na tym, by była samodzielna. Doskonale potrafiła się odnaleźć w obcym mieście. Na wakacjach nigdy nie spotkało jej nic złego. Nie pomyślałabym, że coś takiego może się przydarzyć pod samym domem. Przed zaginięciem była w Czarnogórze. Podobało się jej, chciała skończyć studia i podróżować. Chciała też mieć dobrą pracę, chodziła na kurs prawa jazdy, za dwa tygodnie miała mieć egzamin. Scenariusz, że uciekła z domu, jest nierealny. Iwona w tym okresie była bardzo szczęśliwa. Mówiła, że to będą jej najdłuższe wakacje, że będzie się bawić i podróżować.

      – Mogła jednak zostać porwana do domu publicznego, na przykład w Niemczech. Takie scenariusze też się pojawiały.

      – Wersja z domem publicznym również nie jest prawdopodobna. Nawet jeśliby coś takiego się stało, przecież z tych usług korzystają też Polacy. Ktoś by ją rozpoznał i dał znać. Bardzo często dostawałam esemesy, niekiedy w środku nocy, że na przykład porwano ją i sprzedano na organy. Jakieś totalne bzdury.

      – Kto – według pani – to zrobił?

      – Sprawa jest oczywista: ktoś znajomy.

      – Patryk nie od razu włączył się w poszukiwania Iwony.

      – Było tak, jak pan mówi. Wydaje mi się, że pojawił się dopiero po kilku dniach. Przyszedł do mnie w środę albo czwartek, tylko stanął i płakał. Przytulił mnie, razem żeśmy ryczeli. I tak mu mówię: „Nie chciałam, żebyście byli razem. Ile ja się nadenerwowałam”.

      – Jak Iwona poznała Patryka?

      – To był błąd mój i mojej kuzynki, że nie wychowywałyśmy dzieci razem. Ona mieszkała w Gdyni, nasze dzieciaki się nie znały. Iwona i Patryk poznali się na dyskotece, zupełnie przypadkowo. Nie wiedzieli, że są kuzynami. Iwona wróciła kiedyś z dyskoteki i powiedziała, że poznała superchłopaka. Zapytała, czy może przyprowadzić go do domu. Ja na to, że oczywiście. Zapytałam wtedy, jak ma na imię. „Patryk” – odpowiedziała. Przyszedł, spojrzałam na niego i widzę, że jest bardzo podobny do mojej kuzynki. Zapytałam, jak ma na nazwisko. Dla mnie to po prostu był szok! Zadzwoniłam do kuzynki, czy wie, że nasze dzieci są parą. Była bardzo zdziwiona. Przez dwa czy trzy miesiące próbowałyśmy to zakończyć, ale nie dało rady. Uczucie było silniejsze – Iwona zakochała się, i tyle. Później z kuzynką pogodziłyśmy się z tą sytuacją, przyjęłyśmy ją do wiadomości. Iwona chodziła do nich, Patryk wpadał do nas obiady. Gotowałam więcej, bo ze szkoły przychodziło pół osiedla, a nie tylko Iwona – zawsze przyprowadzała jakąś koleżankę.

      – Czy Iwona mogła być w ciąży?

      – Na pewno nie, miała miesiączkę.

      Rozdział 6. Jak policja szukała Iwony

      ROZDZIAŁ 6

      JAK POLICJA SZUKAŁA IWONY

      Czy policja rzeczywiście nie zrobiła nic, by wyjaśnić zaginięcie Iwony Wieczorek?

      Przypomnijmy, jak wyglądały działania śledczych w ciągu pierwszych tygodni i miesięcy po zaginięciu nastolatki. Opisała to szczegółowo – w maju 2015 roku – Marta Bilska w cytowanym tu już artykule „Pięć lat bez Iwony”:

      „Działań było bardzo wiele. Podjęto czynności poszukiwawcze z udziałem psów tropiących w rejonach pasma plaży, w tym terenów od Sopotu (okolice Łazienek) do miejsca zamieszkania zaginionej oraz okolic Brzeźna. Przeszukano stawy oraz pobliskie stacje uzdatniania wody, studnie i studzienki oraz miejsca wskazane przez powołanego biegłego, gdzie – w kontekście panujących warunków – zwłoki mogły ewentualnie wypłynąć. Weryfikowano też wszystkie sygnały – płynące z internetu oraz telefoniczne zgłoszenia różnych osób”.

      – Dostaliśmy również kilka informacji, że zaginiona nie żyje, a ciało ukryte jest w danym miejscu. Dokonywano przeszukań takich obszarów wraz z przekopywaniem wskazywanego miejsca – mówiła prokurator Grażyna Wawryniuk. – Przeszukiwano także kilka wytypowanych przez świadków mieszkań, w których mogła przebywać Iwona Wieczorek.

      „Policja СКАЧАТЬ