Co się stało z Iwoną Wieczorek. Janusz Szostak
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Co się stało z Iwoną Wieczorek - Janusz Szostak страница 7

Название: Co się stało z Iwoną Wieczorek

Автор: Janusz Szostak

Издательство: PDW

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788366252585

isbn:

СКАЧАТЬ występowałam w sprawie zaginięcia Iwony i nie chcę teraz mieszać ludziom w głowach. Poza tym chcę chronić moich bliskich od szumu medialnego związanego z tą sprawą.

      – Zapytam wprost: czy pani były mąż mógł cokolwiek zrobić Iwonie?

      – On nie mógł jej nic zrobić, bał się nawet myszy czy pająka. Jeśli czytał pan akta, to wie doskonale, że bardzo prosiłam, by sprawdzono każdego członka mojej rodziny, w tym Piotra. Chciałam, żeby sprawa była jasna. Chciałam wiedzieć, czy mógł się do tego przyczynić.

      – Nie wiemy naprawdę, czy Iwona wróciła do domu, czy choćby tylko pod dom. I co ewentualnie tam się stało. Pytań jest zbyt dużo, a poszczególne wersje nie są eliminowane – stwierdza tajemniczo mój policyjny rozmówca.

      Rozdział 4. Urodziny na skraju parku

      ROZDZIAŁ 4

      URODZINY NA SKRAJU PARKU

      Tego samego wieczoru, gdy Iwona wracała z Sopotu nadmorskim bulwarem, w parku Reagana, czyli w rejonie trasy, jaką miała do pokonania, odbywała się impreza urodzinowa jednego z jej kolegów. Chłopak był wspólnym znajomym Iwony i jej przyjaciółki Kasi.

      – Niewykluczone, że dziewczyna chciała dołączyć do tego towarzystwa. Była przecież zaproszona na tę imprezę – stwierdza Marek Siewert.

      Nieopodal stawów znajdujących się na skraju parku Reagana solenizant i jego znajomi – w sumie 17 osób – spotkali się przy ognisku.

      W aktach sprawy impreza nad stawami jest opisana w następujący sposób:

      „W dniu 16.07.2010 roku (…) kolega Iwony Wieczorek wyprawiał swoje urodziny. Na urodziny nikogo szczególnie nie zapraszał. Powiedział znajomym, że z tej okazji organizuje ognisko z piwem i kiełbasą, w parku im. R. Regana, koło stawów, w wyznaczonym do tego celu miejscu, (…) zapraszał też Iwonę Wieczorek, ale ona powiedziała, że idzie na imprezę do Sopotu. W dniu 16.07.2010 r. przysłała mu sms-a z życzeniami urodzinowymi. Podziękował jej, wysyłając do niej sms. Tego dnia już z nią nie rozmawiał. Iwona do Sopotu miała iść ze swoją koleżanką Adrią, której nie znał. Nie było mu przykro, że Iwona nie przyszła do niego na urodziny. Impreza rozpoczęła się 16.07.2010 o godz. 21.00, a zakończyła się po północy. Nie było na niej agresywnie zachowujących się osób. Wszyscy byli do końca i po imprezie ugasili ognisko”.

      Na urodzinach był między innymi chłopak, którego Iwona poznała w nocy z 10 na 11 lipca 2010 roku. Miało to miejsce właśnie w klubie Banana Beach. Co prawda wymienili się wówczas numerami telefonów i kontaktowali ze sobą, jednak do spotkania nie doszło. Chłopak po raz ostatni widział Iwonę 16 lipca w czasie turnieju piłki plażowej w Gdańsku-Stogach, ale nie rozmawiał wtedy z 19-latką. Po zawodach wybrał się do klubu Banana Beach, gdzie przebywał do 4.00.

      Zatrzymajmy się na moment przy turnieju siatkówki plażowej. Jak się okazuje, brali w nim udział znani im obojgu bracia. Jednym z nich był Marcin O. – policjant, z którym Iwona spotykała się od czasu do czasu.

      Matka nastolatki zeznała, że widywała tego mężczyznę w towarzystwie jej córki, jednak nigdy nie wchodził do ich domu. Podjeżdżał samochodem pod blok, telefonował do Iwony, a ona schodziła na dół. Rzekomo ta znajomość miała się zakończyć kilka tygodni przed zaginięciem Iwony.

      Tymczasem około północy dogasło ognisko nad stawami w parku Reagana. Wówczas niektórzy urodzinowi goście postanowili zakończyć lipcowy wieczór w klubie Banana Beach: „Szli na piechotę i doszli tam przed 1.00. W klubie Banana Beach było dużo osób” – czytamy w aktach sprawy.

      Banana Beach była w owym czasie jedną z największych plażowych imprezowni. Mieściła się w Jelitkowie nieopodal wejścia na plażę numer 69.

      Przypomnijmy, że o 1.02 Iwona otrzymała esemesa od koleżanki, która poinformowała ją, że jej były chłopak Patryk G. bawi się z jakimiś dziewczynami właśnie w tym klubie.

      Wracając z Sopotu do domu, Iwona musiała przechodzić w pobliżu tego miejsca. I to dokładnie w tym samym czasie, gdy bawili się tam jeszcze jej znajomi oraz niektórzy uczestnicy ogniska znad stawów. Jak nam wiadomo, dopiero po godzinie 4.00 zaczęli się rozchodzić do domów:

      „Z Banana Beach wyszliśmy ok. 4.00 rano 17.07.2010 roku i razem wracaliśmy piechotą do domu w kierunku ul. Jagiellońskiej. Po drodze weszliśmy na stację paliw Bliska przy ul. Jagiellońskiej. Na stacji kupiłem piwo i wypiłem je na ławce pod domem, (…) po czym każdy poszedł do swojego domu” – zeznał jeden z przesłuchiwanych imprezowiczów, który po zabawie był pod znacznym wpływem alkoholu i nie pamiętał dokładnie przebiegu wieczoru.

      Jednak analiza billingów rozmów telefonicznych potwierdziła zeznania imprezowiczów znad stawów. Także kamery na stacji benzynowej zarejestrowały ich o godzinie 5.00 17 lipca 2010 roku.

      Niewykluczone jednak, że Iwona spotkała na swojej drodze kogoś, kto tej nocy bawił się w Banana Beach. Być może właśnie to spotkanie zakończyło się dla niej tragicznie.

      Feralnej nocy Iwona kilkakrotnie kontaktowała się ze swoją przyjaciółką Katarzyną P., która brała udział w urodzinowej imprezie nad stawami w parku Reagana. Iwona dzwoniła do niej po przyjeździe na działki w Sopocie, a potem – jeszcze z działki – wysłała do Kasi esemesa, że jest pijana. Katarzyna zeznała, że dotarła do domu około 2.00 i od razu położyła się spać. Dopiero rano odczytała kolejne esemesy, które Iwona wysłała do niej o 2.56 i 3.02. Obydwa miały tę samą treść: „Zadz”. Prawdopodobnie 19-latka po kłótni ze znajomymi i opuszczeniu Dream Clubu usiłowała się skontaktować z Kasią. Niewykluczone, że miała zamiar dołączyć do urodzinowej imprezy nad stawami. I chciała się upewnić, czy urodziny jeszcze trwają oraz kto tam się bawi.

      Katarzyna P. pomogła także śledczym w wytypowaniu ewentualnej drogi powrotu przyjaciółki do domu:

      „Jeden raz przed 16 lipca 2010 roku byłam z Iwoną w Banana Beach. Chciałyśmy zobaczyć, jak tam jest, ale było nieciekawie” – zeznała dziewczyna.

      Jak dodała, z klubu wracały pieszo – szły deptakiem i były bardzo zmęczone. Maszerowały na pewno godzinę i na bosaka, bo bolały je nogi od butów na obcasach. Szczegółowo wskazała policji drogę, jaką wówczas pokonały.

      „Podejrzewała, że Iwona wracała 17.07.2010 roku tą samą drogą. Okazywano jej monitoring koło wejścia na plażę nr 63, na którym rozpoznała Iwonę Wieczorek. W jej ocenie Iwona mogła iść w stronę domu prosto deptakiem i później skręcić w Jelitkowski Dwór na wysokości wejścia nr 57” – zapisano w aktach sprawy.

      Ustalono także między innymi, że w rejonie, gdzie ostatni raz widziana była Iwona, zamieszkuje recydywista, dwukrotnie karany za gwałty i przetrzymywanie swoich ofiar. Kilka miesięcy przed zaginięciem Iwony opuścił zakład karny w Czarnym. Jednak ten trop również nie dał żadnych rezultatów.

      Rozdział 5. Policja nie robiła nic

      ROZDZIAŁ 5

      POLICJA NIE ROBIŁA NIC

      Nie da się ukryć, że przy sprawie Iwony Wieczorek policja nie popisała się. Ale jej przypadek to jedynie wierzchołek СКАЧАТЬ