Ten dzień. Blanka Lipińska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ten dzień - Blanka Lipińska страница 15

Название: Ten dzień

Автор: Blanka Lipińska

Издательство: PDW

Жанр: Короткие любовные романы

Серия:

isbn: 9788381179966

isbn:

СКАЧАТЬ mnie do niego i zajął miejsce obok Olgi.

      Gdy podeszłam, Massimo chwycił moją dłoń, delikatnie ją pocałował i mocno przycisnął, kiedy wzięłam go za ramię. Ksiądz zaczął, a ja próbowałam skupić się na czymkolwiek innym niż don. Był mój, a za parę minut mieliśmy przypieczętować to na zawsze.

      Ceremonia odbyła się bardzo szybko, a dla ułatwienia prowadzona była po angielsku. Właściwie dobrze nie pamiętam wszystkiego, bo byłam tak zdenerwowana, że najgorliwiej modliłam się o jej zakończenie.

      Po wszystkim poszliśmy do kaplicy podpisać dokumenty i dopiero idąc, rozejrzałam się po wnętrzu. Goście ledwo się mieścili w ławkach, a dominująca czerń sugerowała raczej pogrzeb niż ślub. Jeśli kiedykolwiek ktoś kazałby mi wyobrazić sobie mafijną ceremonię ślubną, miałabym dokładnie taki obraz w głowie. Mężczyźni z twarzami ewidentnie zdradzającymi ich charakter beznamiętnie spoglądali na nas, szepcząc coś do siebie, a ich znudzone, odpicowane partnerki przewracały niecierpliwie oczami, co sekundę zerkając na komórki.

      Wszystkie formalności zajęły nam więcej czasu, niż się spodziewałam, tak że gdy wyszliśmy, ze zdziwieniem odkryłam, że nikogo już nie ma.

      Stanęłam przed wejściem, patrząc w dal na morze i miasto, a turyści stłoczeni na schodach usiłowali robić mi zdjęcia. Ochrona skutecznie im to uniemożliwiała. Nic mnie to jednak nie obchodziło.

      Obracałam w palcach platynowe kółeczko, które idealnie pasowało do pierścionka zaręczynowego.

      – Niewygodnie, pani Torricelli? – zapytał Massimo, obejmując mnie w pasie.

      Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.

      – Nie mogę w to uwierzyć.

      Czarny pochylił się i pocałował mnie długo, głęboko i bardzo namiętnie. Ten widok wzbudził w gapiach entuzjazm; po chwili zaczęli gwizdać i klaskać, ale zajęci sobą zupełnie to zignorowaliśmy. Gdy skończyliśmy, wziął mnie pod rękę i poprowadził wzdłuż dywanu do zaparkowanego samochodu. Pomachałam do gapiów i zniknęliśmy, umożliwiając im zwiedzanie kościoła.

      Z niemałym trudem wsunęłam się do środka, zajmując miejsce. Ze względu na bardzo wąskie uliczki nie mieliśmy limuzyny, tylko białego, dwuosobowego mercedesa SLS AMG, którego sylwetka była bardziej ostentacyjna niż wszystkie limuzyny świata razem wzięte.

      Massimo usiadł za kierownicą i odpalił silnik.

      – To teraz czeka nas najtrudniejsze – powiedział, ruszając. – Lauro, chciałbym, żebyś ten jeden raz była grzeczna i nie podważała żadnej z moich decyzji ani tego, co zrobię lub powiem. Możesz tego jednego wieczoru zrobić to dla mnie?

      Patrzyłam na niego zdziwiona, nie mając pojęcia, o co mu chodzi.

      – Sugerujesz, że nie umiem się zachować? – zapytałam zirytowana.

      – Sugeruję, że nie umiesz się zachować w takim towarzystwie, a ja nie miałem czasu, by cię nauczyć. Kochanie, tu chodzi o interesy i postrzeganie rodziny, a nie o nas. Wielu z donów to ortodoksyjni mafiosi, żyją w trochę innych realiach, jeśli chodzi o rolę kobiety. Możesz zupełnie nieświadomie ich urazić albo okazać mi brak szacunku i w ten sposób poderwać mój autorytet – powiedział uspokajająco, łapiąc mnie za kolano. – Plus jest taki, że większość z nich nie zna angielskiego, ale są piekielnie spostrzegawczy, więc uważaj na to, co robisz.

      – Jesteśmy małżeństwem od dwudziestu minut, a ty już mnie tresujesz! – warknęłam oburzona.

      Massimo westchnął i uderzył ze złością rękami o kierownicę.

      – Właśnie o tym mówię! – krzyknął. – Ja słowo, a ty dziesięć.

      Siedziałam obrażona, wbijając wzrok w szybę i zastanawiając nad tym, co mówi. Już miałam dość imprezy, która się jeszcze nie zaczęła.

      – Zgodzę się na rolę bransoletki, ale pod jednym warunkiem.

      – Bransoletki? – Skrzywił się zdziwiony.

      – Tak, Massimo, bransoletki. To taki, wiesz, nieistotny dodatek, który nosisz bez celu. Zasadniczo nie spełnia żadnej funkcji prócz tej, że dobrze wygląda i zdobi nadgarstek. Będę taką błyskotką, jeśli później na jeden dzień ty oddasz mi władzę.

      Czarny oparł się o zagłówek fotela i beznamiętnie patrzył przed siebie.

      – Gdybyś nie była w ciąży, zatrzymałbym się i kilka razy mocno uderzył cię w pośladki. A później zrobiłbym to, co już kiedyś raz zrobiłem z twoją małą dupką. – Obrócił się i rzucił mi gniewne spojrzenie. – Ale z uwagi na twój obecny stan, muszę ograniczyć się do negocjacji słownych, dam ci więc godzinę władzy.

      – Dzień. – Nie odpuszczałam.

      – Nie przeginaj, Mała. Godzina, i to nocą. Boję się tego, co wymyślisz w dzień.

      Zastanawiałam się przez chwilę, knując w głowie szatański plan.

      – Dobrze, Massimo, godzinę nocą, ale nie masz prawa sprzeciwu.

      Wiedział, że wykorzystam te sześćdziesiąt minut do maksimum, i widać było, że po namyśle nie chce mi dać nawet tego, ale było już za późno.

      – A więc, bransoletko – warknął – bądź dziś grzeczna i słuchaj się męża.

      Po kilku minutach jazdy zatrzymaliśmy się pod zabytkowym hotelem, do którego wjazd blokowały dwa SUV-y oraz kilkunastu zwalistych mężczyzn ubranych w czarne garnitury.

      – Co tu się dzieje? – zapytałam, rozglądając się na boki.

      Massimo zaśmiał się i zmarszczył brwi.

      – Nasze wesele.

      Oszołomiona widokiem poczułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła: kilkudziesięciu uzbrojonych ludzi, samochody wyglądające jak małe czołgi i w tym wszystkim ja. Oparłam głowę o siedzenie i zamknęłam oczy, usiłując wyrównać oddech.

      – Spokojnie – powiedział Massimo, chwytając mnie za nadgarstek, by zmierzyć mi tętno, i zerkając na zegarek. – Twoje serce szaleje, Mała, co się dzieje? Chcesz leki?

      Pokręciłam głową i zwróciłam twarz w jego stronę.

      – Don, po co to wszystko?

      Czarny, wciąż z poważną miną, wpatrywał się w zegarek, licząc uderzenia mojego serca.

      – Są tu głowy praktycznie wszystkich sycylijskich rodzin, a dodatkowo moi kontrahenci z kontynentu i Ameryki. Zapewniam cię, że niejeden człowiek chciałby tu wejść i zrobić zdjęcia, nie mówiąc już o policji. Myślałem, że przywykłaś do ochrony?

      Próbowałam uspokoić się po tym, co powiedział, ale taka liczba ludzi z bronią przeraziła mnie i nieomal СКАЧАТЬ