Ten dzień. Blanka Lipińska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ten dzień - Blanka Lipińska страница 12

Название: Ten dzień

Автор: Blanka Lipińska

Издательство: PDW

Жанр: Короткие любовные романы

Серия:

isbn: 9788381179966

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      – Czyli zasadniczo Domenico jest niedobry?

      Massimo parsknął śmiechem i przez dłuższą chwilę nie mógł się uspokoić.

      – Co jest? Niedobry? – wykrztusił wreszcie. – Kochanie, my jesteśmy sycylijską mafią i wszyscy jesteśmy niedobrzy. – Zaśmiał się. – Jeśli chodzi ci o to, czy jest niebezpieczny, to owszem, mój brat jest bardzo niebezpiecznym i nieobliczalnym człowiekiem. Potrafi być bezwzględny i stanowczy i dlatego właśnie sprawuje taką, a nie inną funkcję. W wielu sytuacjach powierzałem mu swoje życie, a teraz powierzam także twoje. Wiem, że zawsze wykonuje swoje zadania z najwyższym poświęceniem i absolutną starannością.

      – A ja myślałam, że on jest gejem.

      Czarny ponownie wybuchnął dzikim śmiechem i zapalił światło.

      – Kochanie, przechodzisz dziś samą siebie. Uwielbiam cię, ale jeśli nie przestanę się śmiać, nigdy nie usnę. – Opadł na poduszkę i wsadził głowę w dłonie. – Boże, Domenico gejem, chyba za dobrze udawał przed tobą grzecznego. Owszem, kocha modę i zna się na niej, ale większość Włochów ją uwielbia. Co też ci przyszło do głowy?

      Skrzywiłam się i wydęłam dolną wargę.

      – W Polsce niewielu facetów zna się na ciuchach. To znaczy mało heterofacetów. – Przekręciłam się i położyłam na jego klatce, wpatrując w czarne oczy. – Massimo, ale on nic nie zrobi Oldze?

      Czarny przełknął ślinę i wbił we mnie spokojne, poważne spojrzenie, lekko marszcząc brwi.

      – Mała, on jest niebezpieczny dla ludzi, którzy zagrażają rodzinie. Jeśli chodzi o kobiety, jak zdążyłaś zauważyć przez ostatnie tygodnie, raczej traktuje was jak skarb, który trzeba chronić, niż wrogów, których trzeba zniszczyć. – Wpatrywał się we mnie, szukając zrozumienia. – W najgorszym wypadku wydyma ją tak, że jutro się nie ruszy, to wszystko. A teraz zamknij oczy i śpij. – Pocałował mnie w czoło i zgasił światło.

      Nie wiem, jak długo spałam, ale obudziłam się pełna obaw. Sięgnęłam ręką i pomacałam miejsce obok, orientując się, że Massimo spokojnie oddycha. W pokoju nadal panowała ciemność, wyślizgnęłam się więc z łóżka i włożyłam leżący na ziemi szlafrok; Czarny nawet nie drgnął. Wypełniały mnie strach i ekscytacja, radość mieszała się z przerażeniem. Po chwili uświadomiłam sobie, że zwyczajnie denerwuję się dzisiejszą uroczystością, a to, co czuję, to trema. Chwyciłam za klamkę i wyszłam z sypialni. Wiedziałam, że nie zasnę, dlatego chciałam wyjść i popatrzeć na morze, zamiast wiercić się w łóżku. Boso i w szlafroku ruszyłam w stronę schodków, a kiedy zaczęłam po nich stąpać, usłyszałam jęki dobiegające z górnego pokładu. Czyżby impreza jeszcze trwała?, pomyślałam i poszłam w stronę głosów. W pewnym momencie zamarłam i cofnęłam się za róg, opierając plecami o ścianę.

      – Ja pierdolę, nie wierzę – wymamrotałam, kręcąc głową.

      Wychyliłam się zza ściany, by się upewnić, że widziałam to, co mi się wydawało, że widzę. Na blacie stołu, na którym wieczorem jedliśmy kolację, leżała na plecach Olga, którą posuwał stojący naprzeciw niej Domenico. Oboje byli nadzy, naćpani i do bólu napaleni. Mimo że widok wydał mi się obrzydliwy, zszokowana nie byłam w stanie oderwać od nich oczu. Trzeba przyznać, że Młody miał doskonałą kondycję i mimo zniesmaczenia, jakie czułam, wiedziałam, że jutro Olga będzie najszczęśliwsza na świecie.

      W pewnym momencie ktoś zakrył mi usta ręką.

      – Cicho – wyszeptał Massimo, stając za mną i opuszczając dłoń. – Podoba ci się to, co widzisz, Lauro?

      W pierwszym momencie przeraziłam się, ale słysząc jego szept, momentalnie uspokoiłam i zawstydziłam. Chowając się za ścianę, zwróciłam ku niemu twarz.

      – Ja… – wyjąkałam – …chciałam tylko popatrzeć na morze… Nie mogłam spać… A tu taka sytuacja. – Rozłożyłam ręce.

      – I stoisz sobie teraz, patrząc, jak się pieprzą? Kręci cię to, Lauro?

      Otworzyłam szeroko oczy i kiedy usiłowałam złapać oddech, by coś powiedzieć, Massimo przyparł mnie do ściany i mocno pocałował, nie dając dość do słowa. Jego dłonie powędrowały pod mój szlafrok i zaczęły błądzić po nagim ciele. Zza ściany dobiegały coraz głośniejsze krzyki i jęki, a ja nie wiedziałam, czy cała sytuacja bardziej mnie kręci, czy stresuje. W pewnym momencie odepchnęłam go.

      – Don, kurwa! – syknęłam, idąc w stronę schodów.

      Massimo ze śmiechem ruszył za mną i po chwili kolejny raz leżałam w łóżku.

      – Zamówiłem ci gorące mleko – powiedział, stawiając kubek obok mnie. – Mała, co się dzieje? Dobrze się czujesz, coś cię boli?

      – Denerwuję się ślubem – odparłam, upijając łyk. – A teraz jeszcze to. – Uniosłam palec, wskazując na wyższy pokład. – To nie dość powodów do niepokoju?

      Czarny popatrzył na mnie i skrzywił się, jakby chciał coś powiedzieć, ale wciąż milczał.

      – Massimo…? – zapytałam z wahaniem. – Co jest?

      Nadal nic nie mówił, przegarnął tylko włosy palcami i ruszył w moją stronę, a po chwili wśliznął się pod kołdrę i wsadził głowę między moje nogi, odchylając koronkę majtek. Przywarł językiem do mojej cipki i zaczął ją pieścić, ale byłam tak zdezorientowana, że nie zwracałam uwagi na to, co robił.

      – Nic z tego! – zawołałam. – Najpierw gadaj, co się dzieje!

      Zrzuciłam z siebie kołdrę i szarpnęłam się nieco, po czym splatając ręce na piersiach, rzuciłam mu gniewne spojrzenie. Nie przerywał tego, co zaczął, tylko patrzył mi w oczy. W pewnym momencie ściągnął ze mnie figi i szeroko rozłożył mi nogi. Chwycił moje kostki i energicznie pociągnął za nie tak, że zsunęłam się na środek materaca. Poddałam się, nie byłam w stanie dłużej być obojętna na przyjemność, jaką mi sprawia. Delektowałam się każdym ruchem jego języka.

      – Będziemy mieli wesele – wymamrotał, odrywając nieco usta ode mnie.

      Z początku zupełnie nie zrozumiałam znaczenia jego słów, jednak po kilku sekundach dotarło do mnie, o czym mówił. Wściekła tym bardziej próbowałam się podnieść, ale złapał mnie mocno za uda i pchnął z powrotem na materac, jeszcze mocniej i szybciej pieszcząc językiem. Kiedy dołożył palce, wsuwając je w obie moje dziurki, niemal oszalałam i poddałam bez reszty temu, co robił. Po tym, jak doszłam, przesunął się w górę i wszedł we mnie, przytrzymując mnie mocno za nadgarstki.

      – Na dwieście osób – szepnął, kiedy jego biodra zaczęły powoli falować. – Olga miała ci powiedzieć jutro, żebyś się tym nie denerwowała. To będzie bardziej biznesowe spotkanie niż wesele, ale musi się odbyć.

      Niezbyt się przejmowałam tym, co mówił, bo wciąż to do mnie nie docierało. Jego przesuwający się we mnie СКАЧАТЬ