Ten dzień. Blanka Lipińska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ten dzień - Blanka Lipińska страница 8

Название: Ten dzień

Автор: Blanka Lipińska

Издательство: PDW

Жанр: Короткие любовные романы

Серия:

isbn: 9788381179966

isbn:

СКАЧАТЬ skoro pierwsza będzie dziewczynka.

      – Massimo, jesteś nieznośny – skwitowałam, kręcąc głową.

      Jechaliśmy autostradą, posuwając się niezbyt szybko. Delektowałam się cudownymi widokami fascynującej Etny, z której ciągle wydobywał się słup dymu. Nagle rozległ się dźwięk telefonu Massima, który połączył się z zestawem głośnomówiącym auta. Czarny westchnął i odwrócił wzrok w moją stronę.

      – Muszę odebrać i chwilę porozmawiać z Mariem.

      Jego consigliere sporadycznie nam przeszkadzał, ale wiedziałam, jak ważną funkcję pełni, i nie miałam nic przeciwko temu. Machnęłam ręką, pozwalając mu odebrać.

      Uwielbiałam, kiedy mówił po włosku; to było bardzo seksowne i niesamowicie mnie kręciło. Po kilku minutach zaczęłam się jednak nudzić i przyszedł mi do głowy sprośny pomysł.

      Położyłam rękę na udzie Massima i powoli przesunęłam ją w stronę jego krocza. Zaczęłam go delikatnie pieścić przez spodnie. Czarny jednak zdawał się zupełnie nie reagować na to, co robiłam, postanowiłam więc dalej się posunąć. Rozpięłam jego rozporek i z zadowoleniem odkryłam, że nie ma na sobie bielizny. Mruknęłam i oblizałam usta, wyciągając jego męskość przez otwór w spodniach.

      Czarny zerknął najpierw na dół, a później na mnie, wciąż nie przerywając rozmowy. Ta udawana obojętność była dla mnie jak wyzwanie, rozpięłam więc pas bezpieczeństwa i zapięłam go ponownie w uchwycie, tak by alarmujący pisk nie przeszkadzał mu w rozmowie. Massimo zmienił pas na prawy i jeszcze bardziej zwolnił. Lewą ręką mocno złapał kierownicę, a prawą oparł o siedzenie pasażera, robiąc mi miejsce. Pochyliłam się, wzięłam jego członek do ust i zaczęłam mocno ssać. Czarny wziął głęboki oddech, jakby westchnął, a ja oderwałam się na chwilę i uniosłam tak, by wyszeptać mu do ucha:

      – Będę cicho, ale ty też musisz. Nie przeszkadzaj sobie.

      Pocałowałam go w policzek, po czym wróciłam do zabawy jego penisem. Z każdą chwilą coraz bardziej twardniał mi w ustach, słyszałam, jak moje pieszczoty utrudniają mu mówienie. Robiłam to szybko i sprawnie, dołączając dłoń. Po chwili poczułam, jak na mojej głowie ląduje ręka Massima, który dociska mnie, wkładając go jeszcze głębiej. Chciałam, żeby doszedł; chyba jeszcze nigdy tak dobrze i starannie nikomu nie obciągałam. Jego biodra drżały, a oddech przyspieszał. Nie interesowało mnie, czy ktoś nas widzi, byłam nakręcona i bardzo pragnęłam go zaspokoić. Po chwili usłyszałam, jak wyrzuca z siebie ciao i wciska czerwoną słuchawkę na wyświetlaczu. Samochód gwałtownie skręcił i zatrzymał się na poboczu. Rozpiął pas, a jego dłonie złapały mnie mocno za włosy. Wpychał mi go do gardła, głośno jęcząc i wypychając biodra do góry.

      – Zachowujesz się jak dziwka – wycedził przez zęby. – Moja dziwka.

      Podniecało mnie, kiedy był wulgarny, uwielbiałam jego mroczną stronę, która w łóżku była zaletą. Zaczęłam jęczeć, zachłannie zaciskając wargi wokół jego penisa i pozwalając, by traktował moją twarz jak zabawkę. Kiedy poczuł silniejszy nacisk, zaczął głośniej pojękiwać i w tej samej chwili fala spermy zalała mi gardło. Płynęła, a ja łykałam ze smakiem każdą płynącą z niego kropelkę. Kiedy skończył, wylizałam go do czysta, po czym wsadziłam z powrotem do spodni i zapięłam rozporek. Oparłam się o siedzenie, wytarłam usta palcami i oblizałam się, jakbym właśnie zjadła coś pysznego.

      – Jedziemy? – zapytałam zupełnie poważna, obracając głowę w jego stronę.

      Massimo siedział z zamkniętymi oczami, z głową wspartą na zagłówku. Po chwili obrócił się do mnie, przeszywając pożądliwym wzrokiem.

      – To kara czy nagroda? – zapytał.

      – Zachcianka. Nudziłam się i miałam ochotę zrobić ci laskę.

      Uśmiechnął się i uniósł brwi jakby z lekkim niedowierzaniem, po czym dynamicznie włączył się do ruchu.

      – Jesteś moim ideałem – powiedział, pędząc slalomem między samochodami. – Czasem doprowadzasz mnie do pasji, ale nie wyobrażam sobie już bycia z kimś innym.

      – I słusznie, bo czeka nas jeszcze jakieś pół wieku razem.

      ROZDZIAŁ 2

      W momencie, kiedy dojechaliśmy do posiadłości, auto z Domenikiem i Olgą w środku zaparkowało obok nas. Moja przyjaciółka wyskoczyła ze środka podejrzanie zadowolona i wyraźnie czymś podniecona. Massimo otworzył mi drzwi i wszyscy czworo stanęliśmy na podjeździe.

      – Ubrudziłeś się czymś – powiedziała Olo, wskazując na krocze Czarnego.

      Kiedy spojrzałam na miejsce, na które patrzyła, zauważyłam niewielką jasną plamkę.

      – Jedliśmy lody – wyjaśniłam z głupkowatym wyrazem twarzy.

      Olo zaśmiała się i przechodząc obok, rzuciła rozbawiona:

      – Mhm, chyba ty.

      Uniosłam brwi, w geście triumfu kiwając głową, i poszłam za nią. Dotarłyśmy po chwili do sypialni i opadłyśmy na wielkie łóżko.

      – Chce mi się bzykać – zaczęła Olo z rozbrajającą szczerością. – A jak tak patrzę na tego Domenica, to już nie mogę wytrzymać. Jest taki szarmancki i… – urwała, szukając odpowiedniego słowa. – …włoski. Myślę, że lubi lizać cipkę, poza tym ta jego mała dupka… Lubię takie…

      Przez chwilę zastanawiałam się nad tym, co mówi, i pomyślałam, że jakoś nigdy nie postrzegałam Domenica w ten sposób.

      – Bo ja wiem… Nie wygląda mi na takiego, co lubi… Ale jeśli jest w nich jakiekolwiek braterskie podobieństwo, to byłabyś zadowolona.

      Z przekonaniem pokiwałam głową, a ona wierciła się, nie mogąc znaleźć miejsca.

      – Nie pomagasz mi, wiesz! – krzyknęła, zrywając się z miejsca, i jak mała dziewczynka zaczęła skakać po materacu. – To nie jest śmieszne patrzeć na ciebie taką zaspokojoną i wydymaną. Ja też potrzebuję odrobiny, że tak powiem, atencji.

      – Pamiętaj, wibrator najlepszym przyjacielem kobiety.

      Przestała kicać i usiadła na kolanach.

      – Myślisz, że wpadłam na to, żeby go spakować? Kurwa! Myślałam, że głowę ci tu ucinają toporem, i nie zastanawiałam się, czy będzie mi potrzebny gumowy kutas do walki o twoje życie.

      – No i popatrz, jaka strata, ani mordu, ani sylikonowego penisa – odparłam z przekorą.

      Olo siedziała w skupieniu, wyraźnie szukając rozwiązania sytuacji. Po chwili doznała olśnienia, a jej twarz rozpromieniła się myślą, która na nią zstąpiła. Ciekawa jej kolejnych sprośnych pomysłów, aż uniosłam się i oparłam o zagłówek łóżka.

      – Wiesz co, Lari?

СКАЧАТЬ