Название: Król darknetu
Автор: Nick Bilton
Издательство: PDW
Жанр: Документальная литература
Серия: Amerykańska
isbn: 9788381910095
isbn:
Gdy weekend chylił się ku końcowi, w głowie Jareda wreszcie zaczął się układać pomysł, jak można podejść do sprawy. Wiedział, że będzie to mozolna i nużąca praca, istniała jednak szansa, że ostatecznie doprowadzi go do twórcy strony.
Znalezienie narkotyków i ich dilerów, a nawet założyciela Silk Road, było jednak łatwizną w porównaniu z namówieniem zwierzchnika, by pozwolił mu zająć się tematem na podstawie jednej malutkiej pigułki. Nawet gdyby Jared zdołał urobić szefa, musiał jeszcze przekonać Biuro Okręgowego Prokuratora Federalnego, żeby wsparło go w tym przedsięwzięciu. Żaden prokurator federalny w kraju nie wziąłby sprawy dotyczącej jednej marnej pastylki czegokolwiek. Na domiar złego trzydziestoletni Jared był absolutnym żółtodziobem. A nowicjuszy nikt nigdy – przenigdy! – nie traktuje poważnie.
Musiał przekonać ich wszystkich, że ta jedna pigułka ma związek z grubszą sprawą. Do poniedziałkowego poranka obmyślił plan, którego szef chyba nie mógł zlekceważyć. Odetchnął głęboko, wszedł do gabinetu zwierzchnika i usiadł.
– Ma pan chwilę? – zapytał, rzucając mu białą kopertę na biurko. – Muszę panu pokazać coś ważnego.
2
Ross Ulbricht
– Ross, skocz w przepaść.
Mężczyzna stał z nieco osłupiałą miną, zerkając za krawędź urwiska. Pod nim wiło się jezioro Pace Bend leżące w pobliżu Austin. Piętnastometrowa ściana wpadała wprost do lodowatej wody.
– Że co? – zapytał z głupkowatym uśmiechem, uniósł dłonie i skierował je na swój szeroki tors. – Dlaczego ja?
– Juuust do it – rzuciła jego siostra Cally.
Dwudziestoczteroletni Ross Ulbricht był od niej wyższy o ponad trzydzieści centymetrów. Pochylił głowę, rozważając to polecenie. Potem nagle wzruszył ramionami, krzyknął: „Dobra!”, ruszył biegiem i rzucił się z urwiska. Z wrzaskiem pofrunął w powietrzu, a potem z donośnym chlustem wpadł do wody.
Kamera przestała filmować. To był dopiero początek długiego dnia nagrywania filmu ze zgłoszeniem do reality show. Brat i siostra od tygodnia przygotowywali scenariusz z pomocą swojej matki Lyn. Koncepcja była taka, żeby zacząć od sceny ze skokiem, a potem iść dalej. Starsza siostra Rossa miała grać pierwsze skrzypce i przedstawić rodzeństwo Ulbrichtów, zaznaczając, że „dla wygrania The Amazing Race są gotowi zrobić wszystko, nawet skoczyć w przepaść”. Po beztroskim spełnieniu tej deklaracji zamierzali włóczyć się po Austin i robić przed kamerą różne przegięte rzeczy, by przekonać producentów, że Ross i Cally Ulbrichtowie to idealni kandydaci na uczestników programu.
Kiedy Ross spojrzał z dołu na siostrę i skałę, z której właśnie skoczył, było wyraźnie widać, że nie tak sobie wyobrażał letnie wakacje od college’u.
W głowie miał zupełnie inny film. Na tym filmie odłożył pieniądze na pierścionek i oświadczył się swojej idealnej teksańskiej dziewczynie. Według scenariusza ona (oczywiście) powiedziała tak. Potem zakochani ukończyli studia na Uniwersytecie Teksańskim w Dallas – on na wydziale fizyki – i przez kilka miesięcy planowali ślub. Oboje dostali dobre posady; Ross jako badacz albo fizyk teoretyczny. Urodziło im się kilkoro dzieci, chodzili na chrzciny i wesela. Razem się zestarzeli. Przeżyli szczęśliwe życie. Koniec.
Ta wersja życia Rossa Ulbrichta nigdy jednak nie wyszła poza napisy początkowe. Co prawda faktycznie odłożył pieniądze na idealny pierścionek zaręczynowy, ale gdy w romantycznej scenerii poprosił swoją dziewczynę o rękę („Powiedz tak, błagam, powiedz tak”), ona odparła, że musi mu coś powiedzieć („To nie brzmi dobrze”). Oznajmiła, że przez ostatni rok zdradzała go z paroma innymi mężczyznami („Z paroma? W sensie, że więcej niż jednym?” „Tak. Z paroma”). Co gorsza, wśród nich był jeden z jego najlepszych przyjaciół. Wyciemnienie.
Ross wykaraskał się z wody u podnóża klifu i rodzina Ulbrichtów udała się na miejsce kolejnego ujęcia. Gdy kamera znowu ruszyła, oboje z siostrą stali na tle panoramy Austin i na zmianę się przedstawiali. Jak wyjaśniła Cally, Ross był mózgiem całej operacji. Powiedziała, że brat studiuje fizykę i inżynierię materiałową, ustanowił nawet rekord świata, uzyskawszy najczystsze kryształy na świecie.
Kiedy mówiła, on patrzył w dal, a w jego głowie milion myśli kłębił się niczym szukające czegoś zwierzę, zagubione w skomplikowanym labiryncie. Nie ulegało wątpliwości, że w tym momencie życia, w którym się teraz znalazł, coś jest nie tak. Trudno było jednak stwierdzić, co to takiego ani jak do tego doszło.
Ross przyszedł na świat w tym mieście i zanim jeszcze umiał powiedzieć „mama” i „tata”, Lyn i jej mąż Kirk wyraźnie dostrzegli, że ich syn jest trochę inny. Jako maluch był refleksyjny i rozumiał rzeczy wykraczające poza jego wiek. Nigdy nie powiedzieli mu „nie wybiegaj na ulicę”; po prostu wiedział, że nie powinien, jakby urodził się wyposażony w instrukcję, do której inni nie mieli dostępu. W młodym wieku znał rozwiązania problemów matematycznych, których jego rodzice w ogóle nie pojmowali. I choć jako nastolatek oddawał się zwykłym młodzieńczym zajęciom – uprawiał sport w parku, uczestniczył w maratonach gier planszowych i gapił się na ładne dziewczyny – często wolał czytać o teoriach politycznych, egzystencjalizmie albo mechanice kwantowej.
Nie chodziło jednak tylko o to, że był inteligentny. Był też autentycznie dobry. Jako chłopiec ratował zwierzęta. Jako dorosły przestawił się na ludzi. Tak, Ross był takim człowiekiem, który przerywa rozmowę w pół zdania i rzuca się z pomocą staruszce przechodzącej przez ulicę, bierze od niej siatki i wstrzymuje ruch, żeby mogła powoli przeczłapać przez jezdnię.
Gdy ludzie go poznawali, niektórzy sądzili, że ten ostentacyjny altruizm to poza. „Jak ktoś może być taki miły?” – mówili. Ross był jednak autentyczny i każdy szybko przekonywał się o jego dobroduszności. Odzwierciedlała się nawet w jego sposobie mówienia. Często sięgał po boleśnie poczciwe słówka w stylu „jejku”, „psiakość” czy „do licha”, a gdy już musiał zakląć, zamiast „kurwa” i „jebać” zawsze mówił „kurka” i „rąbać”.
Miał też przywary. Jako nastolatek odkrył w sobie słabość do substancji halucynogennych, przynajmniej tych łagodnych. Uwielbiał chodzić z kumplami do pobliskiego lasu, gdzie przypalał skręta, zdejmował koszulę i łaził po drzewach. Na domówce po balu maturalnym wypił tyle piwa, że dziewczyna, z którą tam poszedł, znalazła go unoszącego się na pontonie pośrodku basenu, wciąż ubranego w smoking, trampki (eleganckich butów nie posiadał, więc na bal poszedł w starych tenisówkach) i okulary przeciwsłoneczne.
Teraz jednak gość, który był najmądrzejszy w każdym towarzystwie, stał obok swojej siostry w parku w Austin i starał się dostać do reality show.
Ale СКАЧАТЬ