Do kina czy na film?. Blythe Roberson
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Do kina czy na film? - Blythe Roberson страница 7

Название: Do kina czy na film?

Автор: Blythe Roberson

Издательство: PDW

Жанр: Руководства

Серия:

isbn: 9788327159465

isbn:

СКАЧАТЬ je i w zasadzie nie ma znaczenia, co ten ktoś o tym sądzi, dlatego że nie zawracasz mu tym głowy – BYĆ MOŻE rozmawiasz o nim z innymi kobietami, ale robisz to w takim samym duchu, w jakim rozmawiacie o nowym odcinku Queer Eye (najlepszy jest TAN, nawet mi nie mówcie o Antonim!!!). Problemy pojawiają się dopiero wówczas, gdy siły zewnętrzne (czytaj: patriarchat) dochodzą do wniosku, że uganiasz się za chłopakami.

      Uganianie się za chłopakami

      Słyszałaś kiedyś o Micie urody Naomi Wolf? Może znasz go z Tumblra, z zajęć poświęconych woman studies albo dowiedziałaś się o nim bezpośrednio ode mnie – po dwóch sekundach znajomości zaczęłam krzyczeć, że powinnaś go przeczytać, ponieważ zmienił moje życie? To książka o tym, jak współczesna koncepcja piękna wspiera system patriarchalny, który uciska kobiety, wmawiając im, że powinny dążyć do nieosiągalnego ideału urody, zupełnie oderwanego od rzeczywistości i opartego na supremacji białych. No wiecie, takie babskie sprawy!

      Dosięganie lub niedosięganie wyśrubowanych standardów urody obowiązujących w naszej kulturze przekłada się na to, czy kobiety dostają pracę, znajdują miłość, są uprzejmie traktowane przez obcych ludzi. Kobiety, które się tym regułom nie podporządkowują, poddaje się ostrej krytyce i karze – ale jeśli to robią, mówi się o nich, że są próżne, płytkie, samolubne, że brak im pewności siebie… Można czerpać z ogromnego zbioru zniewag! Oczekuje się od kobiet, że będą podążały tak wąską ścieżką, że prawie jej nie widać. Aby z niej nie zboczyć, potrzeba nieustannego skupienia i uwagi.

      Do przeczytania Mitu urody przekonał mnie taki fragment: „Kulturowa fiksacja na kobiecej szczupłości nie jest obsesją na punkcie urody, jest obsesją na punkcie kobiecego posłuszeństwa. (…) Dieta jest najpotężniejszym politycznym środkiem uspokajającym w historii kobiet, skrycie szaloną populację łatwiej udobruchać”[2]. Jako osoba, która w czasach licealnych chodziła głodna przez bite dwa lata, mogę zdecydowanie potwierdzić, że nie byłam wtedy w stanie myśleć o tym, jak obalić patriarchat czy choćby czegoś się o nim dowiedzieć! Myślałam prawie wyłącznie o ogórkach i jogurtach mających dziewięćdziesiąt kalorii.

      Wspominam o Micie urody, dlatego że moim zdaniem z romansowaniem jest tak samo.

      Doszłam do tego wniosku, kiedy pewien facet od miesięcy wysyłał do mnie dziwne sygnały, a ja, korzystając ze wszystkich zasobów swojego mózgu, próbowałam zrozumieć, o co mu, do cholery, chodzi. Wreszcie pojęłam: aha, to sprawa polityczna, bo zamiast skupiać się na intersekcjonalno-socjalistyczno-matriarchalnej rewolucji, skupiam się na tym, czy to, co się przed chwilą wydarzyło, było randką.

      Społeczeństwo od zawsze powtarza kobietom, że znalezienie partnera jest sprawą najwyższej wagi. Przez większość historii MUSIAŁY znaleźć męża, bo było to dla nich finansową koniecznością! To dlatego flirtowi Lizzie Bennet i pana Darcy’ego towarzyszy tyle napięcia – jeśli on uzna, że nie chce się z nią ożenić, ona w końcu umrze z głodu. Jeszcze całkiem niedawno, bo w latach siedemdziesiątych, kobiety nie mogły nawet mieć własnej karty kredytowej – w dzisiejszych czasach doprowadziłoby to do śmierci głodowej także i mnie, bo żywię się wyłącznie potrawami na wynos zamawianymi za pośrednictwem Seamless. Nawet dzisiaj świat wywiera nieustanną presję, by kobieta (a) znalazła partnera, i (b) uzyskała aprobatę mężczyzn (to dwie odrębne, lecz powiązane sprawy). Źródłem tej presji są niezliczone warstwy społeczeństwa: przyjaciele i członkowie rodziny, którzy ciągle pytają o twoje życie uczuciowe, lawina filmów i piosenek o łączeniu się w pary, nieprzerwany strumień informacji na temat tego, czy celebrytki znalazły już jakichś mężczyzn, czy może są zgorzkniałymi starymi pannami skazanymi na samotne życie. (Podczas gdy mężczyzn, którzy randkują z całym mnóstwem kobiet albo nie robią tego wcale, oklaskuje się za to, że mają odwagę wyłamać się z cipowatego grona).

      Kobiety otacza propaganda kładąca nacisk na zdobycie partnera. Zmusza nas ona do nieustannego myślenia o tych sprawach. Mamy dodatkową robotę, którą mężczyźni nie muszą zawracać sobie głowy!

      Być może właśnie w tym tkwi sekret nieprzemijającej popularności Kawalera do wzięcia. Ten program odtwarza wspomnianą presję w niemal laboratoryjnych warunkach, pozbawiając uczestniczące w nim kobiety wszelkich bodźców zewnętrznych (takich jak dostęp do internetu i możliwość korzystania z telefonu), by nie mogły myśleć o niczym innym jak o pozyskaniu względów jakiegoś mężczyzny. A cały sens programu sprowadza się do tego, że dwadzieścia pięć młodych, zabawnych kobiet o telewizyjnej urodzie rywalizuje o jednego nudnego, pociągającego (w nudny sposób) Bena Higginsa (to zarówno prawdziwe imię i nazwisko jednego z kawalerów, jak i amalgamat imion i nazwisk ich wszystkich). „Całkiem jak randkowanie w Nowym Jorku” – pomyślałam, oglądając jeden z odcinków. Każdy tutejszy nudziarz może wybierać z dwóch tysięcy najfajniejszych kobiet w kraju, które próbują się z nim umówić. Ale sprostujmy: wspomniana zasada niedoboru, wykreowana przez alarmistyczne artykuły opatrzone tytułami w rodzaju: Na każdego faceta w Nowym Jorku przypada siedem kobiet, ma wywołać jeszcze większą panikę wśród kobiet i skłonić je do skupienia się na randkowaniu i zapomnieniu o – bo ja wiem – zjednoczeniu się. Biorąc pod uwagę takie taktyki, nie należy się dziwić, że kobiety w Kawalerze do wzięcia knują i płaczą. To logiczna reakcja.

      (Oczywiście wiele feministek, w tym ja sama, lubi oglądać Kawalera do wzięcia. Fajnie jest popatrzeć na skondensowaną wersję machinacji, za pomocą których doprowadza się ciebie do szału! Poza tym można pooglądać bardzo piękne miejsca, a producenci doskonale wiedzą, jak skłonić wszystkich uczestników, by bez przerwy oszałamiali swoim zachowaniem. Wolę jednak oglądać UnReal. Telewizja kłamie, bo wtedy sobie przypominam, że tak, manipuluje się mną po to, żebym miała fioła na punkcie miłości – bardzo doceniam to przypomnienie!)

      Gdy zatem kobiety nie mają partnera, są karane i wyszydzane. Jeśli jednak poddają się naciskom i wciąż myślą oraz rozmawiają o miłości, mówi się o nich, że uganiają się za chłopakami. (Mężczyznom, którzy interesują się miłością, rzadko się wytyka, że uganiają się za dziewczynami). Podobnie jak w wypadku mitu urody, tak czy inaczej wymierza ci się karę i znowu jesteś zmuszana do kroczenia niemożliwie wąską ścieżką. Czas i energia, które kobiety muszą przeznaczyć na lawirowanie w tym gąszczu, dowodzą, że to sprawa polityczna: zabiera nam czas, który mogłybyśmy przeznaczyć na ubieganie się o jakiś urząd, zarabianie pieniędzy albo shortowanie rynku nieruchomości w 2006 roku (niedawno obejrzałam w samolocie Big Short!). Do diabła, nawet gdyby zabierało mi to czas, który mogłabym spędzić w gorącej kąpieli, próbując czytać i przekonując się, że nie dam rady, bo mam zbyt mokre ręce, i tak byłabym wkurzona. Mężczyźni (alias społeczeństwo patriarchalne stworzone, by przynosić mężczyznom korzyści) zmusili mnie podstępem, bym zmarnowała mnóstwo czasu na myślenie o nich, i nikt mi tego czasu nie zwróci. Ale coś wam powiem, mężczyźni: właśnie obmyślam sposób, żeby was obalić.

      Fiksacja

      Najłatwiej zmienić kontrolowane, zabawne podkochiwanie się w przerośniętą, nie tylko wielką, lecz wręcz krępującą obsesję, pozwalając sobie na nieustanne myślenie o obiekcie swoich uczuć. Rozumiem, dlaczego chciałabyś wciąż o nim myśleć – to bije na głowę myślenie w zasadzie o wszystkim, co obecnie dzieje się na świecie. Jeśli mogę wybierać między myśleniem o antyszczepionkowcach i rosnącym izolacjonizmie Ameryki a myśleniem o obściskiwaniu się z jakimś pociągającym facetem w naszym olbrzymim domu na wsi, wolę myśleć o obściskiwaniu się! Poza tym zabawnie i miło jest wyobrażać sobie przyszłość u czyjegoś boku. Fajnie opowiada się samej sobie historie, w których nasze życie kończy się wspaniale!

      Jeśli tak często myślisz o СКАЧАТЬ