Название: Do kina czy na film?
Автор: Blythe Roberson
Издательство: PDW
Жанр: Руководства
isbn: 9788327159465
isbn:
Oto zatem książka, której dotąd nie było mi dane przeczytać, traktująca nie tylko o randkowaniu, lecz także o miłości w ogóle: Fragmenty dyskursu miłosnego, tyle że z uwzględnieniem patriarchatu i technologii, a także tego, jak zmieniające się role płciowe, gospodarka i urbanizacja wpływają na sposób, w jaki dwoje ludzi postanawia się kochać i kształtuje tę miłość – na dokładkę dorzucam dowcipy. Podobnie jak Fragmenty dyskursu miłosnego, moja książka składa się przede wszystkim ze słów i z pojęć – „luz”, „zawodowo niepewni oświeceni chłopcy”, „subtweety” – oraz z kilku stron przemyśleń i definicji związanych z każdym z nich, które zaczerpnęłam ze swojego życia, z telewizji, literatury i z możliwych wersji przyszłości, jaką wyobrażam sobie u boku Timothée Chalameta. Przeplatam to wszystko żartobliwymi wstawkami. Nie służą żadnemu konkretnemu celowi, ale dorzuciłam je dla zabawy oraz dlatego, że świat powinien się w końcu dowiedzieć, że czarnym charakterem w Masz wiadomość jest Tom Hanks.
Czy ta książka jest poradnikiem? Nie. Szczerze mówiąc, randkowanie idzie mi kiepsko i wszyscy mężczyźni nienawidzą mnie równie mocno jak ja ich (choć z mniej systemowych powodów), więc nie mam do przekazania żadnych rad. Z ręką na sercu: w liceum i w college’u w ogóle nie randkowałam. Nigdy oficjalnie nie miałam chłopaka, w związku z czym bardzo się martwiłam, że coś jest ze mną nie tak. Teraz już się tym nie przejmuję. Jasne, może i rzeczywiście coś jest ze mną nie tak, tylko co z tego? Mam zbyt duży niedobór żelaza, żeby zaprzątać sobie głowę takimi problemami. Poza tym i tak siebie kocham, więc może to po prostu zmiana pokoleniowa, tak jak fakt, że my, milenialsi, nie kupujemy domów, bo jesteśmy zbyt zajęci kupowaniem tostów z awokado, a także dlatego, że gospodarka jest w fatalnym stanie. Sporadycznie umawiam się z facetami, czasami przez jakiś czas, ale na długim dystansie też idzie mi słabo. Niedawno dostałam kosza w zatłoczonym wagonie metra. Regularnie daję mężczyznom do zrozumienia, że mi się NIE podobają, aż staje się zupełnie jasne, że nie są mną zainteresowani, i wtedy przystępuję do wielkiej deklaracji Uczuć, robiąc to w taki sposób, że wynika z tego Poważna Sprawa.
Rady dotyczące randkowania są nudne i sama też ich nie lubię. Zresztą poradniki wydają się dziwnie uwarunkowane płciowo – piszące je kobiety mają skłonność do podsuwania dyskretnych rozwiązań i możliwych do opanowania sytuacji, a mężczyźni dzielą się wielkimi filozoficznymi przemyśleniami, które nie zdołają nikomu błyskawicznie pomóc. Na przykład w Uczcie Platona jest opowieść o bratnich duszach: na początku ludzie mieli po cztery nogi, cztery ręce i dwie twarze, dysponowali olbrzymią siłą, przemieszczali się, robiąc gwiazdy, i byli całkiem zadowoleni. Nie chcąc dopuścić do tego, by te silne istoty przejęły władzę nad światem, bogowie podzielili je na pół – i odtąd ludzie błąkają się po ziemi, szukając swojej bratniej duszy. To… najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałam.
Chcę zatem przywłaszczyć sobie męski przywilej i nie być zmuszona do pomocy. Szczerze mówiąc, siłą rzeczy prawdopodobnie przydam się o wiele bardziej niż Platon. Na tę książkę składa się taka mnogość opinii upchniętych w jednym miejscu, że równie dobrze mogą okrzepnąć, stając się swego rodzaju światopoglądem. Traktujcie to więc jako książkę filozoficzną i proszę, dopiszcie mnie do swojego sylabusa na studiach.
Do kina czy na film? tworzyłam z nadzieją, że przepracuję wszystkie swoje uczucia, poukładam wszystkie przemyślenia i nigdy więcej nie będę musiała pisać ani myśleć o randkowaniu. Chciałam napisać tę jedną książkę o miłości i mieć to z głowy, tak żebym w przyszłości, gdy ktoś mnie spyta, co sądzę na temat mężczyzn albo randkowania, mogła po prostu odpowiedzieć: „Przeczytaj moją książkę!”. Owszem, bałam się, że to, co robię, jest w pewnym sensie przykładaniem ręki do gnębienia samej siebie, że będę pisała o tak frywolnym temacie, zamiast zająć się czymś ważniejszym, na przykład… proliferacją broni jądrowej? Zadawałam sobie pytanie: czy kobiety nie potrafią pisać o niczym innym niż randkowanie i ich zaburzenia lękowe? A potem… zostałam autorką książki o randkowaniu.
Poza tym uważam jednak, że kobiety wychowuje się w taki sposób, by nieustannie myślały o miłości! Dorastając, oglądałam co lepsze komedie romantyczne Nory Ephron i czytałam co lepsze powieści Jane Austen o intrygach małżeńskich, w których siłą napędową jest miłość, wszyscy są zabawni, a mężczyźni zawsze trochę dają ciała, nawet jeśli w wersji filmowej gra ich Colin Firth. (Tyle tylko, że przez bite dziesięć lat nie miałam pojęcia, że mężczyźni trochę dają ciała – ta świadomość to ważny punkt zwrotny w procesie przebudzenia współczesnej feministki). W moim wypadku na nieustanne myślenie o miłości wpływ miały też magazyny dla kobiet. Oraz telewizja i kino (oglądam mnóstwo telewizji: moja praca w ciągu dnia polega na prowadzeniu badań naukowych dotyczących celebrytów, którzy występują w wieczornych talk-show). Każdy, kogo znam, ciągle mnie pyta, czy w moim życiu jest jakiś wyjątkowy mężczyzna. (WSZYSCY mężczyźni są wyjątkowi, wy liberalni rogacze!)
Dlatego powiedzmy to sobie otwarcie: myślę dużo o miłości, ponieważ TAK MNIE UKSZTAŁTOWALIŚCIE. I moje przemyślenia związane z nią są pozytywne. Zauważyłam, że rozmawianie o miłości przypomina dzielenie się informacjami na temat wysokości swoich zarobków albo organizowanie sesji poszerzania świadomości. Musimy rozmawiać o własnych doświadczeniach, żeby wiedzieć, co jest normalne, umieć rozpoznać schematy ucisku i znaleźć sposoby, aby je obalić. Poza tym nigdy nie zrozumiem ŻADNEGO SMS-a przesłanego przez JAKIEGOKOLWIEK mężczyznę i POTRZEBUJĘ kolektywnego wsparcia umysłowego kobiet żyjących na tym świecie, by wykombinować, jak należy na nie odpisywać.
1
Podkochiwanie się
Radość
Wydaje mi się, że sens życia polega na okazywaniu ludziom dobroci i na tym, by czuć jak najwięcej radości. Albo na kupowaniu mnóstwa jachtów.
Radość to bez wątpienia jedyny wartościowy, czy wręcz możliwy do zniesienia, sposób doświadczania miłości, romansów i [przez piętnaście minut pluje na ziemię] RANDKOWANIA. Ale z powodu natłoku narracji kulturowych połączonego z brakiem równowagi w systemie patriarchalnej władzy oraz ze względu na pochrzaniony mit piękna otaczający miłość funkcjonowanie w takim trybie może być BARDZO TRUDNE. Zupełnie jakbyś próbowała pocałować faceta, który ci się podoba, a betoniarka obsługiwana przez Woody’ego Allena bombardowała cię szopami praczami. Jeśli potrafisz istnieć w takiej chwili, wydarza się pewna piękna rzecz (pocałunek). Szaleństwem jest jednak oczekiwać, że ktokolwiek potrafi się na niej skupić, skoro społeczeństwo serwuje nam te wszystkie niestworzone historie o tym, w jaki sposób powinna przydarzać się miłość, a do tego przyznaje jednemu z partnerów władzę, dając mu przewagę nad drugim, i jednocześnie powtarza partnerowi mającemu mniej władzy, że POWINIEN zabiegać o uczucia tego, który ma jej więcej. (W mojej analogii to wszystko przybiera postać szopów praczów metodycznie plączących ci włosy i wykazujących СКАЧАТЬ