Название: Kroniki Nicci
Автор: Terry Goodkind
Издательство: PDW
Жанр: Детективная фантастика
Серия: Fantasy
isbn: 9788381887175
isbn:
Bannon zmarszczył brwi, namyślał się. Był bledszy niż zwykle, co uwydatniało jego piegi.
– Rebelia w mieście jeszcze się nie skończyła. Skoro planujecie naradę wojenną, to nie możecie powołać tylko szlachetnie urodzonych. Stanowili część problemu. Powinniście wysłuchać rebeliantów i wyzwolonych niewolników oraz wojowników z areny. Jeśli dojdzie do prawdziwej walki, oni będą najlepszymi żołnierzami.
Lila łypnęła na niego.
– I morazeth, chłopcze. Jesteśmy najlepszymi wojowniczkami.
Nathan uniósł dłoń, przerywając dalszą dyskusję.
– To nie rywalizacja. Wszyscy na swój sposób muszą bronić miasta. Zgadzam się z tobą, droga Elso. Duma jak najszybciej powinna wyznaczyć nowych członków, no i ktoś musi przewodzić, skoro jesteśmy w stanie wojny.
Mrra prześliznęła się obok Nicci; wsunęła łeb pomiędzy krenelaż i popatrzyła na armię budzącą się w świetle poranka. Warknęła, słysząc uderzenia twardych pięści.
Kiedy Nicci z towarzyszami weszli do głównej komnaty rady, dwie kamienne czarodziejki już się ocknęły i zwarły w walce.
Władczyni Thora, którą Nicci gardziła, została ukarana za znęcanie się nad mieszkańcami Ildakaru. Nie ścięto jej, ale podzieliła los wojsk Utrosa: rzucono na nią czar petryfikacji. Ogłoszono wyrok, a potem Elsa, Quentin i Damon zamienili ją w kamień, czyniąc z niej posąg-symbol arogancji.
Spotkało to tylko jeszcze jedną czarodziejkę, Lani, gdy wieki temu została pokonana przez Thorę, której rzuciła wyzwanie. Nicci widziała Lani wyłącznie jako posąg.
Teraz kobiety wróciły do życia i zwarły się w sali rady. Nicci rozpoznała szerokie ramiona Lani, nieco kwadratową, lecz ładną twarz i długie loki, przedtem marmurowe, teraz barwy przydymionego miodu. Czarodziejka rzuciła się na Thorę, która była równie wściekła. Czar, który uwolnił armię generała Utrosa, musiał oswobodzić i czarodziejki.
Nicci, słysząc odgłosy walki, wpadła do komnaty, a Nathan i Elsa tuż za nią, nawołując czarodziejki, żeby przestały się bić. Pojawili się Damon i Quentin, w towarzystwie innych potężnych czarodziejów, którzy odpowiedzieli na wezwanie do rady wojennej.
Posadzka w komnacie rady była z niebieskiego marmuru, stanowiła jeziorko lśniącego kamienia przed podwyższeniem z tronami władczyni i wodza-czarodzieja. Thora, w długiej szacie z zielonego jedwabiu, zmagała się z Lani. Kobiety, których skóra nadal była blada i szarawa, walczyły tak zaklęciami, jak i zwykłymi ciosami. Wykorzystywały pięści i paznokcie, ale ich twarda skóra pozostawała nienaruszona.
Kiedy Nicci kroczyła naprzód, nakazując obu kobietom zaprzestać rękoczynów, Lila śmignęła obok niej i włączyła się do walki. Nicci wraz z morazeth rozdzieliły tamte dwie. Lani i Thora wyglądały na oszołomione, wściekłe i niepewne, co się właściwie stało; ale wiedziały, że się nawzajem nienawidzą.
Twarde, gniewne spojrzenie Nicci pohamowało Thorę, morazeth zaś powstrzymywała Lani. Ta z szyderczym uśmieszkiem odwróciła się od Thory, lecz złagodniała i ustąpiła, widząc znajome twarze Elsy, Damona i Quentina.
– Wiem, że jesteście po mojej stronie. Gdzie wódz-czarodziej? – Baczniej się rozejrzała. – Gdzie Renn? Czy coś się stało mojemu drogiemu Rennowi?
– Wszyscy mamy wiele pytań – powiedział Nathan poważnym tonem – a zbyt mało odpowiedzi.
– I za mało czasu – włączyła się Nicci. – Rozproszył się czar petryfikacji, i to nie tylko tutaj, ale i za murami, gdzie więził setki tysięcy wojowników. Armia generała Utrosa wróciła do życia.
Jej słowa poraziły obie kobiety i z zakłopotaniem milczały.
Odezwał się Nathan, patrząc na Quentina i Damona.
– Zwołaliśmy dumę, żeby rozważyć strategię.
Lani rzuciła rywalce mordercze spojrzenie.
– Nie będę w radzie, jeśli Thora też do niej należy. Władczyni zniszczyła Ildakar.
Nicci wpadła jej w słowo.
– Thora już nie jest władczynią. Zdradziła Ildakar i poniesie za to karę.
– Ildakar to moje miasto! – odezwała się Thora. – To Maxim je zniszczył, wzniecając rebelię. Nie zdziwiłabym się, gdyby osobiście odczynił czar petryfikacji tylko po to, żeby Ildakar ucierpiał. – Gwałtownie obróciła się ku Nicci. – Ty też jesteś winna rebelii i zniszczeniom, jakie spowodowała.
– Na rewoltę zanosiło się od dłuższego czasu – sprostował Nathan. – Zasiałaś jej ziarno, twoje okrucieństwo doprowadziło do zamieszek. I zbierasz gorzkie żniwo.
– Dość już o zbuntowanych niewolnikach – powiedział mężczyzna z długimi siwiejącymi włosami splecionymi w warkocz po lewej stronie twarzy. – Nasze miasto jest oblegane. Po piętnastu stuleciach armia imperatora Kurgana znowu bije w nasze mury. Jeśli mamy paplać o błahostkach, to równie dobrze możemy szeroko otworzyć bramy nieprzyjacielowi.
Nicci popatrzyła na obcego i uznała, że podoba się jej jego bezkompromisowość. Elsa nachyliła się ku niej i szepnęła:
– To Oron, potężny czarodziej. Przewodzi gildii handlarzy skórami. Chciano, żeby został członkiem dumy, ale władczyni nigdy nie pozwalała na żadne zastępstwa, bojąc się, że nowi członkowie mogliby ją zdetronizować.
Bannon dorzucił:
– Oron jest chyba ojcem Brocka. Widziałem go, kiedy Amos, Jed i Brock zabrali mnie na przechadzkę po mieście.
– Mam nadzieję, że jest więcej wart od syna – mruknęła Nicci.
Brock i dwaj jego kompani mieli zły wpływ na Bannona; wykorzystywali go i podstępnie doprowadzili do tego, że go schwytano, żeby szkolić na wojownika areny.
Nicci wiedziała, że sama nie ma żadnych obowiązków wobec Ildakaru, jednak wystąpiła na środek posadzki z błękitnych marmurowych płyt. Ktoś musiał pchnąć to zebranie na właściwe tory.
– Powinniśmy powołać dumę i zabrać się do roboty. – Gestem nakazała mającym dar, żeby zasiedli przy stołach.
W zatłoczonej sali znalazło się miejsce dla wojskowych dowódców, osób z wyższych warstw, a także gniewnych niewolników i robotników. Kapitan Stuart i dwaj miejscy gwardziści aresztowali władczynię Thorę i odseparowali ją. Pozostała wyniosła, chociaż była więźniarką. Ludzie słuchali, szemrząc, a Nicci, Nathan i Elsa opowiedzieli im o działaniach wrogich wojsk.
Zatroskani kupcy i mający dar szlachetnie urodzeni wyrazili swoje niezadowolenie. O wiele bardziej niepokoiły ich zamieszki w mieście.
– A co z rebeliantami i szkodami, jakie wyrządzili? – zapytał członek gildii przędzarzy jedwabiu. – Czyżbyśmy mieli o tym zapomnieć? Niektórzy z tych rozwydrzonych sukinsynów mordowali szlachetnie urodzonych, odrąbując СКАЧАТЬ