Название: Kroniki Nicci
Автор: Terry Goodkind
Издательство: PDW
Жанр: Детективная фантастика
Серия: Fantasy
isbn: 9788381887175
isbn:
Utros zaczął podejrzewać, że minęło więcej niż parę pór roku. Jak to możliwe?
– Generale – usłyszał znajomy szorstki głos Enocha, naczelnego dowódcy, naznaczonego bitewnymi bliznami.
Enoch towarzyszył Utrosowi od początków kariery. Chociaż dziesięć lat starszy i noszący blizny po liczniejszych potyczkach, był całkowicie wierny generałowi. Znał się na taktyce i szybko pojmował plany podsuwane mu przez wodza, lecz nie był ambitny, nie pragnął się wykazywać. Enoch nie szukał chwały dla siebie, bo w zupełności wystarczała mu służba Utrosowi. Lojalność wobec imperatora Kurgana miała dla niego drugorzędne znaczenie. Naczelny dowódca też był blady, obsypany jakby kredowym pyłem i częściowo skamieniały.
– Co się stało, generale? Coś się zmieniło, przeraźliwie odmieniło.
Utros się wyprostował.
– Chwilowo wiemy tyle samo, naczelny dowódco. Ildakar zaatakował nas jakimś zaklęciem.
Enoch zmarszczył brwi.
– Póki się nie dowiemy, co się stało, zamieszanie w szeregach będzie rosło i zniweczy dyscyplinę.
Generał wiedział, jak trudno utrzymać w ryzach tak olbrzymią armię, nawet w najlepszych warunkach.
– Sądzisz, że żołnierze będą tak wystraszeni, że odstąpią od oblężenia? Czy tak skołowani, że wpadną w panikę i się rozbiegną?
Enoch, wstrząśnięty tym przypuszczeniem, posłał mu zawiedzione spojrzenie.
– Oczywiście, że nie, generale. Nigdy nie zdezerterują. Każdy żołnierz sercem i duszą należy do ciebie. Lecz oczekują wyjaśnień. Wkrótce powinieneś im coś powiedzieć.
Sztywność skóry zniekształciła uśmiech Utrosa.
– Poślij posłańców do oddziałów i każ, by czekali na moje słowo. – Wodząc wzrokiem po byłym obozie, zauważył parę biegających luzem koni. – Roześlij jeźdźców po dolinie, niech poinformują kompanie, że wciąż dowodzi nimi generał Utros i że zwyciężymy. Pomszczę wszystko, co domaga się pomsty.
Enoch skinął głową.
– Oni już to wiedzą.
– Ale i tak im powiedz. Najpierw muszę ocenić sytuację. – Zanim Enoch zdążył odejść, Utros szorstko przekazał dalsze polecenia. – Wygląda na to, że straciliśmy wszystko, więc musimy działać szybko. Nie okazuj niepewności, nie pozwól, żeby żołnierze zastanawiali się nad skutkami tego, że nie mamy już obozu, drewna na opał, schronienia. Potrzebne nam namioty. Poślij ludzi na pogórze, żeby ścięli drzewa i ściągnęli je tutaj, poszukali czegoś do jedzenia. Niech w razie potrzeby użyją mieczy i bojowych toporów.
Wiedział, że płynące doliną strumienie dostarczą mnóstwa wody, lecz jego żołnierze potrzebowali o wiele więcej. Obejrzał się za siebie zdeprymowany na puste miejsce po swoim wspaniałym namiocie.
– Natychmiast potrzebny mi namiot sztabowy. Jeśli nie znajdą żadnego płótna, niech wykorzystają do budowy drewno. – Oparł dłonie na biodrach i dalej wydawał rozkazy, a Enoch przyjmował je w milczeniu. – Poza tym wyślij oddziały zwiadowcze, po dwudziestu ludzi każdy. Niech się rozjadą we wszystkie strony i sprawdzą, co nas otacza. Znajdźcie miasteczka i miasta, gdzie da się zamówić brakujące nam narzędzia i prowiant.
Enoch zapamiętał każde polecenie.
– Tak jest, generale.
Utros pozwolił mu odejść. Ava i Ruva stały przy nim, milcząc i namyślając się. Wokół kręcili się żołnierze, ale żaden nie śmiał podejść. Generał budził w nich lękliwy podziw, chociaż nie był okrutnym czy bezlitosnym wodzem, jak Żelazny Kieł był bezlitosnym imperatorem.
Nic dziwnego, że słodka Majel tęskniła za delikatnością, miłością i współczuciem – chociaż to oznaczało, że obydwoje w swoich sercach zdradzają Kurgana.
Utros bardzo za nią tęsknił. Minęło pół roku od jego bytności w Orogangu, stolicy imperium. Miał wrażenie, że minęły wieki od chwili, kiedy dotykał delikatnej skóry Majel, gładził jej bujne włosy, całował słodkie usta.
Zamknął te myśli w oddzielnym zakątku umysłu. Zasypiając, często otwierał ten zakątek, żeby wspominać i cieszyć się spędzonymi z nią chwilami. Lecz teraz nie mógł sobie na to pozwolić. Był naprawdę zaniepokojony; liczył, że żołnierze jeszcze tego nie zauważyli. Nie mieli dużo czasu.
Równinę przed Ildakarem zapełniało wiele tysięcy wojowników, całkowicie pozbawionych zaopatrzenia – jak tylko poczują głód, zauważą niepokój generała i krytyczną sytuację.
ROZDZIAŁ 4
Wybudzeni żołnierze tłukli w mury Ildakaru. Nicci uznała, że miasto ma czas, ale niezbyt wiele. Takie nieustanne łomotanie mogło uszkodzić mury, chociaż mający dar czarodzieje mogliby rzucić wzmacniające zaklęcia na kamień.
Obserwatorzy na wysokim murze nie potrzebowali soczewek Nathana, żeby ujrzeć ogrom wrogiej armii. Kiedy Nicci służyła Jagangowi, towarzyszyła olbrzymim wojskom Imperialnego Ładu przez dziesięciolecia podbijającym Stary Świat; potem skierowano je na północ do Nowego Świata. Lecz nigdy nie widziała armii takiej jak ta.
Zwróciła się ku stojącej w pobliżu, głęboko zatroskanej czarodziejce Elsie. Pozostali członkowie dumy jeszcze nie pojawili się na murze, lecz Nicci wiedziała, że wkrótce będą musieli zacząć pracę.
– Po rebelii mieszkańcy Ildakaru muszą przepracować polityczne różnice, odbudować miasto i umocnić je. – Kiwnęła głową ku sunącej ogromnej armii oblężniczej. – Frakcje Ildakaru, pomimo własnych resentymentów, mają wspólnego wroga. Przyszedł czas, żebyście zadbali o trwały wewnętrzny pokój, sprawili, żeby miasto było na tyle silne, aby pokonać generała Utrosa. Proponowałabym, żebyście wykorzystali tę sposobność do rozwiązania waszych problemów.
Elsa była zatroskana.
– Jeśli ludzie naprawdę chcą właśnie tego…
Kapitan Stuart wyszczekiwał rozkazy: wzmocnić standardową obronę przeciwoblężniczą; żołnierzy w dole zasypać głazami, zaostrzonymi pociskami, wrzącym olejem i płonącymi strzałami. Z wysoko umieszczonych stanowisk mogą razić w ten sposób napastników, nie ponosząc ryzyka.
Nicci wiedziała, że obrona jest na razie w dobrych rękach.
– Trzeba zwołać pilne spotkanie w wieży rady. Duma się rozpadła, lecz musicie wybrać nową. To kryzysowe czasy, Elso. Ty, Quentin i Damon dalej zasiadacie w radzie, ale musimy zmobilizować wszystkich mających dar.
– Dawno СКАЧАТЬ